*zakrzywienie czasoprzestrzeni*
Irytacja. To właśnie towarzyszyło szylkretowej terminatorce. No, bo ile takie małe kulki mogą siedzieć we Wschodzącej Fali?! Praktycznie całe popołudnia Liliowa Łapa spędzała w żłobku. Towarzyszyła karmicielce rozmową, co jakiś czas przynosząc jej królika, bądź mysz. Od śmierci Skrzydlatej Łapy, Wierzbowe Serce chodziła smutna, a w treningi nie wkładała całej pasji. Zresztą niebawem Lilia zostanie wojowniczką. A przynajmniej miała taką nadzieję. Tymczasem jednak oczekiwała na przyszłe rodzeństwo. Często zastanawiała się nad płciami, kolorami i charakterami przyszłych braci… i sióstr?
***
To wydarzyło się, gdy Potokowa Gwiazda wysłał Liliową Łapę na patrol. Wschodząca Fala urodziła, a gdy jej córka wróciła do obozu, czekały tam na nią trzy puchate kulki. Terminatorka weszła do żłóbka i stanęła jak wryta. Były to trzy kotki. Trzy śliczne szylkretki. Jej siostry. Zielonooka przysiadła z boku, szeroko otwierając oczy. Zerknęła na Wschodzącą Falę, która leżała zmęczona, ale szczęśliwa. Królowa odwzajemniła spojrzenie.
- To Cyprys – łapą wskazała calico. Malutka szylkretka przeciągnęła się. Z sierści wyglądała podobnie jak Liliowa Łapa i… Pszczele Żądło. Najstarsza córka Potokowej Gwiazdy z pewnością cieszyłaby się na nowe rodzeństwo. Lilia pokręciła głową, odganiając natrętne myśli. Tajemnicą pozostawały tylko oczy Cyprys, ale uczennica mogła się założyć, że mają podobny odcień, co te należące do Pszczółki. Kotka przesunęła wzrok dalej.
- Ta to Jodła, a ta Wiatr – Wschodząca Fala z czułością zerknęła na swoje córki, wyglądające jak bliźniaczki. Obie były jednakowo śliczne z białymi skarpetkami na łapach. Liliowa Łapa zostawiła królika pod pyszczkiem matki, a sama ułożyła się obok. Było wiele plusów tej sytuacji. Miała trzy siostry. Pewnie żadna nie zastąpi jej Pszczelego Żądła, ale może pokocha je równo mocno. Do tego nie będzie się musiała dzielić braterską miłością z nikim poza Makową Łapą. Zdążyła się jeszcze uśmiechnąć, nim zapadła w sen.
***
Odwiedzała swoje siostry niemal codziennie, dopóki nie pochłonęły jej treningi. Chciała stworzyć z nimi silną więź. Potrzebowała tego. Kiedy słońce stało już wysoko na niebie, a ona sama wróciła z patrolu łowieckiego, od razu ruszyła w kierunku żłobka.
<Cyprys? Wiatr?, Jodła? Hah, gniot;c>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz