Ruszył za matką, która prowadziła go do małego zagajnika, który znajdował się na terenach Klanu Burzy. Był nieco spopielony przez pożar, ale istniał, to było ważne. Zaczął się niepokoić. O czym kotka mówiła? A co najważniejsze... Na co się zgodził? Był tak bardzo zamyślony, że przytaknął jej, a ona z zadowoleniem sprowadziła go w to miejsce.
Tam czekał na nich Wiewiórczy Pazur ze swoją dawną uczennicą. Nie wyglądało to zbyt kolorowo. Muszy Lot obrzuciła go pogardliwym spojrzeniem i znów spojrzała na swojego byłego mentora.
Przełknął ślinę.
- To tak jak ustaliliśmy. Robicie to tylko dla dobra klanu. Nic więcej... - zaczęła matka.
Że...że co?! O czym ona mówi?! Chyba nie... nie, nie nie! Nie zgodził się na to!
A właśnie, że tak...
Zaczął się cofać, kręcąc głową, ale brat szybko zatarasował mu drogę.
- Nie tchórz teraz. - Popchnął go w stronę Muszego Lotu, a on niezdarnie padł na ziemię. - Idę. Muszę jeszcze zrobić to i owo - rzucił do matki i odszedł.
Piaskowa Ścieżka wpatrywała się w tych dwoje, czekając aż się wezmą do roboty.
On jednak nie chciał! To było... złe!
- A czemu musimy to robić? - miauknął.
- Mokra Gwiazda ostatnio narzekał na brak kociąt. Nasz klan musi rosnąć w siłę, a nie się staczać. No już. Bądź kocurem i to zrób! - warknęła kocica.
Spojrzał na swoją "partnerkę", a czy jej to pasowało? Widział po jej minie, że nie.
- A ty... chcesz? - zapytał ją.
- Ja? Z tobą? Coś ty! Chodzą za mną od czterech księżyców i ględzą i ględzą. A chcę mieć święty spokój, więc pozwolę ci to zrobić, ale nie licz na więcej. - prychnęła.
Czyli... nie było już odwrotu? Los wręcz narzucał im rodzicielstwo? Nie wyobrażał sobie jednak bycie ojcem. To było... Nie! Nie...
- Ja... - zaczął.
- Bądź kocurem ty porażko życiowa! Rób to! - Matka chwyciła go za kark i wepchnęła w spalone krzaki.
Nie miał wyboru. Musiał to zrobić. Chyba... chyba, że będą udawać! Tak to jest myśl!
Niestety okazało się, że nie mogli tego sfałszować, ponieważ Piaskowa Ścieżka stała na straży. Był zakłopotany, a wstyd rósł i rósł.
Kiedy było po wszystkim, matka rzuciła swoje uwagi jaki był beznadziejny. Nie chciał tego słuchać. Uciekł.
Kolejny raz poczuł, że śmierć może być jedynym wyjściem z tej sytuacji.
Iskra przytuli :<
OdpowiedzUsuń(Postaram się odpisać na tamto opko :'))
O cholercia :/
OdpowiedzUsuń