Uśmiechnął się pod nosem widząc, jak Wróblowe Serce zbiera gratulacje od swojej rodziny oraz przyjaciół. Pamiętał, jak uczył tego małego szczyla walki podczas buntu w klanie wilka. Wiele od tamtego dnia się zmieniło, niektórych kotów już z nimi nie było, inne zmieniły się nie do poznania, zaś jeszcze inne... wydoroślały. Jednym z tych kotów zdecydowanie był Wróblowe Serce. Igła liczył po cichu, że chociaż bury w przeciwieństwie do ojca będzie wiódł spokojne życie.
Pamiętał jak żarliwie mu gratulował, co jakiś czas wspominał ten dzień, poprawiając sobie humor. Teraz widział jednak nie szczęśliwego, wiecznie uśmiechniętego młodego kocura, ale przygnębioną kupkę nieszczęścia. Martwiło go to i to bardzo, nie chciał wymagać od cętkowanego wiele, chciał go jakoś podnieść też na duchu, jednak nie wiedział jak. Ostatnio mało rozmawiali co również go martwiło, Wróblowe Serce sprawiał wrażenie jakby odcinał się od najbliższych.
Chciał z nim porozmawiać i to bardzo, lecz non stop coś go zatrzymywało. A to tamto a to siamto, a to sramto. Dzisiaj było podobnie, od samego rana Borsuk władowała mu się do legowiska z wściekłym wyrazem pyska.
— Wujku Igło, mam dosyć! — syknęła już na samym wstępie, zdradzając, że nie jest w najlepszym humorze. Igła zamrugał ślepiami, odwracając się w stronę wojowniczki.
— Kolec albo Płomień znowu coś odpieprzyli? — mruknął, szykując się na monolog jak to jego prawnuczka wkurwia wszystkich dookoła, jednakże odpowiedź była zupełnie inna, niż się spodziewał.
— Chodzi o Nocną Łapę. Nie robi ŻADNYCH postępów. Gówniara ma dwadzieścia księżyców, a nawet polować jeszcze nie umie! Już Mały Wilk skończył szybciej trening. Nie chce ćwiczyć czy chodzić na treningi z innymi, żeby się szybciej nauczyć. Tylko pstro jej w głowie, non stop lata za Świtem, zamiast się skupić.
Igła pokiwał głową, słuchając uważnie kocicy. Westchnął ciężko, uderzając z furią ogonem o ziemię.
— Nie po to zgodziłem się ją przyjąć, żeby teraz mieć darmozjada. Klan Wilka ma dosyć zmartwień... — szepnął bardziej do siebie aniżeli córki Wilczego Serca — Dobrze, dobrze. Mogłabyś poprosić Wróblowe Serce żeby zebrał klan jak słońce będzie w zenicie? — kocica odpowiedziała mu jedynie skinieniem głową.
Czas mijał szybko a jedyne co pozostało w jego głowie to wygnanie. Bo co mógł jeszcze zrobić? Skoro sama Borsuk mówiła, że Nocna Łapa nawet nie miała ochoty na trening z innymi wojownikami i ich uczniami, to zmiana mentora była bezsensowna, podobnie jak odesłanie jej do starszyzny. W porównaniu do Szczurzej Łapy sytuacja była inna, Szczurek był chory, nie tyle co na ciele, co na umyśle, jednak nadal był chory. Czarno-biała kotka zaś była w pełni zdrowa.
Chodził po obozie z głową w chmurach, był nawet kilka razy u Trójki żeby porozmawiać i jakoś myśli zająć, jednak to nie pomogło. Wskoczył na podwyższenie, gdy słońce znalazło się w zenicie a wszystkie koty były już zebrane.
— Nocna Łapo, Płomienna Łapo, wystąpcie — mruknął niechętnie. Panowała grobowa atmosfera, zapewne większość się domyślała, że nie jest to mianowania a oznajmienie jaka kara je spotka — Płomienna Łapo, za twoje zachowanie na ostatni zgromadzeniu dostajesz zakaz chodzenia na nie, póki będę liderem, zaś gdy nowy lider zajmie moje miejsce, jeszcze przez pięć księżyców nie będziesz mogła uczestniczyć w zgromadzeniach — miauknął. Uczennica chciała już coś powiedzieć, jednak ostatecznie zamilkła, wracając w tłum kotów. Pozostałą tylko jeszcze jedna rzecz...
— Nocna Łapo. Twój brak postępów, niesubordynacja oraz niekompetencja nie pozostała niezauważona. Klan Wilka nie będzie tolerował nierobów, którzy są tylko kolejną gębą do wykarmienia. Na klan gwiazdy, powinnaś już umieć polować! A tymczasem nie potrafisz NIC! — strzepnął ogonem, czując jak sierść na grzbiecie mu się jeży — Dlatego od tej chwili nie jesteś już członkinią klanu wilka. Opuść naszą ziemię, a jeśli powrócisz, każdy z wojowników ma prawo do zaatakowania ciebie — zakończył. Słyszał jakiś wściekły wrzask dochodzący z pyska Świtu, jednak go zignorował. Obserwował jak kotka niepewnie opuszcza obóz. Skierował swój wzrok na Borsuczy Krok, której skinął głową. Kotka najwidoczniej zrozumiałą co miał na myśli i podążyła za byłą uczennicą, aby upewnić się, że ta opuściła ich ziemię. Między kotami wrzało, ciche szepty rozchodziły się niczym echo. Stary lider zeskoczył na ziemię, krzywiąc się z lekka.
— Wróblowe Serce, możemy porozmawiać? — miauknął delikatnym tonem, widząc jednak jak jego zastępca kładzie po sobie uszy i najwidoczniej ma zamiar go wyminąć, zastąpił mu drogę — Proszę cię, widzę, że coś się dzieje. Chcę ci tylko pomóc, martwię się — położył po sobie uszy. Czuł się winny, że nie jest wystarczającym wsparciem dla syna swojego najdroższego przyjaciela.
Pamiętał jak żarliwie mu gratulował, co jakiś czas wspominał ten dzień, poprawiając sobie humor. Teraz widział jednak nie szczęśliwego, wiecznie uśmiechniętego młodego kocura, ale przygnębioną kupkę nieszczęścia. Martwiło go to i to bardzo, nie chciał wymagać od cętkowanego wiele, chciał go jakoś podnieść też na duchu, jednak nie wiedział jak. Ostatnio mało rozmawiali co również go martwiło, Wróblowe Serce sprawiał wrażenie jakby odcinał się od najbliższych.
Chciał z nim porozmawiać i to bardzo, lecz non stop coś go zatrzymywało. A to tamto a to siamto, a to sramto. Dzisiaj było podobnie, od samego rana Borsuk władowała mu się do legowiska z wściekłym wyrazem pyska.
— Wujku Igło, mam dosyć! — syknęła już na samym wstępie, zdradzając, że nie jest w najlepszym humorze. Igła zamrugał ślepiami, odwracając się w stronę wojowniczki.
— Kolec albo Płomień znowu coś odpieprzyli? — mruknął, szykując się na monolog jak to jego prawnuczka wkurwia wszystkich dookoła, jednakże odpowiedź była zupełnie inna, niż się spodziewał.
— Chodzi o Nocną Łapę. Nie robi ŻADNYCH postępów. Gówniara ma dwadzieścia księżyców, a nawet polować jeszcze nie umie! Już Mały Wilk skończył szybciej trening. Nie chce ćwiczyć czy chodzić na treningi z innymi, żeby się szybciej nauczyć. Tylko pstro jej w głowie, non stop lata za Świtem, zamiast się skupić.
Igła pokiwał głową, słuchając uważnie kocicy. Westchnął ciężko, uderzając z furią ogonem o ziemię.
— Nie po to zgodziłem się ją przyjąć, żeby teraz mieć darmozjada. Klan Wilka ma dosyć zmartwień... — szepnął bardziej do siebie aniżeli córki Wilczego Serca — Dobrze, dobrze. Mogłabyś poprosić Wróblowe Serce żeby zebrał klan jak słońce będzie w zenicie? — kocica odpowiedziała mu jedynie skinieniem głową.
Czas mijał szybko a jedyne co pozostało w jego głowie to wygnanie. Bo co mógł jeszcze zrobić? Skoro sama Borsuk mówiła, że Nocna Łapa nawet nie miała ochoty na trening z innymi wojownikami i ich uczniami, to zmiana mentora była bezsensowna, podobnie jak odesłanie jej do starszyzny. W porównaniu do Szczurzej Łapy sytuacja była inna, Szczurek był chory, nie tyle co na ciele, co na umyśle, jednak nadal był chory. Czarno-biała kotka zaś była w pełni zdrowa.
Chodził po obozie z głową w chmurach, był nawet kilka razy u Trójki żeby porozmawiać i jakoś myśli zająć, jednak to nie pomogło. Wskoczył na podwyższenie, gdy słońce znalazło się w zenicie a wszystkie koty były już zebrane.
— Nocna Łapo, Płomienna Łapo, wystąpcie — mruknął niechętnie. Panowała grobowa atmosfera, zapewne większość się domyślała, że nie jest to mianowania a oznajmienie jaka kara je spotka — Płomienna Łapo, za twoje zachowanie na ostatni zgromadzeniu dostajesz zakaz chodzenia na nie, póki będę liderem, zaś gdy nowy lider zajmie moje miejsce, jeszcze przez pięć księżyców nie będziesz mogła uczestniczyć w zgromadzeniach — miauknął. Uczennica chciała już coś powiedzieć, jednak ostatecznie zamilkła, wracając w tłum kotów. Pozostałą tylko jeszcze jedna rzecz...
— Nocna Łapo. Twój brak postępów, niesubordynacja oraz niekompetencja nie pozostała niezauważona. Klan Wilka nie będzie tolerował nierobów, którzy są tylko kolejną gębą do wykarmienia. Na klan gwiazdy, powinnaś już umieć polować! A tymczasem nie potrafisz NIC! — strzepnął ogonem, czując jak sierść na grzbiecie mu się jeży — Dlatego od tej chwili nie jesteś już członkinią klanu wilka. Opuść naszą ziemię, a jeśli powrócisz, każdy z wojowników ma prawo do zaatakowania ciebie — zakończył. Słyszał jakiś wściekły wrzask dochodzący z pyska Świtu, jednak go zignorował. Obserwował jak kotka niepewnie opuszcza obóz. Skierował swój wzrok na Borsuczy Krok, której skinął głową. Kotka najwidoczniej zrozumiałą co miał na myśli i podążyła za byłą uczennicą, aby upewnić się, że ta opuściła ich ziemię. Między kotami wrzało, ciche szepty rozchodziły się niczym echo. Stary lider zeskoczył na ziemię, krzywiąc się z lekka.
— Wróblowe Serce, możemy porozmawiać? — miauknął delikatnym tonem, widząc jednak jak jego zastępca kładzie po sobie uszy i najwidoczniej ma zamiar go wyminąć, zastąpił mu drogę — Proszę cię, widzę, że coś się dzieje. Chcę ci tylko pomóc, martwię się — położył po sobie uszy. Czuł się winny, że nie jest wystarczającym wsparciem dla syna swojego najdroższego przyjaciela.
< Wróbelku? >
*idzie wymyślać jak go spławić* xD
OdpowiedzUsuń