Pytanie odbijało się w jej niewielkim, niebieskawym łebku i wracało niczym najgorszy koszmar. Na pozór zwykła ciekawość, obojętność, aczkolwiek musiała odpowiedzieć. Szepcząca Łapa ot tak się nie poddaje, będzie ją męczyć. Nigdy nie zdradzi pochodzenia jej prawdziwego ojca, Płomiennej Gwiazdy, ale zawsze może ją okłamać.
Dla dobra Klanu.
- Twoim ojcem jest Borsuczy Goniec - kąciki pyska powędrowały w górę, tworząc coś na wzór wymuszonego uśmiechu. Koniuszek ogona lekko podrygiwał, jakby tańczył jakiś nieznany rytm.
Szepcząca Łapa wstała, nadal wpatrując się w przestrzeń za matką. Po jej pyszczku przebiegł grymas, jakby nie bardzo wierzyła w jej słowa. Nastroszyła lekko szylkretowe futerko, a potem powiedziała:
- Na sto procent? Zawsze spędzał z nimi tyle czasu, al- - kotka nie zdążyła dokończyć, bo jej matka natychmiast odparła.
- To twój ojciec, ot żadna tajemnica.
Terminatorka w końcu przeniosła wzrok na swoją rodzicielkę, zmuszając się do przyjaznego uśmieszku. Futro opadło, a mięśnie koteczki się rozluźniły. Wyglądała jakby głęboko odetchnęła, chociaż w głębi duszy nie była przekonana. Niebieskawa kocica usiadła, i liżąc przednią łapkę, zaczęła:
- Szepcząca Łapo, wydaje mi się, iż będziesz mogła zostać już pełnoprawną wojowniczką Klanu Wilka. Dobrze polujesz, jeszcze lepiej walczysz, a w twoją lojalność co do Klanu nie wątpię. To już czas - mówiąc ostatnie trzy słowa, przerwała pielęgnację i posłała jej spojrzenie pełne dumy.
Szylkretowa kotka przez kilka uderzeń serca nic nie mówiła, po czym podniosła na matkę wzrok. W jej błękitnych oczach szkliły się łzy radości, a ciałko lekko drgało. Wyglądała tak niewinnie, bezbronnie, jakby w każdej chwili mogła upaść. A następnie na jej pysk wpełzł szczery uśmiech.
- T... to cudowne! Obiecuje, że!...
- Nic nie obiecuj - warknęła sucho liderka, a następnie mruknęła trochę łagodniejszym tonem - Dopóty tego nie wykonasz. Tymczasem ruszajmy.
Ociągając się, wstała i w miarę sprężystym krokiem ruszyła do obozu.
/-/
- Niech nasi waleczni przodkowie raczą spojrzeć na tę terminatorkę, która pilnie trenowała, by zostać wojowniczką. Jako, iż ukończyła trening, przyjmuję ją do Klanu z jej oficjalnym imieniem Szepczący Wiatr - każde słowo wypowiada z wielkim majestatem, ale i ostrożnością. Po porodzie nie czuje się najlepiej, kręci jej się w łbie i boi się, że może się pomylić.
Szepczący Wiatr liże swoją matkę w bark, kiwając lekko łebkiem. Wygląda na oszołomioną, podekscytowaną i niepewną jednocześnie, ale kamienny wyraz pyska nie wiele zdradza. Tylko matczyna intuicja, ponieważ Milcząca Gwiazda czuła to wewnętrznie.
- Zgodnie z prastarą tradycją, będziesz musiała spędzić noc na ochronie obozu, w milczeniu - zakończyła, lekko zeskakując z skały.
Krzyki wiwatujących kotów były unoszone przez szelest liści i lekki wicher, który porywał je na wyżyny. Matka pierwsza podeszła pogratulować córce.
- Świetnie mi się ciebie trenowała, byłaś bardzo pojęta i bystra, Szepczący Wietrze - chwali ją, kiwając lekko łebkiem, a następnie wtula nos w jej bok.
- D... dziękuje - piszczy głucho szylkretowa koteczka, lekko się kiwając, po czym odwzajemnia gest rodzicielki.
Niebieskawa przywódczyni odchodzi na bok, podziwiając kolejkę kotów ciągnących się do Szepczącego Wiatru. Nie zdawała sobie sprawy, iż ta mała, rozgadana, a czasem nawet natrętna kocica ma tylu zaprzyjaźnionych kotów! Czekała, aż pociąg futer skończy gratulacje, a następnie podeszła lekkim krokiem do córki. Liznęła ją w bark, a w jej krystalicznie niebieskich oczach błysnęła duma.
- Nie myślałam, że tak szybko zostaniesz wojowniczką, Szepczący Wietrze - kocica ponownie się powtórzyła, nie zdając sobie z tego sprawy.
Jednakże koteczce to nie przeszkadzało, jeszcze raz bąknęła podziękowania, po czym nieprzytomnym wzrokiem rozejrzała się po obozie. Wyglądała, jakby była wyrwana z rzeczywistości.
- Milcząca Gwiazdo! - przywódczyni usłyszała za sobą głuchy wrzask, a potem rozszalałe oczy swego niezwykle spokojnego zastępcy - Kwiecisty Śpiew, o... ona rodzi, a... ale coś się dzieje!
Kilka długich susów później, Milcząca Gwiazda rozglądała się po legowisku medyczki. Uderzył w nią słodki aromat ziół, nieprzyjemnego odoru oraz metalicznego smaku krwi. Oblizała odruchowo pyszczek, po czym zmarszczyła nos. Coś było nie tak.
Odwróciła łebek w prawą stronę, lekko strzygąc lewym uchem. Zauważyła ciężko poruszający się bok pręgowanej koteczki, partnerki zastępcy. Lawendowy Płatek przyciskała do jej boku wiele liście, patyków, a co uderzenie serca wcierała w jej skórę jakieś maści. Pysk cętkowanej kotki był wykrzywiony w grymasie niesmaku i niemocy.
- Przeżyje? - Milcząca Gwiazda zadała dosyć nietaktowne pytanie, ale w głębi duszy martwiła się o tą nieśmiałą wojowniczkę.
Lawendowy Płatek zwróciła niewielki łebek w jej stronę, wypuszczając z pyszczka zioła. Wyglądała bezradnie.
- Nie, straciła za dużo krwi... - miauknęła bezsilnie, starając się jeszcze cokolwiek zrobić.
Zastępca kocicy siedział przygarbiona przy swej partnerce, szepcząc do jej ucha słowa pocieszenia. Kwiecisty Śpiew uśmiechnęła się słabo, a jej oczy zaszły mgłą. Wyglądała, jakby szła już do Klanu Gwiazd - jej ciałkiem wstrząsnęły ostatnie dreszcze, a bicie jej serca ustało. Zmarła.
- Nie, nie, nie... - powtarzał szarawy kocur, wtulając się w jasno pręgowane futerko jego wybranki. Jego łzy moczyły jej futro.
Przywódczyni wycofała się, po czym skinęła powoli łebkiem medyczce. Nienawidziła patrzeć na śmierć, a zwłaszcza śmierć tak bliskiej jej kotki.
Wpatrywała się bezmyślnie w przestrzeń przed sobą, uparcie myśląc, iż patrzy na kawałek Wierzbowego Nosa, która wystawała z wyjścia żłobka. Niedawno urodziła cztery piękne kocięta.
Nawet nie poczuła obecności swojej córki.
<< Szepczący Wietrze? >>
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Po śmierci Różanej Przełęczy, Sójczy Szczyt wybrała się do Księżycowej Sadzawki wraz z Rumiankowym Zaćmieniem. Towarzyszyć im miała również Margaretkowy Zmierzch, która dołączyła do nich po czasie. Jakie więc było zaskoczenie, gdy ta wróciła niezwykle szybko cała zdyszana, próbując skleić jakieś sensowne zdanie. Z całości można było wywnioskować, że kotka widziała, jak Niknące Widmo zabił Sójczy Szczyt oraz Rumiankowe Zaćmienie. W obozie została przygotowana więc zasadzka na dymnego kocura, który nie spodziewał się dziur w swoim planie. Na Widmie miała zostać wykonana egzekucja, jednak kocur korzystając z sytuacji zdołał zabić stojącą nieopodal Iskrzącą Burzę, chwilę potem samemu ginąc z łap Lwiej Paszczy, Szepczącej Pustki oraz Gradowego Sztormu, z czego pierwszą z wymienionych również nieszczęśliwie dosięgły pazury Widma. Klan Burzy uszczuplił się tego dnia o szóstkę kotów.W Klanie Klifu
Plotki w Klanie Klifu mimo upływu czasu wciąż się rozprzestrzeniają. Srokoszowa Gwiazda stracił zaufanie części swoich wojowników, którzy oskarżają go o zbrodnie przeciwko Klanowi Gwiazdy i bycie powodem rzekomego gniewu przodków. Złość i strach podsycane są przez Judaszowcowy Pocałunek, głoszącego słowo Gwiezdnych, i Czereśniową Gałązkę, która jako pierwsza uznała przywódcę za powód wszystkich spotykających Klan Klifu katastrof. Srokoszowa Gwiazda - być może ze strachu przed dojściem Judaszowca do władzy - zakazał wybierania nowych radnych, skupiając całą władzę w swoich łapach. Dodatkowo w okolicy Złotych Kłosów pojawili się budujący coś Dwunożni, którzy swoimi hałasami odstraszają zwierzynę.W Klanie Nocy
Świat żywych w końcu opuszcza obarczony klątwą Błotnistej Plamy Czapli Taniec. Po księżycach spędzonych w agonii, której nawet najsilniejsze zioła nie były mu w stanie oszczędzić, ginie z łap własnego męża - Wodnikowego Wzgórza, który został przez niego zaatakowany podczas jednego z napadów agresji. Wojownik staje się przygnębiony, jednak nadal wypełnia swoje obowiązki jako członek Klanu Nocy, a także ojciec dla ich maleńkiego synka - Siwka. Kocurek został im podarowany przez rodzącą na granicy samotniczkę, która w zamian za udzieloną jej pomoc, oddała swego pierworodnego w łapy obcych. W opiece nad nim pomaga Mżawka, młodziutka karmicielka, która nie tak dawno wstąpiła w szeregi Klanu Nocy, wraz z dwójką potomków - Ikrą oraz Kijanką. Po tym wydarzeniu, na Srebrną Skórkę odchodzi także starsza Mrówczy Kopiec i medyczka, Strzyżykowy Promyk, której miejsce w lecznicy zajmuje Różana Woń. W międzyczasie, na prośbę Wieczornej Gwiazdy, nowej liderki Klanu Wilka, Srocza Gwiazda udziela im pomocy, wyznaczając nieduży skrawek terenu na ich nowy obóz, w którym mieszkać mogą do czasu, aż z ich lasu nie znikną kłusownicy. Wyprowadzka następuje jednak dopiero po kilku księżycach, podczas których wielu wojowników zdążyło pokręcić nosem na swoich niewdzięcznych sąsiadów.W Klanie Wilka
Po terenach zaczynają w dużych ilościach wałęsać się ludzie, którzy wraz ze swoją sforą, coraz pewniej poruszają się po wilczackich lasach. Dochodzi do ataku psów. Ich pierwszą ofiarą padł Wroni Trans, jednak już wkrótce, do grona zgładzonych przez intruzów wojowników, dołącza także sam Błękitna Gwiazda, który został śmiertelnie postrzelony podczas patrolu, w którym towarzyszyła mu Płonąca Dusza i Gronostajowy Taniec. Po przekazaniu wieści klanowi, w obozie panuje chaos. Wojownikom nie pozostaje dużo możliwości. Zgodnie z tradycją, Wieczorna Mara przyjmuje pozycję liderki i zmienia imię na Wieczorną Gwiazdę. Podczas kolejnych prób ustalenia, jak duży problem stanowią panoszący się kłusownicy, giną jeszcze dwa koty - Koszmarny Omen i Zapomniany Pocałunek. Zapada werdykt ostateczny. Po tym, jak grupa wysłanników powróciła z Klanu Nocy, przekazując wieść, iż Srocza Gwiazda zgodziła się udzielić wilczakom pomocy, cały klan przenosi się do małego lasku niedaleko Kolorowej Łąki, który stanowić ma ich nowy obóz. Następne księżyce spędzają na przydzielonym im skrawku terenu, stale wysyłając patrole, mające sprawdzać sytuację na zajętych przez dwunożnych terenach. W międzyczasie umiera najstarsza członkini Klanu Wilka, a jednocześnie była liderka - Stokrotkowa Polana, która zgodnie ze swą prośbą odprowadzona została w okolice grobu jej córki, Szakalej Gwiazdy. W końcu, jeden z patroli wraca z radosną nowiną - wraz z nastaniem Pory Nagich Drzew, dwunożni wynieśli się, pozostawiający po sobie jedynie zniszczone, zwietrzałe obozowisko. Wieczorna Gwiazda zarządza powrót.W Owocowym Lesie
Społeczność z bólem pożegnała Przebiśniega, który odszedł we śnie. Sytuacja nie wydawała się nadzwyczajna, dopóki rodzina zmarłego nie poszła go pochować. W trakcie kopania nagrobka zostali jednak odciągnięci hałasem z zewnątrz, a kiedy wrócili na miejsce… ciała ukochanego starszego już nie było! Po wszechobecnej panice i nieudanych poszukiwaniach kocura, Daglezjowa Igła zdecydowała się zabrać głos. Liderka ogłosiła, że wyznaczyła dwa patrole, jakie mają za zadanie odnaleźć siedlisko potwora, który dopuścił się kradzieży ciała nieboszczyka. Dowódcy patroli zostali odgórnie wyznaczeni, a reszta kotów zachęcana nagrodami do zgłoszenia się na ochotników członkostwa.Patrole poszukiwacze cały czas trwają, a ich uczestnicy znajdują coraz to dziwniejsze ślady na swoim terenie…
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz