*dla ludzi, którzy znajdą dwa nawiązania do pewnych dwóch filmów, będzie specjalne miejsce w moim serduszku*
Kotka
zawahała się przez moment po słowach Lśniącego Słońca, prostując się w siadzie.
Kiwnęła głową, uśmiechając się lekko. Skoro może zostać, to postara się pomóc.
Sądząc po tonie głosu liliowego kocura, będzie to dość trudna sprawa.
Potokowa Gwiazda również pokiwał głową, wpatrując się w nowo mianowanego medyka
świdrującymi oczami. Wschodząca Fala spojrzała na partnera z zaskoczeniem,
ponieważ od dawna nie widziała tak ogromnej iskry ciekawości w jego wzroku.
— Mów, o co chodzi Lśniąca Ł- — czarny kocur ugryzł się w język, spoglądając na
asystenta z lekką dozą zakłopotania.
— L-lśniące
Słońce — pomógł liderowi liliowy, uśmiechając się lekko. Przez moment nikt nic
nie powiedział, więc wszyscy spoglądali po sobie nieco niepewnie. Ogon
Wschodzącej Fali drgnął lekko, po czym syn Poplamionego Piórka wreszcie
przypomniał sobie, po co tu przyszedł.
— Chodzi o sen — mruknął niepewnie kocur — Wizja od Gwiezdnych.
Na te słowa spojrzenie Potokowej Gwiazdy nieco stwardniało, a sam wyraz jego
pyska stał się jeszcze poważniejszy. Wschodzik
sądziła, że to już ostateczna forma tej miny, a jednak Czarny Potok nadal ja
zaskakuje...
Pod tym spojrzeniem Lśniące Słońce skulił się bardziej niż wcześniej, na co
Wschodząca Fala z lekka mu współczuła. No cóż, żeby się go nie bać, trzeba by
było zobaczyć, jak bawił się w żłobku z dzieciakami, kiedy nikt nie patrzył.
— Śmiało, Lśniące Serce — miauknęła kotka przyjaźnie, patrząc na medyka ciepło
— Nie zjemy cię, słowo honoru.
Szczerze, to czuła się tam nieco obco. Owszem, była partnerką lidera klanu,
jednak nie była kimś ważnym. Mimo to mogła zostać przy tak ważnej sprawie, jaką
jest sen od klanu gwiazdy. Może jednak powinna zacząć zachowywać się, nieco
poważniej, skoro patrzono na nią w taki sposób…
Lśniące Słońce zachęcony ciepłym głosem kotki rozluźnił się nieznacznie, biorąc
głęboki oddech.
— Widziałem… niepokojące rzeczy — mruknął poważnie, po czym zaczął opowiadać
całą wizję.
Z każdym kolejnym zdaniem Wschodząca Fala miała coraz większy mętlik w głowie.
Potokowa Gwiazda za to wpatrywał się w medyka niewzruszony do końca jego
opowieści.
Szylkretka
do końca nie wiedziała, jak kocur potrafił to robić. W sensie nie stresować
się, mimo że w środku zapewne jest przejęty do granic możliwości. Pewnie prędzej
czy później zacznie jej jojczeć, czy na pewno dobrze zrobił. Tfu, sama nie
wiedziała, dlaczego jej się o to pytał. Przecież wszystko, co kocur zrobi, jest
dla dobra klanu!
— Co o tym m-myślisz
Po-potokowa
Gwiazdo? — zapytał cicho Lśniące Słońce, gdy skończył opowiadać.
Czarny kocur wziął głęboki wdech i zerknął na swoją partnerkę kątem oka.
Wschodząca Fala wyłapała w jego spojrzeniu iskierkę niepokoju, dlatego
uśmiechnęła się delikatnie w jego stronę.
„No ważniaku jestem z tobą. Cokolwiek powiesz, na pewno podejmiesz właściwą
decyzję”.
— Myślę — mruknął lider, skanując wzrokiem swoje legowisko — że powinniśmy się
przygotować. Nie wiem dokładnie, co Klan Gwiazdy chciał ci przekazać, ale nie
należy tego lekceważyć. To musiało być ostrzeżenie, zbliża się coś naprawdę
niedobrego…
Wschodząca Fala zamrugała dwukrotnie, wzdrygając się z lekka.
Niebezpieczeństwo. Ona sama również nie miała jakiegoś sensownego wytłumaczenia
co do tych wizji. Czarna, wychudzona kocica z żółtymi oczami? Jedyna kotka,
jaka mogłaby porównać do tego opisu, byłaby Pierzasta Gwiazda. Tylko że starsza
odeszła już całkiem niedawno, jeśli dobrze usłyszała w trakcie rozmów na
zgromadzeniu. Nie niosła się za nią jednak jakaś czarna mgła śmierci, więc to
na pewno nie była ona. Zresztą, Klan Nocy od jakiegoś czasu był z nimi w
pokojowych stosunkach. W końcu oddali im część terytoriów, która kiedyś do nich
należała!
A lis? Może jakiś kręci się tu w pobliżu, bagna wskazywałyby na okolice Klanu
Nocy. Może będą mieli z nimi problem? Tylko po co mieliby miauczeć, przecież w
ten sposób pokażą, że nadchodzą.
Wymienili się jeszcze kilkoma spostrzeżeniami, aż Lśniące Słońce stwierdził, że
musi wracać do legowiska. Teraz razem z Różanym Kwiatem całkiem sprawnie sobie
poradzą.
Było widać bardzo wyraźnie, że to już nie ten sam kocurek, który w żłobku
pomylił go z mamą. W sumie to jakby nie zauważyć prawdopodobnie to dzięki
dzieciom Poplamionego Piórka sama pokusiła się na takie brzdące. Rany, czy to
świat tak szybko się zmienia, czy ona się starzeje?
Potok zarządził gruntowne zmiany: wysyłał podwójne patrole, kazał gromadzić
większe zapasy.
„Musimy być przygotowani na wszystko” mówił do członków klanu, którzy pytali, o
co chodzi. Kotka mu się nie dziwiła. Czarny kocur starał się troszczyć o swój
klan, najlepiej jak potrafił.
W międzyczasie Pszczółka została wojowniczką, jej kochani rodzice postanowili
zostać starszymi, a jej kochany partner wysyłał jej proste, ale ukryte
wiadomości. W sumie ona sama też chciała się zapytać kocura o to samo.
— Pszczółka została już wojowniczką — mruknął sennie w którymś momencie
Potokowa Gwiazda, kładąc głowę na grzbiecie Wschodzącej Fali — Mak i Lilia też
na pewno niedługo skończą szkolenie…
Leżeli od jakiegoś czasu wtuleni w siebie, nie mogąc w żaden sposób zasnąć. Noc
była tego dnia stosunkowo ciepła jak na Porę Nagich Drzew. Wiosna była coraz
bliżej, dało się ją wyczuć w powietrzu. Szylkretka
otworzyła oczy, spoglądając na partnera z cieniem smutku w oczach.
—Już nawet nie wiem w którym momencie oni tak szybko wyrośli — mruknęła,
wzdychając cicho — Gdzie te maluchy, które jeszcze chwilę temu tarmosiły mnie w
żłobku na wszystkie strony…
Wcisnęła swój pysk między łapy, spoglądając na leżący przed nią wyschnięty
listek. Momentalnie powróciła wspomnieniami kilka księżyców wstecz, kiedy to
pędraki bawiły się podobnymi zabawkami. Szczerze, tak jak nie lubiła budzić się
wcześnie rano przy akompaniamencie kocięcych
kłótni, tak brakowało jej obserwowania ich wspólnej zabawy.
— Czy myślisz o tym samym, co ja? — przerwał ciszę Potok po dłuższej chwili.
Wschodząca Fala spojrzała na kocura bezsilnie, lecz zauważając jego zalotny
uśmieszek, otworzyła szerzej oczy. Uniosła głowę i uchyliła z lekka pyszczek,
patrząc się na niego z zawahaniem.
— A-ale
czy my powinniśmy? — zaczęła niepewnie Wschodząca Fala — Tak teraz, na zimę?
Mogą zachorować. A jak dzieciaki zrobią się zazdrosne? Uznają, że ich nie
kochamy, dlatego zrobiliśmy inne. Dodatkowo przecież… masz tyle na głowi-
Potokowa Gwiazda westchnął rozbawiony, zakrywając w pewnym momencie swojej
partnerce pyszczek. Rozumiał jej zdenerwowanie, ale miał wrażenie, że
Wschodząca Fala za bardzo się wszystkim przejmuje.
— Czy ty się mnie boisz? — zapytał, uśmiechając się łobuzerko, nadal trzymając
łapę na nosie kotki.
Wschodząca Fala wytrzeszczyła oczy, w których pojawiła się iskierka
niedowierzania. Ah,
tak sobie pogrywa?! Powtórka z rozrywki, ale przy odwróconych rolach? O nie,
tak nie będzie.
Starała się ukryć swoje rozbawienie, ale średnio jej to wychodziło.
— Ja się boję?! I kto to mówi — zapytała, udając oburzenie — Czy to jakiś
rodzaj wyzwania? Od razu mogę ci powiedzieć jego wynik: przegrasz tatuśku!
Rany, jaka ona była głupia. Oczywiście, że nic się nie stanie. Jedyne co
zrobią, to powiększą swoją pokręconą rodzinę. Czarny kocur, zauważając, że został
zdemaskowany, parsknął cicho śmiechem.
— Przychodzisz do mojego legowiska… — zaczął wesoło kocur, na co kotka pokazała
mu język — I pokazujesz mi taki brak szacunku…? Oj, czas cię pokarać.
Wschodząca Fala wybuchła śmiechem w momencie, w której Potok postanowił rzucić
się na nią i przeturlać po połowie legowiska. I tylko Klan Gwiazdy wie, co
działo się dalej.
Od tamtego momentu zadziało się w klanie wiele. Odeszło dwoje członków jej
kochanej rodziny. Zmarła Fenkułowe
Serce, którą Wschodząca Fala traktowała jak swoją własną babcię. Mimo że kotka
była w tym samym wieku co jej teść. A co do Spadającego Liścia… Jego żywot
również zakończył się we śnie. Może i Potokowa Gwiazda nie był w za ciepłych
kontaktach ze swoim ojcem, ale i tak przez kilka nocy po śmierci starszego, często
uspokajała partnera.
Najgorsze jednak stało się nieco później. Dzień przed tym, gdy Wschodząca Fala
chciała pójść do Lśniącego Słońca i dowiedzieć się co nieco o swoim stanie,
zniknęła jej pierworodna córka.
Pszczółka po prostu zapadła się pod ziemię, przez co szylkretka
dostała małego załamania nerwowego.
„Jest wojowniczką, na pewno wszystko z nią dobrze! Pewnie się gdzieś zgubiła”
pocieszali ją wszyscy.
To prawda, Pszczółka była silna, na pewno wszystko z nią gra. Nie zniosłaby
straty, gdyby patrol znalazł jej ciało. Mogła żyć ze świadomością, że jej
córeczka po prostu jest gdzieś tam i żyje sobie w spokoju… Może uciekła, bo Wschodzik
za mało się nią opiekowała? Tylko że gdy była w ich wieku, jej kochany
staruszek pilnował ją i Żądełko dzień i noc. Niezbyt jej się to podobało, więc
dzięki swoim własnym doświadczeniom, ona również nie wtrącała się w ich sprawy.
Nie tylko ona odchodziła od zmysłów. Potok dostał tego dnia naprawdę mocnego
kręćka. Wysłał kilka patroli, w tym jeden poszukiwawczy na czele z nim samym.
Wrócili dopiero wieczorem, nie znajdując nic, lecz czarny kocur nie tracił
nadziei.
Następnego dnia Wschodząca Fala udała się do legowiska medyków. Nie spała całą
noc, nie zjadła praktycznie nic od poprzedniego dnia. Nikt nie był w stanie jej
do niczego przekonać, nawet Potok. Ona po prostu musiała czuwać. Gdyby tego nie
zrobiła, prawdopodobnie uznałaby, że jest najgorszą matką na świecie. To nie
tak, że już tak uważa.
Gdy weszła do lecznicy, zapach ziół wręcz ją odepchnął. Zachwiała się, siadając
w samym wejściu.
Wszystko na szczęście zauważyła Różany Kwiat, która
podeszła prędko do szylkretki.
— Wschodząca Falo, czy wszystko gra? — zapytała kotka zmartwiona.
Córka Zabluszczonego Futerka patrzyła się przez moment w ziemię, mając przed oczami
czarne plamki. Potrząsnęła głową, dzięki czemu zmroczenie zniknęło.
— T-tak
wszystko gra — mruknęła słabo, podnosząc się powoli — Jest Lśniące Słońce?
Muszę z nim porozmawiać…
Asystent medyka i jej córeczka byli sobie dość bliscy. Pamiętała jakim wsparciem
była Pszczele Żądło dla kocura, gdy ten stracił swoje rodzeństwo. Może wiedział
coś o jej zniknięciu? Może mówiła mu, że gdzieś idzie, albo co planuje. Może
dzięki temu ją znajdą?
— Powinien być na tyłach — mruknęła medyczka ciepło, odprowadzając przyszłą
królową wzrokiem.
Tak jak mówiła cętkowana szylkretka,
Wschodząca Fala znalazła Lśniącego przy skryte na zioła. Zwrócił w jej stronę
swoje błękitne ślepia, po czym uśmiechnął się lekko.
— Witaj Wschodząca Falo — mruknął z lekka zmartwiony, patrząc na stan
wojowniczki — Potrzebujesz czegoś?
— Witaj Lśniące S- — mruknęła, lecz nagle zrobiło jej się okropnie słabo.
Świat zawirował sekundę później, a potem utonęła w ciemności. Tak to jest, jak
wykończy się swoje ciało w trakcie ciąży.
<Lśniący? Drama queen przybyła xD>
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkęW Klanie Klifu
Wojna z Klanem Wilka i samotniczkami zakończyła się upokarzającą porażką. Klan Klifu stracił wielu wojowników – Miedziany Kieł, Jerzykową Werwę, Złotą Drogę oraz przywódczynię, Liściastą Gwiazdę. Nie obyło się również bez poważnych ran bitewnych, które odnieśli Źródlana Łuna, Promieniste Słońce i Jastrzębi Zew. Klan Wilka zajął teren Czarnych Gniazd i otaczającego je lasku, dołączając go do swojego terytorium. Klan Klifu z podkulonym ogonem wrócił do obozu, by pochować zmarłych, opatrzeć swoje rany i pogodzić się z gorzką świadomością zdrady – zarówno tej ze strony samotniczek, które obiecywały im sojusz, jak i członkini własnego Klanu, zabójczyni Zagubionego Obuwika i Melodyjnego Trelu, Zielonego Wzgórza. Klifiakom pozostaje czekać na decyzje ich nowego przywódcy, Judaszowcowej Gwiazdy. Kogo kocur mianuje swoim zastępcą? Co postanowi zrobić z Jagienką i Zielonym Wzgórzem, której bezpieczeństwa bez przerwy pilnuje Bożodrzewny Kaprys, gotowa rzucić się na każdego, kto podejdzie zbyt blisko?W Klanie Nocy
Ostatni czas nie okazał się zbyt łaskawy dla Nocniaków. Poza nowo odkrytymi terenami, którym wielu pozwoliły zapomnieć nieco o krwawej wojnie z samotnikami, przodkowie nie pobłogosławili ich niemalże niczym więcej. Niedługo bowiem po zakończeniu eksploracji tajemniczego obszaru, doszło do tragedii — Mątwia Łapa, jedna z księżniczek, padła ofiarą morderstwa, którego sprawcy jak na razie nie odkryto. Pośmiertnie została odznaczona za swoje zasługi, otrzymując miano Mątwiego Marzenia. Nie złagodziło to jednak bólu jej bliskich po stracie młodej kotki. Nie mieli zresztą czasu uporać się z żałobą, bo zaledwie kilka wschodów słońca po tym przykrym wydarzeniu, doszło do prawdziwej katastrofy — powodzi. Dotąd zaufany żywioł odwrócił się przeciw Klanowi Nocy, porywając ze sobą życie i zdrowie niejednego kota, jakby odbierając zapłatę za księżyce swej dobroci, którą się z nimi dzielił. Po poległych pozostały jedynie szczątki i pojedyncze pamiątki, których nie zdołały porwać fale przed obniżeniem się poziomu wód, w konsekwencji czego następnego ranka udało się trafić na wiele przykrych znalezisk. Pomimo ciężkiej, ponurej atmosfery żałoby, wpływającej na niemalże wszystkich Nocniaków, normalne życie musiało dalej toczyć się swoim naturalnym rytmem.Przeniesiono się więc do tymczasowego schronienia w lesie, gdzie uzupełniono zniszczone przez potop zapasy ziół oraz zwierzyny i zregenerowano siły. Następnie rozpoczęła się odbudowa poprzedniego obozu, która poszła dość sprawnie, dzięki ogromnemu zaangażowaniu i samozaparciu członków klanu — w pracach renowacyjnych pomagał bowiem niemalże każdy, od małego kocięcia aż po członków starszyzny. W konsekwencji tego, miejsce to podniosło się z ruin i wróciło do swojej dawnej świetności. Wciąż jednak pewne pozostałości katastrofy przypominają o niej Nocniakom, naruszając ich poczucie bezpieczeństwa. Zwłaszcza z krążącymi wśród kotów pogłoskami o tym, że powódź, która ich nawiedziła, nie była czymś przypadkowym — a zemstą rozchwianego żywiołu, mszczącego się na nich za śmierć członkini rodu. W obozie więc wciąż panuje niepokój, a nawet najmniejszy szmer sprawia, że każdy z wojowników machinalnie stroszy futro i wzmaga skupienie, obawiając się kolejnego zagrożenia.
W Klanie Wilka
Ostatnio dzieje się całkiem sporo – jedną z ważniejszych rzeczy jest konflikt z Klanem Klifu, powstały wskutek nieporozumienia. Wszystko przez samotniczkę imieniem Terpsychora, która przez swoją chęć zemsty, wywołała wojnę między dwoma przynależnościami. Nie trwała ona długo, ale z całą pewnością zostawiła w sercach przywódców dużo goryczy i niesmaku. Wszystko wskazuje na to, że następne zgromadzenie będzie bardzo nerwowe, pełne nieporozumień i negatywnych emocji. Mimo tego Klan Wilka wyszedł z tego starcia zwycięsko – odebrali Klifiakom kilka kotów, łącznie z ich przywódczynią, a także zajęli część ich terytorium w okolicy Czarnych Gniazd.Jednak w samym Klanie Wilka również pojawiły się problemy. Pewnego dnia z obozu wyszli cali i zdrowi Zabłąkany Omen i jego uczennica Kocankowa Łapa. Wrócili jednak mocno poobijani, a z zeznań złożonych przez srebrnego kocura, wynika, że to młoda szylkretka była wszystkiemu winna. Za karę została wpędzona do izolatki, gdzie spędziła kilka dni wraz ze swoją matką, która umieszczona została tam już wcześniej. Podczas jej zamknięcia, Zabłąkany Omen zmarł, lecz jego śmierć nie była bezpośrednio powiązana z atakiem uczennicy – co jednak nie powstrzymało największych plotkarzy od robienia swojego. W obozie szepczą, że Kocankowa Łapa przynosi pecha i nieszczęście. Jej drugi mentor, wybrany po srebrnym kocurze, stracił wzrok podczas wojny, co tylko podsyca te domysły. Na szczęście nie wszystko, co dzieje się w klanie jest złe. Ostatnio do ich żłobka zawitała samotniczka Barczatka, która urodziła Wilczakom córeczkę o imieniu Trop – a trzy księżyce później narodził się także Tygrysek (Oba kociaki są do adopcji!).
W Owocowym Lesie
Społecznością wstrząsnęła nagła i drastyczna śmierć Morelki. Jak donosi Figa – świadek wypadku, świeżo mianowanemu zwiadowcy odebrały życie ogromne, metalowe szczęki. W związku z tragedią Sówka zaleciła szczególną ostrożność na terenie całego klanu i zgłaszanie każdej ze śmiercionośnych szczęki do niej.Niedługo później patrol składający się z Rokitnika, Skałki, Figi, Miodka oraz Wiciokrzewa natknął się na mrożący krew w żyłach widok. Ciało Kamyczka leżało tuż przy Drodze Grzmotu, jednak to głównie jego stan zwracał na siebie największą uwagę. Zmarły został pozbawiony oczu i przyozdobiony kwiatami – niczym dzieło najbardziej psychopatycznego mordercy. Na miejscu nie znaleziono śladów szarpaniny, dostrzeżono natomiast strużkę wymiocin spływającą po pysku kocura. Co jednak najbardziej przerażające – sprawca zdarzenia w drastyczny sposób upodobnił wygląd truchła do mrówki. Szok i niedowierzanie jedynie pogłębił fakt, że nieboszczyk pachniał… niedawno zmarłą Traszką. Sówka nakazała dokładne przeszukanie miejsca pochówku starszej, aby zbadać sprawę. Wprowadziła także nowe procedury bezpieczeństwa: od teraz wychodzenie poza obóz dozwolone jest tylko we dwoje, a w przypadku uczniów i ról niewalczących – we troje. Zalecana jest również wzmożona ostrożność przy terenach samotniczych. Zachowanie przywódczyni na pierwszy rzut oka nie uległo zmianie, jednak spostrzegawczy mogą zauważyć, że jej znany uśmiech zaczął ostatnio wyglądać bardzo niewyraźnie.
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.MIOTY
Mioty
Miot w Klanie Klifu!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Wilka!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Burzy!
(Brak wolnych miejsc!)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz