Gdy kocurek znalazł się w objęciach starszego brata, poczuł coś wilgotnego na swoim futerku, co szybko zostało wytarte przez czarnego kota. W tym momencie miał ochotę podreptać do matki, żeby mogła go wymyć z tej okropnej mazi. Gdy wojownik wycofał się, wciąż wzruszony szlochając, Modliszka przyjrzał mu się, jego futro było czarne, nieskażone kremową barwą, oczy natomiast zaszklone, w kolorze żółtym. Wojownik ani odrobinę nie przypominał Ostowego Pędu, co zdziwiło kremowego, przecież podawał się za jego brata, czyżby Kamień kłamał?
- Na pewno jesteś moim bratem? Nie przypominasz ani trochę ojca. - zapytał Modliszka, w końcu lepiej się upewnić.
- Na pewno jesteś moim bratem? Nie przypominasz ani trochę ojca. - zapytał Modliszka, w końcu lepiej się upewnić.
***
Nadeszła Pora Zielonych Liści, a razem z nią nowe insekty, którym Modliszka mógł się przyglądać cały dzień. Mama przestrzegła go, żeby ich nie zjadł, ale po co miałby to robić? Kociak siedział właśnie poza żłobkiem, obserwując pszczoły miodne i trzmiele latające przy kwiatkach, niekiedy pojawił się też jakiś motyl. A we wnętrzu kwiatków mógł zauważyć małe chrząszcze, Modliszka był szczerze zafascynowany tymi sześcionożnymi stworzeniami, chciał się dowiedzieć o nich jak najwięcej, jak każdy z nich się nazywał, czym się żywił, jakie miał ciekawe zachowania. Gdy tak się przyglądał, zauważył coś błyszczącego pod kwiatkami, odsunął roślinki łapką, by lepiej zobaczyć cóż to takiego, okazało się, że był to martwy żuk gnojowy, okaz był bardzo ładnie zachowany, miał wszystkie odnóża i czułki. Kremowy wyciągnął go spod chaszczy, przyglądając mu się przez parę uderzeń serca, po czym wziął liść i delikatnie zapakował w niego żuczka. Najostrożniej jak potrafił, chwycił liść w ząbki i podreptał ku żłobku. W drodze spotkał czarnego kocura, był to Obsmarkany Kamień.
<Kamień?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz