Kolejny dzień, który zapowiadał się spokojnie... Mandarynka, Zimorodek, Płotka i... Alga, tak dostałam na imię od mamy. Nie wiedziałam jeszcze, co to jest ta cała alga, ale może wkrótce uda mi się ją chociaż zobaczyć! W żłobku może nie było źle, ale razem z siostrami zaczynałyśmy się tam powoli nudzić. Dużo kotów nas odwiedzało, wiele zachwycało się nade mną i rodzeństwem. Wygląda na to, że byłyśmy częścią rodziny liderki, przez co otrzymałyśmy na czole symbol kwiatu lotosu. Nie wiedziałam do końca, co to znaczy, ale cała ta uwaga była bardzo miła, muszę to przyznać.
Uniosłam powieki, wyczuwając nagły ruch koło siebie. Prędko jednak tego pożałowałam, ostre promienie południowego słońca bez wahania wbiły się w moje źrenice i oślepiły mnie na chwilkę. Pisnęłam bardziej z zaskoczenia niż z bólu, i szybko zaczęłam przecierać oczy łapką, próbując wypędzić z nich światło.
— Przepraszam... Hej, nie śpisz? Obudziłam cię? — spytała mnie Zimorodek, poznałam po głosie.
— Nie spałam... — wymamrotałam powoli, podnosząc głowę i patrząc na siostrę z jeszcze przymrużonymi oczyma. — Myślałam...
— Ach tak? A nad czym? — Czyżbym wyczuła ciut rozbawienia w jej głosie?
O czym, no, dobre pytanie. Przez to całe głupie światło wdzierające się do żłobka już zapomniałam, o czym myślałam przed chwilą. Co to niby jest w ogóle, jest tutaj ciemno, tak ciemno, że wzrok się przyzwyczai normalnie do mroku, i co? I widocznie niezbyt dobrze ktoś to ustawiał, bo i tak znajdą się szpary, przez które wchodzi słońce, i jedna z tych szpar była właśnie dokładnie nad moim pyszczkiem.
— ...Algami... — Przypomniałam sobie po chwili.
Na chwile zapadła cisza, której nie widziałam powodu przerwać. Zimorodek jednak nadal wpatrywała się we mnie pytająco, przez co zdałam sobie sprawę, że chyba czekała na dalsze wyjaśnienia.
— No, bo słuchaj — Kontynuowałam. — Widziałaś kiedyś algę?
— Stoi przede mną.
— Um, okej. Zimorodku, bardzo śmieszne... ale nie o to mi chodziło. Popatrz, bo my to nawet nie wiemy zbyt wiele o naszych imionach, prawda? Nigdy rzeki nawet nie widziałyśmy.
— Właściwie, to jest zaraz przy obozie, więc zaraz przy żło-
— Naprawdę?! — Przerwałam jej natychmiast ze świecącymi oczyma. To znaczyłoby, że mogę tam iść, nawet pewnie niedługo! Co za wspaniała informacja!
— N-nie wiedziałaś? — zapytała z lekkim przerażeniem w głosie. — Przecież słychać szum wody...
— Woda wydaje dźwięki?!! — Pisnęłam jeszcze głośniej z ekscytacją. Ojoj... No, to teraz obudziłyśmy już chyba cały obóz z ich południowej drzemki.
< Zimorodku? >.> >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz