Kiedy byli kociętami
Berberys siedział spokojnie przed żłobkiem, patrząc, jak bawi się jego rodzeństwo. Cierń z Makiem ganiali się wte i we wte, jednak on obawiał się dołączenia do ich gonitwy. Co, jeśli był za wolny? Wiedział, że jego ojciec raczej by pokręcił nosem za jego wahanie, a w szczególności te tak błahe, jakim było dołączenie do zabawy z własną rodziną. Przecież wszyscy są z tego samego miotu.
Nagle podeszła do niego zdyszana Mak i dotknęła jego łaciatego noska.
— Berek, Berberysie! Chodź, pobaw się z nami! Nie bądź taki! — zamruczała Mak, ocierając się swoją czarną sierścią o niego.
Berberys przez chwilę myślał, jednak po chwili skinął głową.
— Dobrze, dla ciebie dołączę do zabawy. — Pokiwał krótko głową, jednak w środku czuł, że w żołądku fruwają mu motylki z podekscytowania.
Kochał siostrzyczkę, była tym brakującym ogniwem, którego on nie miał. Jej charakter oraz ciepło było łudząco podobne do tego, które ma ich mama. Mak zawsze stawała za nim oraz go komplementowała. Była i jest kochającą siostrą, o którą również musiał dbać.
Przeniósł swój wzrok na Ciernia, który z lekkim niezadowoleniem przypatrywał się Berberysowi, jak podchodzi z Makiem do niego. Brat zawsze traktował go jak kogoś gorszego albo konkurencję. Było to przykre, jednak także mobilizujące. Chciał mu również udowodnić, jak i ojcu, że nie jest słabym kocurem.
— Dobrze, więc zacznijmy zabawę! Berberysie, ty jesteś berkiem! — Pacnęła go kolejny raz. — Goń Ciernia, ja nie mogłam go dogonić, on oszukuje! Bierz go!
Śmiech czarnej koteczki rozszedł się po obozie, a Cierń posłał mu wyzywające spojrzenie. Berberys przełknął ślinę, po czym skoczył prosto na swojego brata, rozpoczynając tym samym gonitwę.
Bawili się tak prawie cały dzień, do momentu, kiedy przyszedł w odwiedziny Świerszczowy Skok. Wtedy opadły mu chęci do zabawy, a Cierń, jak zwykle, zabiegając o względy ojca, zepchnął ich na dalszy plan, skupiając swoją całą uwagę na Świerszczowym Skoku.
***
Teraźniejszość
— Psst! Myślisz, że idziemy na polowanie, czy raczej dokładne obejrzenie granic? Słyszałeś o groźnej granicy z Klanem Wilka? Podobno to sami zdrajcy i mordercy! Jak wilki! — wyszeptała do jego ucha Makowa Łapa, która bezszelestnie zjawiła się obok niego.
Berberysowa Łapa wzdrygnął się na głos swojej siostry. Przestraszyła go! Pewnie wszyscy musieli to zobaczyć! Czując, jak podnosi mu się sierść na grzbiecie, strzepnął ogonem.
— Nie tak nagle! Przestraszyłaś mnie! — prychnął cicho, jednak nie zamierzał zignorować ciekawej rozmowy, którą zaczęła siostra. Klan Wilka wydawał się ciekawym tematem. — Może pójdziemy na granicę z Klanem Klifu i zobaczymy, jak oni polują? Od Śnieżycowej Chmury słyszałem, że oni polują na ptaki, jednak to Klan Wilka ma więcej drzew i możliwości na polowania na taką zwierzynę. To oni muszą być dziwni… Ciekawe, czym dokładnie się żywią…
— Może jedzą piasek? Ja słyszałam, że mają dostęp do morza, jednak nie umieją pływać. Co za głuptaki! — zachichotała Makowa Łapa.
Berberysowa Łapa zaśmiał się na określenie, jakiego użyła siostra.
— Rzeczywiście muszą być głuptakami.
Nagle w ich kierunku odwrócił się Ciernista Łapa.
— Czy możecie się zamknąć? Po prostu dajcie w spokoju mentorom pracować. Muszą nas jakoś zaprowadzić do miejsca, gdzie nie ma żadnych roztopów oraz wyjść z tuneli, jakie pozostawiły po sobie zające.
— Po co nam taka przestrzeń? Trochę ciężko o miejsce bez nor, jak na ogół polujemy na króliki. — Makowa Łapa wyprzedziła Berberysową Łapę.
— Idziemy trenować biegi długodystansowe — wtrącił się do rozmowy drugi brat, Trzmiela Łapa.
Berberysowa Łapa postawił uszy. Trening z rodzeństwem brzmiał ciekawie. Czy biegi długodystansowe będą podobne do ich zabawy w berka?
***
Kiedy Skrzypiący Skrzyp skończył przemowę, na środek wyszedł Cyklonowe Oko, który pokrótce opowiedział, co będą robić na rozgrzewce.
“Trucht, biegnąc po niedużym kole, nie brzmi zbytnio wyczerpująco” – pomyślał, wstając z rodzeństwem.
Podczas ich krótkiej rozgrzewki pozostali mentorzy rozpierzchli się po miejscu, gdzie mieli ćwiczyć biegi długodystansowe. Skrzypiący Skrzyp i Śnieżycowa Chmura sprawdzali, czy nie ma niebezpiecznych nor, do których ktoś mógłby wpaść, a Jagodowe Marzenie pobiegła bardzo daleko do miejsca, gdzie była meta. Matka była wręcz małą kropeczką, wręcz zarysem, który prawie wtapiał się w jasnozielone trawy. Wśród najróżniejszych kolorów wyróżniała się jedynie jej biel, chociaż nie miała jej za dużo.
— Cyklonowe Oko! Wszystko gotowe! — zawołała Śnieżycowa Chmura.
Srebrny kremowy wojownik skinął głową i ustawił ich w szeregu.
— Będziecie teraz biec. Pamiętajcie, aby uważać i patrzeć pod własne łapy. Bieg długodystansowy to nie to samo co krótki sprint, ale też nie możecie być wolni, bo króliki nie będą na was czekały. Biegniecie w stronę Jagodowego Marzenia, tam macie chwilę odpoczynku i wracacie również biegiem w moim kierunku. Zrozumiano?
Wszyscy skinęli głowami.
— Dobrze, to na moje trzy ruszacie.
Berberysowa Łapa postąpił dokładnie tak samo, jak jego rodzeństwo, które ustawiło się w pozycji gotowej do biegu. Widział, jak na ich pyskach rysuje się skupienie.
— Raz.
Wszyscy spięli swoje tylne łapy, by zaraz się wybić i ruszyć biegiem przed siebie.
— Dwa…
Wyczekiwali w napięciu.
— Trzy!
Cała czwórka ruszyła równo, po czym Berberysowa Łapa zaczął przyspieszać z Ciernistą Łapą, wychodząc tym samym na prowadzenie, z tyłu goniła ich jeszcze Makowa Łapa, a na samym końcu próbował ich dogonić Trzmiela Łapa. Ich ustawienie jednak nie trwało długo, gdyż siostrzyczka mimo chudziutkiej i wiotkiej postury, wyprzedziła ich wszystkich. Kotka miała w sobie tyle energii, że każdy z braci szczerze mógł jej pozazdrościć. Sam Berberysowa Łapa spadł na trzecie miejsce, muskając wąsami Ciernistą Łapę po barku.
“Jestem tak blisko drugiego miejsca!” – wykrzywił pyszczek w niezadowoleniu i presji.
W końcu dobiegli do Jagodowego Marzenia. Zdyszani i zmęczeni zostali przywitani ciepłym, szorstkim językiem matki, która każde z jej dzieci polizała po główce.
— Wspaniale wam poszło! Gratulacje, Makowa Łapo, byłaś pierwsza — zamruczała matka, głaskając swoją córeczkę ogonem.
Berberysowa Łapa również zamruczał zadowolony wygraną siostry.
— Szybko biegasz, musisz ze mną częściej wychodzić na treningi. — Dotknął nosem ucha siostry.
<Makowa Łapo? Chodźmy dalej biegać!>
[1103 słów + biegi długodystansowe]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz