Czernidłaka obudziły srebrne smugi światła, wpadające do żłobka. Powoli uchylił powieki i rozejrzał się po ciemnym wnętrzu krzewu. Wokół panowała cisza, nie licząc przerywanych oddechów jego śpiącej siostry i ojca, którzy zwinięci leżeli obok siebie. Kociak zbliżył się ostrożnie do taty i pacnął jego bark łapą, chcąc go obudzić, jednak ten nie reagował. Po dłuższej chwili namysłu, niebieskooki otrzepał swoje ciemne futerko z kępek trawy, a następnie podszedł do wyjścia ze żłobka i wyjrzał na zewnątrz. Od razu jego mizerną główkę owiał chłodny, nocny wiatr, przeszywając chude ciało kocurka, który z piskiem schował łebek z powrotem do kalinowego azylu. Mimo niepewności i początkowego strachu, ciekawość zwyciężyła i już po chwili Czernidłak ponownie wyglądał zza żłobka, tym razem przygotowany na zimno. Zafascynowany przyglądał się obozowi nocą, bez żadnych kotów. Gdy już nieco oswoił się z widokiem lasu nocą, skierował spojrzenie swoich błękitnych oczu na rozgwieżdżone niebo. Nie wiedział, czym są te błyszczące, jasne punkty na niebie ani czym jest mieniąca się srebrem ogromna kula, jednak zafascynowało go to dogłębnie. Niezgrabnie usiadł i ignorując zimno, wpatrywał się z przechylonym łebkiem w ciemne sklepienie. Po dłuższym czasie, gdy największe zafascynowanie minęło, Czernidłakowi wpadł do głowy nie do końca mądry pomysł. Z zamiarem zrealizowania planu, wstał chwiejnie i rozciągnął swoje zdrętwiały kończyny, a następnie wbiegł do żłobka. Zatrzymał się przy ciągle śpiącej Pieczarce, jednak potknął się o własne łapki i przeturlał przez cały żłobek, z impetem wpadając na ścianę krzewu.
- Ugh, mysie łajno! - pisnął zawstydzony przed samym sobą kocurek, wstając szybko.
Patyczak i Ślimak z pewnością nie byliby zadowoleni, gdyby usłyszeli, jak wyraża się ich syn, jednak teraz opiekunowie spali. Sfrustrowany kociak otrzepał futro i chwiejąc się, podszedł do siostry, która o dziwo dalej spała.
- Pieczarko! - szepnął, trącając łapką białą kotkę. - Wstawaj, leniu!
Gdy ta dalej nie reagowała, Czernidłak pacnął ją w ucho.
- No chodź! - miauknął podekscytowany
- Ugh, mysie łajno! - pisnął zawstydzony przed samym sobą kocurek, wstając szybko.
Patyczak i Ślimak z pewnością nie byliby zadowoleni, gdyby usłyszeli, jak wyraża się ich syn, jednak teraz opiekunowie spali. Sfrustrowany kociak otrzepał futro i chwiejąc się, podszedł do siostry, która o dziwo dalej spała.
- Pieczarko! - szepnął, trącając łapką białą kotkę. - Wstawaj, leniu!
Gdy ta dalej nie reagowała, Czernidłak pacnął ją w ucho.
- No chodź! - miauknął podekscytowany
<Pieczarko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz