Kiedy tylko Borsuczy Goniec poczuł zapach Klanu Wilka jego mięśnie rozluźniły się. Przez całą drogę powrotną czuł się niepewnie, jakby stąpał po cienkim lodzie. Zewsząd dochodził go smród klanu Burzy, w głowie pojawiały mu się najgorsze obrazy jak zgraja z wojowników Lamparciej Gwiazdy rzuca się na nich i zabija pod samą granicą aby łatwo było odnaleźć ich ciała. Nie bał się o swoje życie aż tak, najważniejsze były dzieci…jeśli można je tak nazwać. Kotka była już wojowniczką, w przeciwności do swojego brata. Borsuczy Goniec nie rozumiał dlaczego Płonąca Łapa jeszcze nie został awansowany, w każdym razie Milcząca Gwiazda musiała mieć jakiś powód. Musiał jednak przyznać, że cała ta niewola nie była aż tak zła. Po za kilkoma szyderczymi komentarzami i poczuciem, że zaraz może zginąć, traktowali ich dobrze. Szepczący Wiatr nawet nawiązała kontakt z jakimiś innymi kotami. Co prawda, niektórzy starali się porozmawiać także i z Borsukiem, ale ten rzucał jedynie kilka słów, nie chciał aby uśpili jego czujność. Czuł się zobowiązany do pilnowania potomstwa Milczącej Gwiazdy, nawet jeżeli byli już w stanie zająć się sami sobą. Mimo iż dobrze wiedział, że nie są to jego dzieci, czuł duży sentyment do nich. Od pierwszego razu kiedy je zobaczył zrozumiał, że musi je chronić za wszelką cenę. Teraz, chwała Gwiezdnym, wracał z nimi bezpiecznie do domu.
W połowie drogi wyczuł już zapach dużego skupiska kotów, obóz był blisko. Szepczący Wiatr uniosła pyszczek i zaciągnęła się mocniej powietrzem.
- Borsuczy Gońco, też to czujesz? - zapytała z uśmiechem doganiając ojca. Była już niemalże równa z nim. Sam do końca nie wiedział czy to przez puszystą sierść czy kotka naprawdę była tak duża.
- Tak czuję - tu zrobił przerwę aby odwrócić się do Płonącej Łapy- jesteśmy w domu.
Do obozu weszli szybko i stanowczo, wiedzieli, że zostaną mile przyjęci. Koty krzątające się po obozie niemalże od razu zwróciły na nich uwagę. Burzowy Kwiat wyglądał jakby zobaczył co najmniej ducha, Makowe Pole zamruczała wesoło patrząc na swojego mentora, jako pierwsza ruszyła z tłumu na powitanie ich. Zetknęła się z Borsuczym Gońcem noskiem zanosząc się śmiechem jak i łzami. Kocura ucieszył fakt, że była uczennica była do niego tak przywiązana. Otarł się o jej kark po chwili dając jej możliwość przywitania się z resztą. Pozostałe koty otoczyły ich zasypując całą trójkę masą pytań, głównie każdy z nich był poruszony ich powrotem. Ze żłobka wychyliła głowę Wierzbowy Nos, po chwili znowu zniknęła w odmętach norki. Przez tłum miauczących kotów przedzierała się srebrzysta postać, w końcu udało się jej przejść i stanąć na czele. Oczy Milczącej Gwiazdy były przeszklone,, wyrażały o wiele więcej niż jej pysk.
- Borsuczy Gońco! - miauknęła rzucając się na niego radośnie mrucząc. Zaczęła pieszczotliwie przejeżdżać językiem po jego pyszczku trzęsąc się z emocji. Borsuk próbował odwzajemnić wszystko, nie był jednak w stanie, był zasypywany gradem czułych gestów. Zdołał jedynie się zaśmiać i odsunąć od siebie na chwilkę Milczącą Gwiazdę która z uśmiechem otarła się o niego idąc przywitać swoje dzieci. Słyszał ich szczęśliwe pomruki jak i szloch Szepczącego Wiatru. Jedynie Płonąca Łapa udawał, że wszystko jest w porządku, jednak Borsuczy Goniec dobrze wiedział co czuje uczeń w środku.
Klan powoli zaczął się rozchodzić, pozostała tylko liderka do której dołączył Pustułkowy Dziób. Zastępca ewidentnie podupadł po śmierci partnerki, był chudy, mizerny i przypominał jedynie cień dawnego wielkiego wojownika którym był.
- Borsuczy Gońco, cieszę się, że wróciłeś cały i zdrowy - mruknął cicho ocierając się o byłego ucznia - oczywiście cieszy mnie też fakt, że Szepczący Wiatr i Płonąca Łapa są cali i zdrowi.
Point wiedział, że szaraka dużo kosztowało wstanie z posłania i przywitanie się z nimi. Sam odczuwał wielki ból po śmierci Kwiecistego Śpiewu. Nie mógł ukryć tego, że dalej o niej myślał, po mimo bycia z Milczącą Gwiazdą i posiadania z nią dzieci.
Po kilku odbytych rozmowach Borsuczy Goniec miał zamiar iść odpocząć, lecz i teraz na jego drodze stanęła przeszkoda. Ze żłobka wybiegły trzy jego córeczki zanosząc się śmiechem. Wtuliły się w ojca który zniżył się do ich poziomu i polizał każdą po główce.
- Tato, gdzie byłeś, martwiłyśmy się! - wypaliła jako pierwsza Bieguś.
- Właśnie, mama mówiła, że poszedłeś na polowanie…ale nie było cię tak długo - załkała cicho Promyczek tuląc się do polika ojca. Jedynie Różyczka pozostawała cicho świdrując ojca lodowym spojrzeniem.
- Tak, trochę mi się zeszło na tym polowaniu…zgubiłem drogę do domu, przepraszam - skłamał kocur znowu tuląc swoje córki. Te tylko zamruczały a po chwili czułości wróciły do siebie. Każda po za Różyczką. Mała kotka zmierzyła ojca podejrzliwym spojrzeniem. Zbliżyła się do niego wpatrując się w jego oczy.
- Coś się stało kochanie? - zapytał Borsuk czując się lekko zmieszany, musiał przyznać, że wyczuwał śmiertelną powagę w spojrzeniu brązowego kociaka.
- Nie byłeś na polowaniu, prawda? Porwali cię.
- Doprawdy nie mam pojęcia skąd ci to do głowy…
- Słyszałam jak Milcząca Gwiazda mówi o tym Liliowej Łodydze. I o tym, że nie jest pewna czy przeżyjecie - miauknęła Różyczka wtulając się w łapki ojca - a ja bym nie chciała abyś zginął.
Borsuczy Goniec przytulił swoją córkę trącając ją noskiem. Od dawna wiedział, że Różyczka jest okropnie wścibska i dobrze wie o wszystkim co dzieje się naokoło niej. Była świetnym szpiegiem. Z jednej strony był szczęśliwy z tego, z drugiej wydawało mu się to niebezpieczne, mogłaby tym sposobem chcieć zastraszać innych.
Po krótkiej rozmowie Borsuczy Goniec rozstał się z córką, miał już wrócić do legowiska wojowników kiedy został przywołany przez Milczącą Gwiazdę. Wszedł do środka, do jego nozdrzy wdarł się słodki zapach. Liderka leżała na posłaniu, dopiero słysząc kroki partnera wstała uśmiechając się.
- Cieszę się, że przyszedłeś - zaczęła siadając naprzeciw niego- chciałam z tobą porozmawiać.
- Nie ma sprawy…jestem trochę zmęczony, więc mogę brzmieć jak kompletny wariat, ale chyba dasz radę coś zrozumieć - zaśmiał się kocur- zatem, o co chodzi?
<< Milcząca Gwiazdo?>>
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkęW Klanie Klifu
Plotki w Klanie Klifu mimo upływu czasu wciąż się rozprzestrzeniają. Srokoszowa Gwiazda stracił zaufanie części swoich wojowników, którzy oskarżają go o zbrodnie przeciwko Klanowi Gwiazdy i bycie powodem rzekomego gniewu przodków. Złość i strach podsycane są przez Judaszowcowy Pocałunek, głoszącego słowo Gwiezdnych, i Czereśniową Gałązkę, która jako pierwsza uznała przywódcę za powód wszystkich spotykających Klan Klifu katastrof. Srokoszowa Gwiazda - być może ze strachu przed dojściem Judaszowca do władzy - zakazał wybierania nowych radnych, skupiając całą władzę w swoich łapach. Dodatkowo w okolicy Złotych Kłosów pojawili się budujący coś Dwunożni, którzy swoimi hałasami odstraszają zwierzynę.W Klanie Nocy
doszło do ataku na książęta, podczas którego Sterletowa Łapa utracił jedną z kończyn. Od tamtej pory między samotnikami a Klanem Nocy, trwa zawzięta walka. Zgodnie z zeznaniami przesłuchiwanych kotów, atakujący ich klan samotnicy nie są zwykłymi włóczęgami, a zorganizowaną grupą, która za cel obrała sobie sam ród władców. Wojownicy dzień w dzień wyruszają na nieznane tereny, przeszukując je z nadzieją znalezienia wskazówek, które doprowadzą ich do swych przeciwników. Spieniona Gwiazda, która władzę objęła po swej niedawno zmarłej matce, pracuje ciężko każdego wschodu słońca, wraz z zastępczyniami analizując dostarczane im wieści z granicy.Niestety, w ostatnich spotkaniach uczestniczyć mogła jedynie jedna z jej zastępczyń - Mandarynkowe Pióro, która tymczasowo przejęła obowiązki po swej siostrze, aktualnie zajmującej się odchowaniem kociąt zrodzonych z sojuszu Klanu Nocy oraz Klanu Wilka.
W Klanie Wilka
Kult Mrocznej Puszczy w końcu się odzywa. Po księżycach spędzonych w milczeniu i poczuciu porzucenia przez własną przywódczynię, decydują się wziąć sprawy we własne łapy. Ciężko jest zatrzymać zbieraną przez taki czas gorycz i stłumienie, przepełnione niezadowoleniem z decyzji władzy. Ich modły do przodków nie idą na marne, gdyż przemawia do nich sama dusza potępiona, kryjąca się w ciele zastępczyni, Wilczej Tajgi. Sosnowa Igła szybko zdradza swą tożsamość i przyrównuje swych wyznawców do stóp. Dochodzi do udanego zamachu na Wieczorną Gwiazdę. Winą obarczeni zostają żądni zemsty samotnicy, których grupki już od dawna były mordowane przez kultystów. Nowa liderka przyjmuje imię Sosnowa Gwiazda, a wraz z nią, w Klanie Wilka następują brutalne zmiany, o czym już wkrótce członkowie mogli przekonać się na własne oczy. Podczas zgromadzenia, wbrew rozkazowi liderki, Skarabeuszowa Łapa, uczennica medyczki, wyjawia sekret dotyczący śmierci Wieczornej Gwiazdy. W obozie spotyka ją kara, dużo gorsza niż ktokolwiek mógłby sądzić. Zostaje odebrana jej pozycja, możliwość wychodzenia z obozu, zostaje wykluczona z życia klanowego, a nawet traci swe imię, stając się Głupią Łapą, wychowanką Olszowej Kory. Warto także wspomnieć, że w szale gniewu przywódczyni bezpowrotnie okalecza ciało młodej kotki, odrywając jej ogon oraz pokrywając jej grzbiet głębokimi szramami.W Owocowym Lesie
Społecznością wstrząsnęła nagła i drastyczna śmierć Morelki. Jak donosi Figa – świadek wypadku, świeżo mianowanemu zwiadowcy odebrały życie ogromne, metalowe szczęki. W związku z tragedią Sówka zaleciła szczególną ostrożność na terenie całego klanu i zgłaszanie każdej ze śmiercionośnych szczęki do niej.Niedługo później patrol składający się z Rokitnika, Skałki, Figi, Miodka oraz Wiciokrzewa natknął się na mrożący krew w żyłach widok. Ciało Kamyczka leżało tuż przy Drodze Grzmotu, jednak to głównie jego stan zwracał na siebie największą uwagę. Zmarły został pozbawiony oczu i przyozdobiony kwiatami – niczym dzieło najbardziej psychopatycznego mordercy. Na miejscu nie znaleziono śladów szarpaniny, dostrzeżono natomiast strużkę wymiocin spływającą po pysku kocura. Co jednak najbardziej przerażające – sprawca zdarzenia w drastyczny sposób upodobnił wygląd truchła do mrówki. Szok i niedowierzanie jedynie pogłębił fakt, że nieboszczyk pachniał… niedawno zmarłą Traszką. Sówka nakazała dokładne przeszukanie miejsca pochówku starszej, aby zbadać sprawę. Wprowadziła także nowe procedury bezpieczeństwa: od teraz wychodzenie poza obóz dozwolone jest tylko we dwoje, a w przypadku uczniów i ról niewalczących – we troje. Zalecana jest również wzmożona ostrożność przy terenach samotniczych. Zachowanie przywódczyni na pierwszy rzut oka nie uległo zmianie, jednak spostrzegawczy mogą zauważyć, że jej znany uśmiech zaczął ostatnio wyglądać bardzo niewyraźnie.
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz