***
- Już dzień? - powiedziałem na głos z zażenowaniem. Prędko wstałem na równe łapy i ominąłem moje siostry, by ich nie budzić. Usiadłem na dość sporym wilgotnym kamieniu, moje łapy przy tej skale wyglądały jak galareta! Ciągle się ślizgały, a to było irytujące…
Z nudów zwinąłem się w kłębek, na zewnątrz też nie jest tak fajnie, jakby się wydawało!
Nagle obok kamienia poruszyła się kolorowa plama, która zwinnie usiadła na kwiatku. Widząc motyla, jak jakiś bezmózgi kociak ruszyłem w jego kierunku, miałem już wysunięte pazury i plan działania. Zwinnie podkradłem się do owada i skoczyłem w jego kierunku, jednak ten odleciał.
- Uh! Wracaj tu owadzie! - powiedziałem wściekły. Biegnąc nie widziałem rzeczy wokół i nagle zatrzymałem się na puszystym ogonie. Pochmurny Płomień! Niewiele o nim wiedziałem no oprócz tego, że Jastrząb ciągle o nim gada w żłobku, że jest taki wspaniały! Sam nie wiem, czy to prawda…
- Mniszku? - Usłyszałem energiczne miauknięcie kocura
- Przepraszam! - Powiedziałem, otrzepując się z futra wojownika. Byłem zawstydzony, bo zwykle to ja muszę się za kogoś wstydzić, a teraz wstydzę się za samego siebie!
- Nic się nie stało! Każdemu mogło się to zdarzyć - powiedział przyjacielsko.
Skrępowany już miałem odejść jednak wojownik odparł:
- Wiesz, szybko biegłeś w moją stronę! Co cię tak rozproszyło? - powiedział ciekawsko.
Nie chciałem mu mówić o mojej wpadce z motylem! Wyszłoby na to, że jestem jeszcze bardziej dziecinny, niż sądzi!
- Nudziło mi się! No wiesz, bycie kociakiem jest takie męczące!
Pochmurny Płomień zachichotał na chwilę. No cóż, chyba jednak domyślił się, o co chodzi. Mniejsza o to, może on będzie czymś zainteresowany!
- No wiesz! Jak ci się nudzi mógłbyś niewiem… Pójść ze mną do lasu? Bo widać, że siedzisz na tym kamieniu jak kot w smole! - powiedział ruchliwie.
Zaintrygowany otworzyłem oczy i skoczyłem kocurowi na barki.
- Jasne! Prowadź, sokole oko! - Zaśmiałem się.
Wojownik ruszył w stronę wyjścia a ja z zaciekawieniem słuchałem, co mówił: co się dzieje na zewnątrz i jakie panują tam zasady.
***
Okazało się, że Pochmurny płomień wiedział sporo o zasadach w dziczy. Będę musiał się od niego uczyć! Widać było leśną powłokę otaczająca nas, byłem ciekawy, co będziemy robić. Może bawić się w chowanego? Lub polować na myszy! Wtuliłem się bardziej w futro wojownika ze znudzenia wiecznej wędrówki.
- Daleko jeszcze? - mruknąłem ze znudzeniem.
Kocur z zadowoleniem potrząsnął całym ciałem, aż w końcu zleciałem na miękki mech.
- Już jesteśmy! - powiedział radośnie- Nagle coś poruszyło się w krzakach, a ja przestraszony wskoczyłem za kocura.
<Pochmurny Płomieniu?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz