~*dawno temu*~
Od, jak się kocurowi wydawało, dłuższej chwili leżał praktycznie bez ruchu na posłaniu w legowisku uczniów. Po kłótni z Pylistym Czołem udał się w to miejsce, jednak jego mentor później zajrzał tam, by przypomnieć, że ma się zająć innymi członkami swojego klanu, zanim sam odpocznie. Makowa Łapa nie skomentował tego w żaden sposób, a jedynie poszedł w kierunku miejsca, gdzie sypiają starsi. Ci jednak poinformowali go, że Liliowa Łapa już przyniosła im jedzenie, więc rudy wrócił na posłanie. Zauważył, że w jednym z kątów, na wybranym przez siebie posłaniu, leży Zaskrońcowa Łapa i śpi w najlepsze. Rudy patrząc chwilę, na jej potężną sylwetkę, przyznał przed samym sobą, że gdyby był obcym kotem, uznałby ją za wojowniczkę. Albo wojownika. Co jak co, ale z daleka można się było pomylić.
Wpatrzony w posadzkę i zamyślony, praktycznie nie zwrócił uwagi na wchodzącą do legowiska Pszczelą Łapę, dopóki ta nie położyła się blisko niego i nie wtuliła w jego futro. Szczerze mówiąc, poczuł się wtedy, jakby byli jeszcze kociętami w żłobku.
- Hej, Maku – mruknęła na przywitanie. Kocur spojrzał na nią, od razu zauważając jej zmęczenie, prawdopodobnie, po treningu. W tamtej chwili pomyślał, że sam by chętnie poszedłby na trening- Wszystko dobrze?
- Jest ok. - Westchną cicho. Siostra spojrzała na niego z powątpiewaniem.
- No przecież widzę, że nie. Opowiadaj – miauknęła, po czym ziewnęła potężnie i ułożyła się wygodniej, gotowa wysłuchać opowieści. Rudy w pierwszej chwili chciał zaprzeczyć i upierać się, że wszystko dobrze, jednak odpuścił. To jego siostra. Wyjątkowo spostrzegawcza siostrzyczka.
- Mam zakaz wychodzenia z obozu – burknął wprost, na co kotka spojrzała na niego zdziwiona. - Wcześnie rano trenowałem walkę z Lilią i w sumie przegrywałem za każdym razem. Nie mam dziś najlepszego dnia. Powiedzmy, że... I ja i Pyliste Czoło powiedzieliśmy kilka nieco nieprzyjemnych słów, więc pobiegłem na Słoneczną Polanę. Jak wróciłem, dowiedziałem się od niego, że przesadziłem i bez jego polecenia, nie mogę opuścić obozu. Tak więc leżę tu teraz - mruknął i położył głowę na łapach. - Chyba jednak i on nie ma dziś dobrego dnia. Nigdy mnie nie karał za złe wyniki.
Pszczela Łapa spojrzała na niego wzrokiem wyrażającym... W zasadzie Mak nie wiedział, co to spojrzenie wyrażało. Westchnęła i zamknęła oczy.
- Nie martw się Maczku, przejdzie mu. Poza tym myślę, że Pyliste Czoło też się teraz nudzi.
- Może i tak... - szepnął rudy i sam również zamknął oczy. Nie spał jednak, a wsłuchiwał się we wszystkie odgłosy dookoła. Słyszał, jak oddech szylkretowej uczennicy zwalnia, a po chwili przybiera miarowe tempo, świadczące o zaśnięciu. Otworzył oczy i znów wpatrywał się bez celu przed siebie.
<Wybacz Pszczółko, że dopiero teraz dostajesz ten odpis. Sporo się zadziało, więc możesz nie odpisywać>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz