- Mam nadzieję, że wyszkoliłeś ją w walce, bo przez kilka wschodów słońca nie będziesz mógł tego zrobić. - zawiadomiła medyczka. - W innym razie rana się powiększy,
- Dobrze. - kocur skinął jej głową.
- Dzisiaj u mnie zostaniesz, a jutro możesz już wyjść. - dodała i odwróciła się do Zroszonej Łapy. - Ty już możesz pójść, twoja rana się raczej nie rozklei.
- A czy mogę zostać jeszcze ze Srebrnym Deszczem? - spytała błagalnie terminatorka.
-... Możesz - odpowiedziała po chwili zamysłu. - Ale macie mi nie przeszkadzać.
Szylkretka usiadła koło Srebrnego Deszczu.
- Robisz się coraz bardziej odważna. - zauważył. - To ci się przyda w życiu wojownika.
-Dzięki - uśmiechnęła się. - I jeszcze raz przepraszam, musi boleć...
- Nie przepraszaj, da się wytrzymać.
/----------------/
Zroszona Łapa otworzyła pyszczek i orzekła:
- Czuję mysz.
- Tak jest - pochwalił ją mentor - Teraz mi ją upoluj.
Uważnie przyglądał się, jak złotooka przyległa do ziemi i zaczęła się skradać. Wtem przycisnęła stworzonko do ziemi i szybko pozbawiła życia. Po paru uderzeniach serc zwierzyna leżała u łap Srebrnego.
- Świetnie, dopiero zwierzyna się pojawia, więc dwa wróble i mysz starczą.- zakomunikował.
Gdy tylko sobie przypominał, że Zroszona Łapa z a niedługo skończy życie ucznia, zalewała go fala myśli. Miał wrażenie, że gdy skończy trening, to znów zostanie sam, póki nie dostanie następnego ucznia.
- Srebrny Deszczu - Kotka wyrwała go z sieci myśli.
- Tak? - spytał zdziwiony.
- Znowu się zamyśliłeś - oznajmiła. - Coś nie tak?
- Nie... Po prostu cały czas myślę, że za niedługo będziesz wojowniczką, a ja znów zostanę sam.
<Zroszona Łapo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz