- A chcesz tu umierać z nudów? – odparł wojownik i lekko popchnął kocię w stronę żłobka – Leć spać. Już niedługo będziesz mieć szansę na podróże w nocy, w końcu jesteś już duża i niedługo zostaniesz uczennicą. A teraz do spania!
***
Naparstnicowa Kołysanka umarła. Jego przyjaciółka. Nie mógł już pozbierać myśli. Dlaczego jego przyjaciółka musiała odejść? Jedyna osoba, której ufał bardziej niż innym, która mu pomagała i po prostu była. A teraz? Został sam. Łzy powoli spływały mu po pysku, na wspomnienie tego okropnego dnia. Wtedy płakał więcej, w przeciwieństwie do większości Klanu Wilka, on nie miał zamiaru ukrywać tego, co czuje. Nagle jednak go olśniło. Wytarł łapą łzy, a głowę skierował w stronę wyjścia z obozu. Naparstnica kiedyś uczyła go wspinaczki. "Może by ją jakoś przegnać, wreszcie się tego nauczę?" – zastanawiał się. Oczywiście dużo łatwiejszym rozwiązaniem byłoby udanie się na cmentarz, gdzie kotka została pochowana, jednak Śnieżny Wicher postanowił wybrać nieco trudniejszy sposób. Prawie od razu udał się w stronę wyjścia, a gdy tylko pojawił się w lesie, pobiegł przed siebie, w poszukiwaniu doskonałego drzewa. Mimo tego, że strach ściskał go od środka i tak biegł dalej, nie mając najmniejszego zamiaru się wycofać. W końcu znalazł idealne drzewo. Miało dość nisko położone gałęzie, co bardzo ułatwiało mu wejście i nie było tak duże jak pozostałe rośliny w lesie. Z lekkim uśmiechem na pysku, który nie pojawiał się u niego od dawna, podszedł do pnia i tak jak uczyła go córka Alby, wskoczył i złapał się pazurami pnia. Powoli przemieszczał się coraz wyżej, aż w końcu dotarł do jednej z pierwszych gałęzi. Ostrożnie przemieszczał się z gałęzi na gałąź, próbując nie patrzeć w dół. Wiedział, że jeśli to zrobi, skończy się to utknięciem na drzewie, albo co gorsza — upadkiem.
- Nie zrzucaj patyków na koty z twojego klanu! – usłyszał nagle czyiś głos. Zrobił to, czego najbardziej nie chciał i momentalnie oczy rozszerzyły mu się z przerażenia. Przysunął się do pnia, nieco się jeżąc. Kotka z dołu przyglądała mu się tylko przez chwilę. Tyle wystarczyło, by zauważyć, że kocur jest ewidentnie przerażony.
- Em... Witaj Cisowa Łapo – przywitał się, gdy uczennica chciała coś powiedzieć – Strasznie cię przepraszam. Ja tylko... – zaczął, jednak prawie od razu urwał, czując jak kręci mu się w głowie – ...nie mogę spojrzeć w dół – dokończył, przełykając głośniej ślinę i podnosząc głowę do góry, by móc skupić wzrok na gałęziach drzewa nad nim.
- Czy ty... – zaczęła Cis, ale Śnieżek od razu jej przerwał.
- Tak. Ja... Utknąłem – przyznał się, zamykając oczy – Chciałem się nauczyć wspinać... Dla Naparstnicy – wyjaśnił.
<Cisowa Łapo? Pomocy>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz