Kołysanek spojrzał się na niosącą w pysku kocie zzylkretowobiałą kocice. A gdy Jagodowe Marzenie mimo protestów Mak wzięła ją w swój dziwnie odstający od reszty ciała czarnobiały pysk, kocurek poczuł się dosyć zawiedziony. Nie zamierzał narzekać, to nie leżało mu w naturze. Co w końcu mogłaby sobie pomyśleć Jagodowe Marzenie o nim w takiej sytuacji? Na pewno nic dobrego. Jednakże nadal miał swego rodzaju nadzieje, że uda mu się umówić z kotką na jutro. W końcu ładne robaczki, kwiatki i piórka nie uciekną, prawda? No dobra… Kwiaty mogą, z tego, co wiedział, zgnić w porę nagich liści, ale to już inna kwestia, prawda? W każdym razie postanowił podążyć za Jagodowym Marzeniem w stronę jej legowiska. Widział dokładnie, gdy postawiona na miękkim legowisku z króliczych skór koteczka rzekła:
— Ale mamo! Obiecałam Kołysankowi, że po zabawie będzie mógł przystroić mi futerko! Prawda, Kołysanku? — powiedziała, wpatrując mu się głęboko w oczy.
Kołysanek stwierdził, że zielona barwa dosyć ładnie komponowała się z czarną sierścią koteczki. Po chwili odetchnął głęboko i postanowił, odpowiedzieć ukrywając z całej siły swoje zawiedzenie. Nie chciał podważać przecież decyzji Jagodowego Marzenia.
— Spokojnie Mak! Zrobimy to jutro! Kwiaty nie zgniją do jutra, a robaczki i pióra są zawsze! — powiedział przyjaźnie. Po czym spojrzał na Jagodowe Marzenie, która stała obok legowiska. Postanowił więc odezwać się do niej najbardziej pełnym szacunku tonem, na jaki było go stać. — Proszę pani czy Mak już idzie spać?
— Tak Kołysanku — odpowiedziała mu, po czym dodała: — Ale tak jak mówiłeś, nic wam nie ucieknie, prawda?
— Tak proszę pani! Ale mogę zadać pytanie? — spytał ponownie rudobiały pręgus, siadając obok legowiska należącego do Jagodowego Marzenia i jej dzieci.
— Mów, mów — odrzekła, po czym dodała pół na serio pół na żartobliwie. — Tylko wiesz, muszę zebrać jeszcze resztę moich dzieci do snu, więc szybko!
— Mogę zaśpiewać Mak? Chciałbym, żeby miała dobre sny i myślę, że piosenka przed snem mogłaby jej pomóc!
— Tak piosenka! — pisnęła koteczka, której najwidoczniej spodobał się ten pomysł.
— No dobrze Kołysanku, byle zanim zgarnę resztę rodzeństwa Mak do spania — powiedziała Jagodowe Marzenie nieco zaskoczona pytaniem rudzielca, po czym poszedł w stronę Pyłka, który aktualnie przyglądał się robakowi na liściu należącym do jego kolekcji.
— O czym będziesz śpiewać? — zapytała Mak. Nie wiedziała, jednak że na to pytanie nie znał odpowiedzi nawet sam Kołysanek.
— Ja… Wymyśle coś na poczekaniu! — pisnął Kołysanek nieco zawstydzony tym, że nic nie wymyślił wcześniej. Faktycznie nie miał okazji, ale nadal poczuł wstyd.
— No to śpiewaj! — rzekła w odpowiedzi z wyraźnym podekscytowaniem w głosie.
— Okej — powiedział, po czym wziął głęboki oddech i zaczął śpiewać, przerywając od czasu do czasu, by zastanowić się, co zaśpiewać dalej: — Niech ci... Gwiazdy dobry sen podarują, niech… ci go bogosław…
Przerwał szybko, gdy Jagodowe marzenie położyła Pyłka obok Maku. Reszta rodzeństwa czarnej jak noc koteczki szła posłusznie za matką. Czemu czas musiał lecieć tak szybko? Kołysanek wręcz czuł się zawiedziony, że nie dane będzie mu skończyć.
— Przepraszam Kołysanku, ale musisz już iść — rzekła Jagodowe Marzenie. — Będziesz mógł pobawić się z Mak jutro.
— Ale mamooo, Kołysanek nie dokończył swojej piosenki! — pisnęła Mak delikatnie oburzona.
— To nic! Dokończę jutro! Do widzenia Mak, miłych snów! — odpisnął drugi kociak.
Po tych słowach chciał już odejść, by posiedzieć przy wyjściu z obozu. Usłyszał wtedy jednak matkę zaganiającą go do snu i posłusznie poszedł w jej stronę.
***
Choć słońce było już wysoko, na niebie było przysłonięte puchatymi chmurami. Kołysankowa Łapa dopiero co wrócił z treningu. Wrócił zziębnięty, pokryty płatkami śniegu i zmęczony. Pożegnał się więc szybko z mentorem i… Poszedł w kierunku żłobka. Choć odczuwał zmęczenie, chęć pokazania klanu, że byłby idealną karmicielką, była dla niego ważniejsza! Także, gdy jego białe łapy tylko stanęły na terenie żłobka, uśmiechnął się szczerze. Natychmiast zauważył też Jagodowe Marzenie i śpiące obok jej puchatego brzucha kocięta. Powiedział więc półszeptem:
— Dzień dobry! Mógłbym posiedzieć tu chwilkę, proszę pani Jagodowe Marzenie? — Kołysankowa Łapa zapytał.
— Przyszyłeś się pobawić z Mak i Pyłkiem? — zapytała przyjaźnie, po czym dodała cicho: — Aktualnie szukają, gdzie podziała się kolekcja liści Pyłka… Proszę, nie mów im że ją wyrzuciłam, bo zaczęła gnić.
— Mhm, okej — odpowiedział rudzielec. Po chwili odwrócił swój puchaty łeb, by ujrzeć Mak i Pyłka, którzy najwidoczniej musieli go zauważyć, patrząc na to, że patrzyli mu głęboko w ślepia swymi maleńkimi oczkami.
<Mak?>
[693 słowa]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz