*dawno temu*
Cóż, ta rozmowa na pewno nie szła za dobrze, a gdy Mniszek wyminął ją, tym bardziej się w tym utwierdziła. Mimo to zaskoczyło ją, że kocur tak nagle uciął rozmowę. Powiodła za nim wzrokiem i dostrzegła, iż ten kierował się do swej dawnej mentorki, Jarząb. Gdy już kocur miał zawołać do albinoski, zburzył to wszystko kocięcy głos.
— Mamo! Mamo! Zobacz co znalazłam!Dostrzegła, jak van spina się i przystaje w miejscu, przyglądając się scenie. Córka Żbika podbiegła do swej matki, następnie pokazując jej swe znalezisko. Wyglądało ono na kilka liści z jakichś drzew. Jarząb z zainteresowaniem i uśmiechem na pysku rozmawiała ze swoją córką.
I wtedy właśnie zrozumiała, w czym leżał szkopuł. Czemu Mniszek nie lubił Sówki? Ano temu, iż ta zabrała mu mentorkę. Kocur ze spuszczonym łbem, mamrocząc coś przy tym pod nosem, ruszył w kierunku legowiska medyka.
Miodunka powoli ruszyła za nim.
— Hm, chyba zaczynam rozumieć, czemu lubisz Jarząb, a Sówki już nie — zagadnęła powoli, ostrożnie, choć wiedziała, że może przegina. — Tęsknisz za nią. Rozumiem to. Możesz jej nie lubić i masz do tego pełne prawo. Jednakże… to nie jest również jej wina, że nie mogłeś ukończyć treningu pod okiem Jarząb. Co pewnie nie zmieni twojego nastawienia do niej.
— Za nikim nie tęsknię... — wycedził przez zęby niebieskogłowy. — I nic nie rozumiesz, tak tylko ci się wydaje. Jak każdemu z was. — nawiązał kontakt wzrokowy ze starszą, kątem oka mimo to starając się przyjrzeć matce i córce które rozmawiały ze sobą gdzieś za nimi. Nie umknęło to uwadze Miodunki, która uniosła nieco brew. — Czyżby? — spytała — Cóż, ja bym ci radziła zamiast iść do Witki się przejść. To oczyszcza umysł. Ale rób jak chcesz — stwierdziła, po czym odwróciła się i podążyła w tylko sobie znanym kierunku.
***
*jakiś niedługi czas później, może dzień może dwa*
Odpoczywała właśnie pod jednym z drzew niedaleko Śmietniska. Mało kotów tutaj przychodziło, więc było cicho i przyjemnie. Westchnęła, przyglądając się dwóm ptakom latającym gdzieś po niebie. Sama też chciałaby mieć swojego ukochanego przy sobie.Niestety, to już dawno było stracone.
— Ykhm! — usłyszała czyjeś hymknięcie, więc szybko wróciła do rzeczywistości. Przeniosła wzrok na kota, który przerwał jej rozmyślania, czego akurat nie miała mu za złe. A był to Mniszek, który trzymał w pysku... coś. Na pewno coś, tylko co. Widząc jednak jego naglące spojrzenie wstała i podeszła bliżej.
— Coś się stało? — spytała.
Zamiast jednak udzielić jakiejkolwiek, choćby i nie zrozumiałej odpowiedzi, niebieskooki jednym susem przyskoczył do drzewa, przy którym siedziała, po czym wspiął się na nie ciut, aby następnie włożyć do dziupli, która w nim była, ów niezidentyfikowany przez Miodunkę przedmiot.
— Nie, poza tym, że blokowałaś mi wejście, to nic się nie stało. — odpowiedział kocur, zerkając na kocicę, która przyglądała mu się z zainteresowaniem — Pomogło. — padło z jego pyska, kiedy to znowu znalazł się na stałym gruncie.
— To twoja skrytka na skarby? Też mam kilka podobnych. Na kostki i piórka — stwierdziła, próbując jakoś pociągnąć tę rozmowę dalej.
— Naprawdę? Nie wyglądasz jakbyś interesowała się zbieraniem czegokolwiek. Nie licząc zbierania wyrzutków takich jak ja — rzucił kocur. — Mam nadzieję, że nie trafiłem na twoją skrytkę, bo zdarzyło mi się raz czy dwa wyrzucić z dziupli dziwne przedmioty. Wziąłem je za śmieci. — wyznał.
— Nie, ta dziupla nie była jedną z nich — uspokoiła obawy Mniszka — Czym jest to, co zbierasz? Czy to coś ze Śmietniska? Bo nigdzie indziej niczego choć trochę podobnego do tego, co przyniosłeś, nie widziałam — przyznała.
— Tak, ze Śmietniska i nie, nie wiem co to jest. Ale może się kiedyś przyda, te ciepłe i miękkie przedmioty. Nie rozumiem czemu dwunożni się ich pozbywają.
— W sumie racja — zgodziła się z nim — Na szczęście teraz dzięki ich głupocie ty możesz je zbierać — uśmiechnęła się do kocura.
Na pysku Mniszka wykwitł niezrozumiały grymas. Szylkretka nie przestawała się mimo to uśmiechać. Nie wiedziała, co ta mina oznaczała, ale mimo to starała się jeszcze nie skreślać tej interakcji.
— Hm, może poszukamy kiedyś tych dwunogowych sprzętów razem? — zaproponowała.
<Mniszku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz