Syn Poplamionego Piórka sortował spokojnie zioła, starając się jakoś zająć swoje łapy, gdy nie miał nic specjalnego do roboty. Sokola Łapa właśnie zmieniał mech u starszyzny, zaś on sam... Cóż... może i w porze nagich drzew miałby łapy pełne roboty, to teraz sprawa wyglądała jednak inaczej. Już w pierwszych chwilach nastania kolejnej pory, zwiastującej ciepłe dni i dostatek pożywienia, zebrał wszystkie zioła, jakie tylko urosły. na resztę jednak musiał poczekać z księżyc lub dwa, jednak nie teraz. Nudził się więc niemiłosiernie, zaś jego głowę zaprzątały myśli krążące wokół snu, jaki otrzymał ostatniej nocy. Wilczomlecz, który rozbił swymi korzeniami klif na pół, a następnie runął z nim do wody. Ciało medyka przeszył nieprzyjemny dreszcz, czuł, że nadciąga coś złego, jednak nie miał pewności co; domyślał się jednak, że może chodzić o jego rodzinny klan oraz klan wilka.
Rozmyślania Lśniącego Słońca przerwał szelest, tuż u wejścia do leża medyka. Odwrócił więc szybko łeb a świat stał się na chwilę jedną, wielką, rozmytą plamą. Pomachał kilka razem łbem na boki, po czym zamrugał kilka razy. Pomogło. Mimo wszystko, w jego oczach zebrały się łezki, które spłynęły po jego policzkach. Czarno-biały uczeń musiał najwidoczniej to dostrzec, bowiem na jego pyszczku zaraz zagościł drwiący uśmiech.
- Hej bekso dalej rozpaczasz po twojej siostrzyczce i tej dziwaczce co uważała się za kocura? To żałosne, a może masz nadzieję, że jakoś koty z tego durnego Klanu Gwiazd ci pomogą? Bo twój płacz na pewno nic już nie pomoże ani trupowi ani uciekinierce - zadrwił, machając spokojnie ogonem. Zaś były uczeń Różanego Kwiatu odczuł dosadne wrażenie, że to małe coś najwidoczniej z niego kpi. Może i słusznie? Nie zastanawiał się jednak na tym, bowiem te słowa przelały czarę goryczy, jaką Lśniące Słońce w sobie trzymał od czasu pojawienia się tu tego pchlarza. Starszy kocur gwałtownie wstał, po czym zamachnął się i nie bacząc na konsekwencje, uderzył ucznia w pysk z całej siły, jaką tylko posiadał.
- Wynoś się! Już! Wynoś się albo cię zabije! - wrzasnął, jeżąc sierść na karku, po czym wbił pazury w ziemię, ledwo powstrzymując się od ataku na rzekomo bezbronnego ucznia. Wszak może i Skoczny Krok był fajtłapą, to jednak zapewne nauczył swego terminatora walczyć - JUŻ! - pręgowany strzepnął ogonem, odwracając się na pięcie, po czym wszedł jeszcze głębiej do legowiska medyka. Wiedział, że oberwie mu się za to i słusznie to przewidział. Wściekły Potokowa Gwiazda wezwał go do siebie wieczorem na rozmowę, gdy tylko załatwił sprawę mianowania Okopconego Dzwonka. Tego samego dnia odszedł też Skrzydlata Łapa, jednakże medyk wiedział, że trzeba żyć dalej.
Podczas konwersacji z czarnym kocurem jedynie kiwał głową na znak, że rozumie słowa lidera oraz to, w jakiej sytuacji się znalazł i jakie ciągnie to za sobą konsekwencje. Ostatecznie nieomal stracił ucznia, sam będąc prawie zdegradowanym do tej rangi, musiał też przeprosić Księżycową Łapę i przez księżyc wykonywać zadania ucznia, mimo iż zachował on swój tytuł i rolę medyka. Postanowił to więc zrobić już następnego ranka, co wcale nie było takie proste, ponieważ Księżyc dosłownie zapadł się pod ziemię, może to właśnie przez wczorajszy incydent? Nie... nie, nie, nie prawda. Kocur pokręcił głową na boki, wzdychając cicho zirytowany, kiedy jego wzrok znowu zaczął szwankować. Pozostało mu jedno miejsce do sprawdzenia - plaża. Tam też postanowił się udać i jak się okazało, to miejsce było strzałem w dziesiątkę. Ciemna sylwetka była łatwa w rozpoznaniu. Terminator siedział blisko linii wody ze spuszczoną głową.
- Hej... - zaczął nieśmiało Lśniący, siadając obok młodziaka, który nawet nie drgnął, ani też nie zaszczycił go spojrzeniem pary swoich zielonych oczu - Wiem, że wczoraj przesadziłem... Przepraszam, nie powinienem - dodał ciszej, jakby bojąc się tego, że zostanie zwyzywany za to, że miał czelność się odezwać - J-ja... ja po prostu t-tęsk-knię... Za Pszczółką... Za Ciszą... Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak to boli... To tak cholernie boli! Dlaczego Gwiezdni mi ją zabrali, co? Dlaczego? Jeszcze te cholerne problemy ze wzrokiem! Ja-a wiem, że nie jestem święty! Ale na osty i ciernie, co ja takiego zrobiłem, że oni aż tak bardzo mnie karzą!? - zawołał, spuszczając łeb i zaczynając szlochać. Może i odruchowo, może i specjalnie, położył swoją łapę na tej, należącej do Księżyca. Po prostu potrzebował utwierdzić się w świadomości - Prze-przepraszam Księzycowa Łapo... J-ja... n-na-awet cię lu-lubię... - szepnął przez łzy.
< Księżyc? >
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkęW Klanie Klifu
Wojna z Klanem Wilka i samotniczkami zakończyła się upokarzającą porażką. Klan Klifu stracił wielu wojowników – Miedziany Kieł, Jerzykową Werwę, Złotą Drogę oraz przywódczynię, Liściastą Gwiazdę. Nie obyło się również bez poważnych ran bitewnych, które odnieśli Źródlana Łuna, Promieniste Słońce i Jastrzębi Zew. Klan Wilka zajął teren Czarnych Gniazd i otaczającego je lasku, dołączając go do swojego terytorium. Klan Klifu z podkulonym ogonem wrócił do obozu, by pochować zmarłych, opatrzeć swoje rany i pogodzić się z gorzką świadomością zdrady – zarówno tej ze strony samotniczek, które obiecywały im sojusz, jak i członkini własnego Klanu, zabójczyni Zagubionego Obuwika i Melodyjnego Trelu, Zielonego Wzgórza. Klifiakom pozostaje czekać na decyzje ich nowego przywódcy, Judaszowcowej Gwiazdy. Kogo kocur mianuje swoim zastępcą? Co postanowi zrobić z Jagienką i Zielonym Wzgórzem, której bezpieczeństwa bez przerwy pilnuje Bożodrzewny Kaprys, gotowa rzucić się na każdego, kto podejdzie zbyt blisko?W Klanie Nocy
Ostatni czas nie okazał się zbyt łaskawy dla Nocniaków. Poza nowo odkrytymi terenami, którym wielu pozwoliły zapomnieć nieco o krwawej wojnie z samotnikami, przodkowie nie pobłogosławili ich niemalże niczym więcej. Niedługo bowiem po zakończeniu eksploracji tajemniczego obszaru, doszło do tragedii — Mątwia Łapa, jedna z księżniczek, padła ofiarą morderstwa, którego sprawcy jak na razie nie odkryto. Pośmiertnie została odznaczona za swoje zasługi, otrzymując miano Mątwiego Marzenia. Nie złagodziło to jednak bólu jej bliskich po stracie młodej kotki. Nie mieli zresztą czasu uporać się z żałobą, bo zaledwie kilka wschodów słońca po tym przykrym wydarzeniu, doszło do prawdziwej katastrofy — powodzi. Dotąd zaufany żywioł odwrócił się przeciw Klanowi Nocy, porywając ze sobą życie i zdrowie niejednego kota, jakby odbierając zapłatę za księżyce swej dobroci, którą się z nimi dzielił. Po poległych pozostały jedynie szczątki i pojedyncze pamiątki, których nie zdołały porwać fale przed obniżeniem się poziomu wód, w konsekwencji czego następnego ranka udało się trafić na wiele przykrych znalezisk. Pomimo ciężkiej, ponurej atmosfery żałoby, wpływającej na niemalże wszystkich Nocniaków, normalne życie musiało dalej toczyć się swoim naturalnym rytmem.Przeniesiono się więc do tymczasowego schronienia w lesie, gdzie uzupełniono zniszczone przez potop zapasy ziół oraz zwierzyny i zregenerowano siły. Następnie rozpoczęła się odbudowa poprzedniego obozu, która poszła dość sprawnie, dzięki ogromnemu zaangażowaniu i samozaparciu członków klanu — w pracach renowacyjnych pomagał bowiem niemalże każdy, od małego kocięcia aż po członków starszyzny. W konsekwencji tego, miejsce to podniosło się z ruin i wróciło do swojej dawnej świetności. Wciąż jednak pewne pozostałości katastrofy przypominają o niej Nocniakom, naruszając ich poczucie bezpieczeństwa. Zwłaszcza z krążącymi wśród kotów pogłoskami o tym, że powódź, która ich nawiedziła, nie była czymś przypadkowym — a zemstą rozchwianego żywiołu, mszczącego się na nich za śmierć członkini rodu. W obozie więc wciąż panuje niepokój, a nawet najmniejszy szmer sprawia, że każdy z wojowników machinalnie stroszy futro i wzmaga skupienie, obawiając się kolejnego zagrożenia.
W Klanie Wilka
Ostatnio dzieje się całkiem sporo – jedną z ważniejszych rzeczy jest konflikt z Klanem Klifu, powstały wskutek nieporozumienia. Wszystko przez samotniczkę imieniem Terpsychora, która przez swoją chęć zemsty, wywołała wojnę między dwoma przynależnościami. Nie trwała ona długo, ale z całą pewnością zostawiła w sercach przywódców dużo goryczy i niesmaku. Wszystko wskazuje na to, że następne zgromadzenie będzie bardzo nerwowe, pełne nieporozumień i negatywnych emocji. Mimo tego Klan Wilka wyszedł z tego starcia zwycięsko – odebrali Klifiakom kilka kotów, łącznie z ich przywódczynią, a także zajęli część ich terytorium w okolicy Czarnych Gniazd.Jednak w samym Klanie Wilka również pojawiły się problemy. Pewnego dnia z obozu wyszli cali i zdrowi Zabłąkany Omen i jego uczennica Kocankowa Łapa. Wrócili jednak mocno poobijani, a z zeznań złożonych przez srebrnego kocura, wynika, że to młoda szylkretka była wszystkiemu winna. Za karę została wpędzona do izolatki, gdzie spędziła kilka dni wraz ze swoją matką, która umieszczona została tam już wcześniej. Podczas jej zamknięcia, Zabłąkany Omen zmarł, lecz jego śmierć nie była bezpośrednio powiązana z atakiem uczennicy – co jednak nie powstrzymało największych plotkarzy od robienia swojego. W obozie szepczą, że Kocankowa Łapa przynosi pecha i nieszczęście. Jej drugi mentor, wybrany po srebrnym kocurze, stracił wzrok podczas wojny, co tylko podsyca te domysły. Na szczęście nie wszystko, co dzieje się w klanie jest złe. Ostatnio do ich żłobka zawitała samotniczka Barczatka, która urodziła Wilczakom córeczkę o imieniu Trop – a trzy księżyce później narodził się także Tygrysek (Oba kociaki są do adopcji!).
W Owocowym Lesie
Straszliwy potwór, który terroryzował społeczność w końcu został pokonany. Owocniaki nareszcie mogą odetchnąć bez groźby w postaci szponów sępa nad swoimi głowami. Nie obeszło się jednak bez strat – oprócz wielu rannych, życie w walce z ptakiem stracili Maślak, Skałka, Listek oraz Ślimak. Od tamtej pory życie toczy się spokojnie, po malutku... No, prawie. Jednego z poranków wszystkich obudziła kłótnia Ambrowiec i Chrząszcza, kończąca się prośbą tej pierwszej w stronę liderki, by Sówka wygnała jej okropnego partnera. Stróżka nie spodziewała się jednak, że końcowo to ona stanie się wygnańcem. Zwyzywała przywódczynię i zabrała ze sobą trójkę swych bliskich, odchodząc w nieznane. Na szczęście luki szybko zapełniły się dzięki kociakom, które odnalazły dwa patrole – żłobek pęka w szwach ku uciesze królowej Kajzerki i lekkim zmartwieniu rządzących. Gęb bowiem przybywa, a zwierzyny ubywa...W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.MIOTY
Mioty
Miot w Klanie Klifu!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Wilka!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Burzy!
(Brak wolnych miejsc!)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz