– Cześć kupo futra – mruknęła, podchodząc do siostry.
Hm, nie miała dzisiaj za dobrego humoru, jednak Szczawiowy Liść, jej mentor, powiedział jej z samego rana, że będą dzisiaj ćwiczyć wspinanie na skały razem z Lisią Łapą. A z Lisią łapą oznaczało również z Lisią Gwiazdą. I to napawało ją chęcią do działania. Była zmotywowana, aby zabłysnąć.
Zerknęła na Lisiczkę. Widziała w jej żółtych jak popołudniowe słońce oczach… Strach? Tak, to chyba było to. W myślach wyśmiała ją, jednak nie okazała tego na zewnątrz. Po chwili zwróciła swoje spojrzenie w stronę niemałej góry, malującej się w całej swojej okazałości tuż przed nimi. Oczami wyobraźni już widziała siebie na samym szczycie, a z dołu gratulujących jej mentorów i siostrę.
– Zaczynamy – głos któregoś z kocurów wyrwał ją z głębokiego zamyślenia.
Wrona poderwała się na równe łapy wręcz natychmiastowo.
– Tak jest! – miauknęła z dobrze słyszalną pewnością siebie w głosie.
Bez dalszych, zbędnych słów czy wahań, wskoczyła na pierwszą skałę. Nie oglądała się za siostrą. Chyba nie były to wyścigi, ale nawet jeśli tak by było, Wrona była pewna, że ma większe szanse i wygrałaby bez problemu. W końcu co takie wystraszone stworzonko, jakim była Lisiczka, mogło osiągnąć? Na pewno mniej niż Wronia Łapa. Oczywiście tylko według niej samej.
Niezaprzeczalnie szło jej całkiem nieźle.
*skip do czasu gdzie Lisiczka zdrowiała czy coś*
Jęknęła przeciągle, jakby z wyrzutem do całego otaczającego ją świata. Nudziło jej się niemiłosiernie, odkąd w klanie zapanowała epidemia tego całego czerwonego kaszlu czy czegoś. Zrezygnowana, podeszła do swojej siostry – Lisiej Łapy. Podobno było już jej lepiej, ale to niezbyt obchodziło Wronią Łapę. Chyba nie mogła za bardzo się do niej zbliżać, ale co jej tam. Chwila miłej albo niemiłej rozmowy nie zaszkodzi.
– Heeej Lisku co rooobisz, nudzę się – rzuciła, zauważając szylkretkę.
<Lisiczko? Wybacz gniota>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz