Po chwili z uschniętego gąszczu wyszła czwórka kotów. Na ich czele stał szary, wysoki kocur o zimnych, niebieskich oczach, za nim z postawioną na grzbiecie sierścią przygotowywała się do ataku mniejsza i drobniejsza kotka, kilka razy prychnęła w moją stronę. Po prawej niebieskiego spokojnie czekała czarno-biała, lepiej zbudowana kocica, gdzieniegdzie na jej pysku wyrastały siwe włoski. Najbardziej z tyłu lekko przestraszony czarny, pręgowany samczyk, próbował nie okazywać strachu. Zwęziłam oczy w cieniutkie szparki, a mój wzrok skakał z jednego kota na drugiego. Cisza trwała długo, bo żadna strona nie miała jak na razie zamiaru się odezwać. W końcu milczenie przerwała najmniejsza, rudo-czarna kotka.
- Co tutaj robisz kociaczku dwunogów?! To tereny Klanu Burzy! - wykrzyczała, zdenerwowana.
- Uważaj na słowa gówniaro - syknęłam na młodszą. W oczach szylkretki zapaliły się wściekłe ogniki. Uśmiechnęłam się zwycięsko, kiedy kotka nie wiedziała co odpowiedzieć.
- To ty tu jesteś wrogiem. Jesteś na naszej łasce, w każdej chwili możemy cie zabić. - powiedział kocur poddenerwowanym głosem. - Zapytamy więc jeszcze raz, co tutaj robisz i jakie masz zamiary?
- Potwory! Chcielibyście zabić kotkę, która nosi w sobie nowe życie?! Mielibyście na sumieniu, i mnie, i moje kocięta! Wstyd! - wykrzyczałam oburzona obcym kotom. - Ha! Co by mogła robić kotka sama w środku lasu? Oczywiście, że szukać was, ruszcie czasem pustymi łbami!
Na pyskach dzikich malowało się coraz większe oburzenie i niechęć skierowana w moją stronę. Niebyli pewni czy nie okłamuje ich. Czarno-biała kotka wyszeptała coś kocurowi na ucho. Na jego pysku zawitała emocja, która nie była do odszyfrowania. Młoda kotka po lewej stronie błękitnego kota próbowała trzymać emocje w sobie mimo to wyglądała jakby za chwile miała wybuchnąć i rzucić się na mnie. Dwie koty z tyłu również poczuły narastając wstręt.
- Jeśli tak bardzo ci zależy żeby się spotkać z Klanem Burzy może trochę grzeczniej - tym razem odezwała się łaciata kotka z zielonymi oczami. Przewróciłam oczami i skinęłam łepkiem. Nie chce dłużej marznąć tutaj, gdzie śnieg sięga mi prawie brzucha. - Możemy cię zaprowadzić do naszego obozu, a tam twoją propozycje rozpatrzy Lamparcia Gwiazda.
- mam nadzieję, że to nie jest daleko, bo zaraz mi łapy odmarzną! I nie wleczcie się tak, chce się przespać na suchym i miękkim posłaniu, a nie mokrej ziemi - od prychnęłam, a koty tylko cicho westchnęły i zaczęły mnie prowadzić w nie znanym mi kierunku.
<Lampion?>
- To ty tu jesteś wrogiem. Jesteś na naszej łasce, w każdej chwili możemy cie zabić. - powiedział kocur poddenerwowanym głosem. - Zapytamy więc jeszcze raz, co tutaj robisz i jakie masz zamiary?
- Potwory! Chcielibyście zabić kotkę, która nosi w sobie nowe życie?! Mielibyście na sumieniu, i mnie, i moje kocięta! Wstyd! - wykrzyczałam oburzona obcym kotom. - Ha! Co by mogła robić kotka sama w środku lasu? Oczywiście, że szukać was, ruszcie czasem pustymi łbami!
Na pyskach dzikich malowało się coraz większe oburzenie i niechęć skierowana w moją stronę. Niebyli pewni czy nie okłamuje ich. Czarno-biała kotka wyszeptała coś kocurowi na ucho. Na jego pysku zawitała emocja, która nie była do odszyfrowania. Młoda kotka po lewej stronie błękitnego kota próbowała trzymać emocje w sobie mimo to wyglądała jakby za chwile miała wybuchnąć i rzucić się na mnie. Dwie koty z tyłu również poczuły narastając wstręt.
- Jeśli tak bardzo ci zależy żeby się spotkać z Klanem Burzy może trochę grzeczniej - tym razem odezwała się łaciata kotka z zielonymi oczami. Przewróciłam oczami i skinęłam łepkiem. Nie chce dłużej marznąć tutaj, gdzie śnieg sięga mi prawie brzucha. - Możemy cię zaprowadzić do naszego obozu, a tam twoją propozycje rozpatrzy Lamparcia Gwiazda.
- mam nadzieję, że to nie jest daleko, bo zaraz mi łapy odmarzną! I nie wleczcie się tak, chce się przespać na suchym i miękkim posłaniu, a nie mokrej ziemi - od prychnęłam, a koty tylko cicho westchnęły i zaczęły mnie prowadzić w nie znanym mi kierunku.
<Lampion?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz