Przed oczami wciąż widział zakrwawione ciało Bagiennego Dzwonka, i nawet on nie miał złudzeń, że jego matka już nigdy nie wstanie. Nie potrafił jednak nawet skupić się na otaczającym go świecie. Nie słyszał wszechobecnych syków i warczenia, rozdzieranych pazurami ciał. Nie zauważył nawet, jak Miętowy Oddech chwycił go za kark i wyniósł ze żłobka. Do rzeczywistości powrócił dopiero, gdy wojownik odszedł i kociak zauważył wielką łapę borsuka zamachującą się na nic nieświadomego kocura. Nim jednak choćby zdążył krzyknąć powietrze przeszył inny wrzask, a na borsuka skoczył czarny kocur. Ostremu serce zabiło szybciej gdy rozpoznał swojego ojca. Jednak ta radość po chwili zmieniła się w przerażenie, gdy borsuk powalił go, rozdzierając mu gardło.
- Nie! - krzyknął Ostry i chciał podbiec, lecz Zakręcony Wąs przytrzymał go. Kocurek poczuł ulgę, gdy niemal od razu go puścił, ten jednak przeskoczył nad nim i sam pognał w kierunku Miętowego Oddechu, zagradzając Borsukowi drogę. Dopiero po chwili Ostry zorientował się, co starszy zrobił. Teraz i jego bezwładne ciało barwiło śnieg na czerwono. Jednak natychmiast rudy wojownik rzucił się na borsuka i zwił się z nim w zaciętej walce. Kociak już myślał, że wygra, gdy role odwróciły się, a zęby monstra zaczęły wbijać się w w gardło kocura.
- Miętowy Oddechu! - krzyknął, lecz wojownik chyba nawet go nie usłyszał. Nagle jednak odwrócił łeb i spojrzał na niego. Ostry stał z łzami w oczach, wbity w ziemię.
Tak szybko, że nawet tego nie zauważył, Miętowy Oddech znów wyskoczył spod stwora i zaczął go atakować. Nie miało szans. Nie minęła nawet chwila, a padło na ziemię martwe.
Ostry od razu poderwał się i zaczął biec do wojownika, chcąc mu pogratulować. Jednak nagle Miętowy Oddech zatoczył się i upadł. Ostry stanął jak wryty.
Czy to na pewno prawda, czy tylko straszny sen?
Z przodu, po jego prawej, na zakrwawionym śniegu leżał martwy Krucza Gwiazda, a po przeciwnej stronie Miętowy Oddech. Między nimi, trochę oddalone, rozpościerało się ciało Zakręconego Wąsa.
Łzy już nawet nie spływały mu do oczu, jakby zamarznięte. Czuł pustkę w środku, z każdym uderzeniem serca powiększającą się, wyraźniejszą i bardziej namacalną. Wpatrywał się pustym wzrokiem przed siebie, w tylko sobie widziany cel.
Jak to się stało? W tak krótkim czasie, niczym jedna chwila stracił wszystkich których cenił i na których mu zależało. A przecież było ich tak niewielu! Dlaczego oni? W jednej chwili stracił matkę, ojca i starszego brata, jedyne koty które go rozumiały. Czy to przekleństwo? Jednak co jest karą - to, że oni zginęli, czy to, że tylko on przeżył?
Nawet nie zauważył, że Krucza Gwiazda nagle wstał, zupełnie żywy i ruszył w jego kierunku.
<Krucz? przypominam, Ostry na początku nie będzie za bardzo kontaktować>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz