Czekałem jeszcze niedaleko siedliska owiec dopóki samotniczka nie zniknęła za wzgórzem. Chciałem mieć pewność, że nic głupiego nie wpadnie jej do głowy. Kiedy jej ogon nie był już widoczny odwróciłem się i ruszyłem w stronę obozu. Niebo za klifami zaczynało stawać się fioletowe, nadchodził świt, muszę się pośpieszyć. Przyśpieszyłem do spokojnego biegu. Ciepły wiatr targał moją sierść, pojedyncze gałązki i krzewy szarpały moje futro czasem robiąc niewielkie rany. Kiedy dotarłem do obozu siedziały tam jedynie trzy koty. Niedźwiedzi Pazur rozmawiał z Fankułowym Sercem, lekko z boku leżała Lisia Dusza razem ze swoją uczennicą. Koty pewnie czekały na przybycie nocnego patrolu, a medyczka pójdzie z nimi pozbierać zioła. Mam nadzieję, że robi to tylko by uzupełnić zapasy, a nie dlatego, że jakiś kot zachorował. Podszedłem do grupki Klanowiczów. Skinąłem głową na przywitanie, wojownicy odpowiedzieli tym samym, uczennica chyba mnie nie zauważyła, a medyczka uśmiechnęła się ciepło. Lekko oddając uśmiech kotki odszedłem w stronę legowiska wojowników. Usiadłem na mchu i zacząłem lizać swoje futro, dobrze, że któryś z kotów nie zapytał gdzie byłem. Chyba nikt nie zauważył mojej nieobecności. Nie podchodziłem do pieszczoszki, więc jej zapach był prawie nie wyczuwalny, mogłem powiedzieć, że chciałem zapolować, tego nikt mi nie zabroni. Położyłem się na mchu, nie chciałem spać, tylko odpocząć. Zmęczony całym tym zajściem z kotką o imieniu Sowa, miałem ochotę zabrać z zapasów medyczki ziarna maku i dobrze się wyspać. Jednak mimo względnego pokoju między klanami warto zachować ostrożność. Samotnicy zaczęli się rozmnażać, to nie jest dobry znak. Czym ich więcej, tym większe szanse, że któremuś coś głupiego wpadnie do tego pustego łba. Po kilku chwilach siedzeniu i prowadzeniu wojny z myślami wstałem i przeciągnąłem się. Nagle do legowiska wpadła zdyszana Zabluszczona Łapa, kotka była cała w skowronkach. Kazałem jej najpierw się uspokoić, a potem zacząć mówić.
- Kruczy Wąsie, kiedy pójdziemy na trening?! - wykrzyknęła pytanie kotka, na jej pyszczku wciąż widniał szeroki uśmiech. Mimowolnie również się uśmiechnąłem. Uwielbiałem trenować z córką Kolorowego Liścia, zawsze byłą pełna energii. Dobrze jest patrzeć jak jakiś kot dorasta, staje się uczniem, potem wojownikiem. Szkoda, że ja już nie mam w sobie tyle życia. Może było mi jeszcze daleko do wieku Srebrnej Gwiazdy, jednak nie jestem już tym samym ambitnym i radosnym kocurem. Każdego dnia uciekał mi jeden dzień życia, co księżyc uciekał kolejny. Te myśli napełniają mnie bólem i smutkiem, mam tu wiernych kompanów, których nie chce zostawiać. Jednak w Klanie Gwiazd spotkam Sójcze Pióro, Kwitnącą Skórę, Bursztynową Łapę oraz Gromowego Ogona. Wszystkich tych których nie umiałem ocalić, wszystkich tych, którzy odeszli. Czułem się dziś źle, nie miałem ochoty na trening i uważam, że Zabluszczonej Łapie przyda się dzień wolny. Nie zaszkodzi jej, jest bardzo ambitna i zdolna. Mogłaby już zostać wojownikiem, tylko wydaję mi się, że jest za młoda, nie doświadczona i może sobie nie poradzić. Najgorzej idzie jej w walce, jednak nie samymi bitwami żyje kot. Porozmawiam z Agrestową Gwiazdą.
- Dziś odpuścimy sobie trening. Mam dużo na głowię i muszę porozmawiać z Agrestową Gwiazdą. Możesz wyjść i sama zapolować, tylko pamiętaj, nie odchodź tak daleko jak ostatnio - kotka na początki posmutniała, jednak kiedy pozwoliłem jej iść zapolować, rozweseliła się i skinęła łebkiem. Już kilka uderzeń serca potem zniknęła za wyjściem z obozu. Skierowałem kroki przez obóz do legowiska lidera. Miauknąłem cicho przed wejściem, kiedy usłyszałem ciche "wejdź" ruszyłem do środka. Na mchu siedział kocur. Usiadłem przed liderem, a on tylko czekał aż zacznę mówić. Odchrząknąłem i powiedziałem
- Agrestowa Gwiazdo, myślę, że Zabluszczona Łapa jest gotowa. Nie zaniedbywała treningu i jest bardzo pojętna. Zasłużyła na wojownicze imię. Jednak nie wiem czy nie jest za młoda. Może sobie nie poradzić, trochę źle z jej walką, jednak wydaję mi się, że może wynagrodzić swoją zręcznością w polowaniu. - rzekłem, pysk lidera przybrał kamienny wyraz. Oczy zmrużył w szparki. Zastanawiał się jeszcze przez chwilę, potem powiedział.
- Jesteś jej mistrzem, jeśli uważasz, że jest gotowa. Nie wydaję mi się, żeby wiek kota miał coś do gadania. Można być dorosłym i dziecinnym albo młodym i niezwykle dojrzałym, nieprawdaż? - teraz na pysku lidera widniał cień uśmiechu. Tak dawno nie było go widać. Skinąłem głową, byłem niezwykle dumny z Zabluszczonej Łapy, zostanie wojowniczką. - A wiesz może jak idzie trening Borsuczej Łapy, moglibyśmy go mianować razem z Zabluszczoną Łapą i wtedy nie trzeba będzie zwoływać klanu dwa razy. Jednak muszę mieć pewność, że da sobie rade.
- Byliśmy ostatnio razem na treningu, dobrze sobie radzi. Potrafi doskonale polować na ptaki z gryzoniami trochę gorzej ale nie jest najgorzej. Nie wiem jak z walką ale jest dobrze zbudowany więc musi coś potrafić. Jest już prawie dorosły, wydaję mi się, że jest gotowy. - rzekłem. To dobrze, że Klan Klifu zyska dwóch wojowników jednego dnia. teraz tylko czekać na Kaczą Łapę i siostrę Bluszcza. Mam nadzieję, że one też za niedługo przeniosą się do legowiska wojowników. Agrestowa Gwiazda skinął łbem i nakazał mi wyjść. Pewnie chce się przygotować do mianowanie, jestem ciekawy jakie imię będzie nosiła teraz Zabluszczona Łapa. Nie odchodziłem daleko legowiska. Nie miałem po co. Po kilku chwilach wyszedł z niego przywódce. Wybił się i wylądował na gałęzi starego drzewa. Potem rozbrzmiał jego donośny, lekko chrapliwy głos.
- Niech wszystkie koty, które są zdolne polować zjawią się pod starym drzewem. - nagle wszystkie koty zaczęła wychodzić ze swoich legowisk. Ja również zjawiłem się tam, brakowało tylko Spadającego Liścia, kocur opuści mianowanie swojego ucznia. No cóż, każdego szkoda. Wlepiłem oczy w lidera, który stał teraz z łbem uniesionym bardzo wysoko. Nie przypominał tego samego kocura co wcześniej, jakby został odmłodzony o te 30 księżyców. To dobrze, że czuje się w pełni sił. Po chwili znów po obozie rozniósł się jego donośny głos - Zabluszczona Łapo, Borsucza Łapo wystąpcie.
- Ja, Agrestowa Gwiazda, przywódca Klanu Klifu, wzywam moich walecznych przodków, by spojrzeli na dwoje tych uczniów, którzy uczyli się pilnie, by poznać zasady kodeksu Klanu Gwiazdy. Polecam ich wam jako kolejnych wojowników. - lider spojrzał w dół na dwójkę młodych kotów. - Borsucza Łapo, Zabluszczona Łapo, czy obiecujecie przestrzegać kodeksu wojownika oraz chronić ten klan i bronić go nawet kosztem swojego życia? - dwoje uczniów skinęło łepkami z uśmiechem. - Wobec tego, mocą Klanu Gwiazdy nadaję wam imiona wojowników. Borsucza Łapo, od tej chwili będziesz znany jako Borsuczy Cień (takie imię jest w rezerwacji, więc mam Nadzieje, że nic nie pochrzaniłam). Klan Gwiazdy docenia twoją odwagę i umiejętności, a my witamy cię jako pełnoprawnego wojownika Klanu Klifu. - Młodociany wojownik rozejrzał się, jednak nie widząc swojego mentora posmutniał i spuścił wzrok odchodząc w głąb reszty kotów. Nagle jednak znów zaczął przemawiać lider.
- Zabluszczona Łapo, będziesz znana teraz jako Zabluszczone Futerko. Klan Gwiazdy docenia twoją ambicje i siłę ducha, a my witamy cię jako pełnoprawnego wojownika tego klanu. - oczy kotki rozjaśniły się i wlepiły się w lidera. Potem uśmiechnęła się jeszcze szerzej i podbiegła do mnie. Dotknąłem jej nosa swoim, a potem liznąłem po głowie. Będzie mi brak treningów. Nadchodził kolejny zmrok. Dwoje wojowników czuwało nad klanem. I tak zakończył się kolejny dzień, bądźmy wdzięczni, że możemy się obudzić.
~*~
Obudziły mnie promienie słońca wpadające do legowiska wojowników. Większość kotów już wstało, nowi wojownicy pewnie już dawno skończyli czuwanie. No tak, leżeli na mchu obok mnie. Dalej nie było Spadającego Liścia, coraz bardziej się denerwowałem. Wstałem i przeciągnąłem się. Wyjrzałem za ścian legowiska, obóz już tętnił życiem. Wtedy zobaczyłem ciemnego kocura wchodzącego do obozu. Z jego pyska kapała świeża krew, łapy również były umazane czerwoną posoką. Miałem ochotę wydrapać mu oczy, znów zaatakował kogoś. Kolejne problemy. Krok Spadającego Liścia był dumny, głowa wysoko uniesiona. Większość kotów wpatrywało się w niego z zaciekawieniem. Ten jednak nie zwracał na nich uwagi, skierował się w stronę legowiska medyka. Jednak nie było tam Fenkułowego Serca, chyba jeszcze nie wróciła. Nie było jej od wczoraj, jednak nie bałem się o nią. Medycy mają prawo zbierać zioła przy granicach, a kotka nie wejdzie na tereny innego klanu. Uspokoiłem się i ruszyłem w stronę czarnego kocura. Kiedy tam dotarłem leżał sobie spokojnie i zlizywał krew z łap. Na moim pysku widniał kamienny wyraz. Usiadłem przed nim i utkwiłem w nim ślepia, płonęły one żywym ogniem. Przez chwilę panowała między nami niezręczna cisza, która w końcu przerwałem.
- Fenkułowe serce poszła zbierać zioła, mamy czas żeby porozmawiać, bardzo poważnie porozmawiać - powiedziałem, a na pyszczku wojownika zawitało lekkie zdziwienie. Położyłem się naprzeciw niego i odchrząknąłem. - Twoje zachowanie, Spadający Liściu mnie niepokoi. Jesteś zbyt agresywny, nie możesz atakować wszystkiego co nie jest z naszego klanu. Twoje zachowanie może wprowadzić nasz klan w niepotrzebną wojnę. Chcesz, by przez ciebie wybuchł konflikt? Do tego przegapiłeś mianowanie swojego ucznia na wojownika, nie ma już Borsuczej Łapy, jest teraz Borsuczy Cień.
< Spadek?>
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Po śmierci Różanej Przełęczy, Sójczy Szczyt wybrała się do Księżycowej Sadzawki wraz z Rumiankowym Zaćmieniem. Towarzyszyć im miała również Margaretkowy Zmierzch, która dołączyła do nich po czasie. Jakie więc było zaskoczenie, gdy ta wróciła niezwykle szybko cała zdyszana, próbując skleić jakieś sensowne zdanie. Z całości można było wywnioskować, że kotka widziała, jak Niknące Widmo zabił Sójczy Szczyt oraz Rumiankowe Zaćmienie. W obozie została przygotowana więc zasadzka na dymnego kocura, który nie spodziewał się dziur w swoim planie. Na Widmie miała zostać wykonana egzekucja, jednak kocur korzystając z sytuacji zdołał zabić stojącą nieopodal Iskrzącą Burzę, chwilę potem samemu ginąc z łap Lwiej Paszczy, Szepczącej Pustki oraz Gradowego Sztormu, z czego pierwszą z wymienionych również nieszczęśliwie dosięgły pazury Widma. Klan Burzy uszczuplił się tego dnia o szóstkę kotów.W Klanie Klifu
Plotki w Klanie Klifu mimo upływu czasu wciąż się rozprzestrzeniają. Srokoszowa Gwiazda stracił zaufanie części swoich wojowników, którzy oskarżają go o zbrodnie przeciwko Klanowi Gwiazdy i bycie powodem rzekomego gniewu przodków. Złość i strach podsycane są przez Judaszowcowy Pocałunek, głoszącego słowo Gwiezdnych, i Czereśniową Gałązkę, która jako pierwsza uznała przywódcę za powód wszystkich spotykających Klan Klifu katastrof. Srokoszowa Gwiazda - być może ze strachu przed dojściem Judaszowca do władzy - zakazał wybierania nowych radnych, skupiając całą władzę w swoich łapach. Dodatkowo w okolicy Złotych Kłosów pojawili się budujący coś Dwunożni, którzy swoimi hałasami odstraszają zwierzynę.W Klanie Nocy
Świat żywych w końcu opuszcza obarczony klątwą Błotnistej Plamy Czapli Taniec. Po księżycach spędzonych w agonii, której nawet najsilniejsze zioła nie były mu w stanie oszczędzić, ginie z łap własnego męża - Wodnikowego Wzgórza, który został przez niego zaatakowany podczas jednego z napadów agresji. Wojownik staje się przygnębiony, jednak nadal wypełnia swoje obowiązki jako członek Klanu Nocy, a także ojciec dla ich maleńkiego synka - Siwka. Kocurek został im podarowany przez rodzącą na granicy samotniczkę, która w zamian za udzieloną jej pomoc, oddała swego pierworodnego w łapy obcych. W opiece nad nim pomaga Mżawka, młodziutka karmicielka, która nie tak dawno wstąpiła w szeregi Klanu Nocy, wraz z dwójką potomków - Ikrą oraz Kijanką. Po tym wydarzeniu, na Srebrną Skórkę odchodzi także starsza Mrówczy Kopiec i medyczka, Strzyżykowy Promyk, której miejsce w lecznicy zajmuje Różana Woń. W międzyczasie, na prośbę Wieczornej Gwiazdy, nowej liderki Klanu Wilka, Srocza Gwiazda udziela im pomocy, wyznaczając nieduży skrawek terenu na ich nowy obóz, w którym mieszkać mogą do czasu, aż z ich lasu nie znikną kłusownicy. Wyprowadzka następuje jednak dopiero po kilku księżycach, podczas których wielu wojowników zdążyło pokręcić nosem na swoich niewdzięcznych sąsiadów.W Klanie Wilka
Po terenach zaczynają w dużych ilościach wałęsać się ludzie, którzy wraz ze swoją sforą, coraz pewniej poruszają się po wilczackich lasach. Dochodzi do ataku psów. Ich pierwszą ofiarą padł Wroni Trans, jednak już wkrótce, do grona zgładzonych przez intruzów wojowników, dołącza także sam Błękitna Gwiazda, który został śmiertelnie postrzelony podczas patrolu, w którym towarzyszyła mu Płonąca Dusza i Gronostajowy Taniec. Po przekazaniu wieści klanowi, w obozie panuje chaos. Wojownikom nie pozostaje dużo możliwości. Zgodnie z tradycją, Wieczorna Mara przyjmuje pozycję liderki i zmienia imię na Wieczorną Gwiazdę. Podczas kolejnych prób ustalenia, jak duży problem stanowią panoszący się kłusownicy, giną jeszcze dwa koty - Koszmarny Omen i Zapomniany Pocałunek. Zapada werdykt ostateczny. Po tym, jak grupa wysłanników powróciła z Klanu Nocy, przekazując wieść, iż Srocza Gwiazda zgodziła się udzielić wilczakom pomocy, cały klan przenosi się do małego lasku niedaleko Kolorowej Łąki, który stanowić ma ich nowy obóz. Następne księżyce spędzają na przydzielonym im skrawku terenu, stale wysyłając patrole, mające sprawdzać sytuację na zajętych przez dwunożnych terenach. W międzyczasie umiera najstarsza członkini Klanu Wilka, a jednocześnie była liderka - Stokrotkowa Polana, która zgodnie ze swą prośbą odprowadzona została w okolice grobu jej córki, Szakalej Gwiazdy. W końcu, jeden z patroli wraca z radosną nowiną - wraz z nastaniem Pory Nagich Drzew, dwunożni wynieśli się, pozostawiający po sobie jedynie zniszczone, zwietrzałe obozowisko. Wieczorna Gwiazda zarządza powrót.W Owocowym Lesie
Społeczność z bólem pożegnała Przebiśniega, który odszedł we śnie. Sytuacja nie wydawała się nadzwyczajna, dopóki rodzina zmarłego nie poszła go pochować. W trakcie kopania nagrobka zostali jednak odciągnięci hałasem z zewnątrz, a kiedy wrócili na miejsce… ciała ukochanego starszego już nie było! Po wszechobecnej panice i nieudanych poszukiwaniach kocura, Daglezjowa Igła zdecydowała się zabrać głos. Liderka ogłosiła, że wyznaczyła dwa patrole, jakie mają za zadanie odnaleźć siedlisko potwora, który dopuścił się kradzieży ciała nieboszczyka. Dowódcy patroli zostali odgórnie wyznaczeni, a reszta kotów zachęcana nagrodami do zgłoszenia się na ochotników członkostwa.Patrole poszukiwacze cały czas trwają, a ich uczestnicy znajdują coraz to dziwniejsze ślady na swoim terenie…
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.MIOTY
Mioty
Znajdki w Klanie Nocy!
(brak wolnych miejsc!)
Miot w Owocowym Lesie!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Nocy!
(jedno wolne miejsce!)
Zabluszczone Futerko nie Skórka. Futerko.
OdpowiedzUsuńObódził. OBÓDZIŁ.
OdpowiedzUsuńTy chcesz mnie zabić...?
Wiesz, jak się pisze trzecią godzine mózg dostaje padaczki, a ja i ortografia się nie lubimy
Usuńzjebałaś wszystko krucza ;__________;
OdpowiedzUsuńWiem to
UsuńCoś tu cicho...
OdpowiedzUsuńPalący Piorun