Czekała, choć po pierwszych dwóch księżycach(gdzie chodziła na ziarnach maku, przez ból głowy) zwołała do siebie wszystkich, obecnie posiadających uczniów, wojowników by wyjaśnić jedną kwestie. Gdy wszyscy zebrali się w jej norze, rozejrzała się po zebranych. Jej plan dotyczył tego, by najzwyczajniej w świecie sprawdzić ich umiejętności na własne oczy. Jak to miało wyglądać? Prosto. Gdy mistrz uznał że jego uczeń jest gotowy, miała zamiar przyjść na jego trening by sama się przekonać jak jest. W końcu nie chciała by świeżo mianowany wojownik zmarł z własnej głupoty na jakimś patrolu, czy ogółem gdzieś na terenach. Nie mówiąc już o tym, że nie znając kodeksu mógł narobić problemów sobie, jak i klanowi.
W pierwszej kolejności chciała pozbyć się Łzawej Łapy z legowiska terminatorów na dobre, więc umówiły się z Rybką że ta da jej nieco większy wycisk na treningu. Co burmanka sobie chyba do serca wzięła za bardzo, bo córka Żurawinowego Krzewu wracała cała brudna, spocona i zmęczona, jakby ją co najmniej stado dzików goniło. Przynajmniej w teorii było nieco ciszej w obozie gdyż kotka po prostu padała na mech i zasypiała. Szkoda że tylko w "teorii" bo buraska zawsze znalazła siłę by nakrzyczeć na Oszronioną Łapę, która ewidentnie czuła coś do Deszcza.
Nic dziwnego że jakiś czas potem zjawiła się na treningu, nieświadomej tego co chciała zrobić Żwirka, Łzawej Łapy. Następnie, jakiś wschód słońca później, stanęła na powalonym pniu, przykuwając uwagę, znajdujących się obecnie w obozie Klanowiczów.
- Niech Klan Nocy zbierze się pod Powalonym Pniem!
Jej głos rozniósł się po obozie, a także (jak miała nadzieje) po najbliższych okolicach. Zaraz zobaczyła jak sylwetki wypływały z każdego zakątka obozu. Nawet najmłodsi nie mogli powstrzymać ciekawości i przepuścić okazji zobaczenia, pierwszej w ich życiu, ceremonii. Małe ciałka plątały się pod łapami Jagódki oraz Imbiry, która popchnęła ich w stronę ojca. Widziała wyczekujący wzrok wszystkich, a ona szukała tego ubazgranego burym kolorem ciała. Gdy w końcu zauważyła Łezke, która wyturlała się z legowiska ziewając, machnęła energicznie ogonem. Zadarła głowę i spojrzała centralnie na nią.
- Łzawa Łapo, wystąp. - Miauknęła z uśmiechem, o mało co nie wypuszczając z siebie śmiechu na widok zdezorientowanego pyska pręgowanej. Uczennica zamrugała, przystając gwałtownie, jakby chcąc się upewnić że to ona została wywołana. Całe jej szok minął gdy wpadł na nią Gołąb i zmusił by postawiła pare kroków w przód. Kocurek zaraz pokręcił głową, patrząc przepraszająco na nią. Vanka tylko przewróciła oczami i wystąpiła przed wszystkich, będąc tym samym w centrum uwagi.
- Ja, Żwirowa Ścieżka, wołam do przodków nas wszystkich, by spojrzeli na tą o to uczennice. Trenowała wystarczająco pilnie, poznając wasz szlachetny kodeks, zatem polecam ją wam jako nową wojowniczkę Klanu Nocy. - W końcu, kto powiedział że ma się trzymać sztywno formułki? Była NUDNA i powtarzalna do bólu. Dosłownie mogła od tego rozboleć głowa. - Łzawa Łapao, czy przysięgasz przestrzegać Kodeksu Wojownika, jak i pozostać wierna Klanu Nocy oraz chronić go nawet za cenę życia?
Dała szczególny nacisk na czwarte słowo. Nie chciała obietnic, potrzebowała usłyszeć w tym moc wiary w te słowa. Przysięga. Żadne obietnice. Nie zawiedź, Łezko.
- Przysięgam - Nie zawiodła. Bura patrzyła pewnie w niebieskie oczy Żwirki, na co ta uśmiechnęła się szeroko.
- Zatem, na mocy nadanej mi przez Gwiezdnych, nadaje ci wojownicze imię! Od dzisiaj będziesz znana jako Łzawy Taniec, Przodkowie zaś cenią twoją Cierpliwość i Wytrwałość. Witam cię już nie jako uczennice, a wojowniczkę Klanu Nocy.
Cały obóz zagrzmiał imieniem nowej wojowniczki, bądź uderzania łap innych o ziemię. Skinęła burasce głowa, dając się nacieszyć innym pozytywnym zdarzeniem. Na jej pysku wciąż zostawał delikatny uśmiech, w końcu, ruszyła jakkolwiek klan by powrócił na odpowiednie tory. Jednak to nie była ostatnia rzecz jaką chciała ogłosić dzisiaj klanowi.
- Dzicza Łapo, wiem że dłuższy czas temu straciłeś mistrza, przed zakończeniem nauk. Mimo wszystko, Wrzosowy Kieł nie może już prowadzić twojego treningu, lecz jestem pewna że będzie czuwał nad tobą i twoim nowym mistrzem, którym zostaje Pstrokate Serce. To samo się tyczy ciebie, Oszroniona Łapo. Dokończenie twojego treningu zostawiam w łapach Ognistego Kroku. - Kolorowa kiwnęła wspomnianym wojownikom głową. Co prawda nie miała pojęcia w jakim momencie stanął trening córki Zawilec, ale wolała by ewentualnym dokończeniem go zajął się ktoś komu szylkretka ufała. Chciała co prawda pobawić się w swatkę i dać jej na mentora Deszcza... ale da niego miała inne plany. - Mianując nowych uczniów, pokazujemy że klan pozostaje silny i się rozwija. Maślaku, Kaczko, Wierzbo - podejdźcie.
Poczekała aż wspomniane, przerośnięte, kociaki podejdą, by ponownie zabrała głos.
- Od dziś, aż do zakończenia treningu będzie nosić te o to imiona. Maślaku, będziesz Maślakową Łapą i twoim treningiem zajmie Łzawy Taniec. Kaczko - od dzisiaj będziesz znany jako Kacza Łapa, a twój trening poprowadzi Deszczowe Futro. Wierzbo, a raczej już Wierzbowa Łapo, ja zajmę się twoim treningiem osobiście. Mam nadzieje że cała nasza trójka z sukcesem doprowadzi was do rangi wojownika. Zatem - witam was jako uczniów Klanu Nocy. - I nic was nie zeżre po drodze. Tak, cisnęło jej się to na wargi, ale powstrzymała się.
Zeskoczyła z pnia, podchodząc do swojej nowej uczennicy, stykając się z dumną kotką nosem. Siadła z boku przypatrując się jak klan skanduje nowe imiona, oraz podchodzi z gratulacjami.
<ktoś coś>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz