- Musisz być dzielna... bo jak nie to... to może ten fruwak znowu przyleci i jednak cię zje! A jak będziesz dzielna, to tego nie zrobi. No i nie możesz pokazać, że jesteś słaba, bo i tata też na ciebie znowu na krzyczy. A tego chyba nie chcesz, co? — usiadła przed koteczką i nachyliła się do niej, mrużąc oczka — Mi to tam nie przeszkadza, bo wygląda śmiesznie, jak się denerwuje na ciebie czy mamę, albo Arbuzika - powiedziała Naparstnica. Tak bardzo tego nie chciała. Nie chciała, by tata na nią krzyczał, nie chciała zostać karmą dla patków. Nie chciała być potworem, takim jak Gęsi Wrzask. Bała się go, tak bardzo. Gdzieś z tyłu głowy wiedziała, że kocur robi to, ponieważ nie chce, by jego córka była słaba. Ale ona nie umiała się zmienić. Strach był nieodłączną częścią jej krótkiego żywota i nie umiała sobie z nim poradzić. To była przegrana walka, a to bycie "dzikusem" też jej nie odpowiadało. Nie chciała być zła, czyli nie chciała być dzikusem, ani pół-dzikusem.
- A-ale ja nie umiem b-być odważna... - przyznała cicho, bojąc się opinii siostry. Naparstnica spojrzała na nią swoimi morskimi oczami. Mak nie potrafiła odgadnąć wyrazu jej pyska.
- Raczku, musisz się nauczyć - powiedziała Naparstnica. Mak zignorowała kolejną pomyłkę, związaną z jej imieniem - Mogę ci pomóc, tylko rób to co ja.
Mak pokiwała głową. Naparstnica zaczęła coś tłumaczyć i pokazywać, a liliowa starała się to naśladować i słuchać.
- Rozumiesz? - zapytała druga kotka, kończąc swój długi i nudny monolog. Liliowa pokiwała głową, choć nie wiedziała dokładnie, o co chodzi. Czekoladowa zaprowadziła Mak w dalsze zakamarki żłobka. Usiadły na zimnej ziemi.
- Dobrze - zaczęła Naparstnica - Ja będę wyskakiwać z krzaków, a ty masz się nie bać, jasne?
Mak pokiwała głową, na co jej siostra wskoczyła do krzaków. Kociak siedział bez ruchu, skupiając się tak, jak umie, na opanowaniu lęku. Siedziała i czekała na siostrę, która cały czas nie wychodziła. "Może coś jej się stało?" - zastanawiała się. Podeszła trochę bliżej ściany z liści i patyków i wtedy wyskoczyła Naparstnica. Przerażenie wymalowało się na pysku Mak. Kociak odskoczył momentalnie, przewracając się. Naparstnica spojrzała na siostrę ze smutkiem.
- Nie udało ci się Rak - powiedziała smutno - Musimy to powtórzyć.
- Jestem M-Mak - przypomniała, ale czekoladowa nie zwróciła na nią uwagi i znowu wskoczyła w zarośla.
***
Cały dzień próbowały "naprawić" Mak, lecz bez skutku. Kociak bał się jeszcze bardziej i co każdy krok obracał się, w poszukiwaniu zagrożenia. Miała dość.
- Raczku! Teraz spróbujemy z minami! - krzyknęła Naparstnica i podbiegła do siostry. Mak niechętnie pokiwała głową, a Naparstnica zaczęła robić jakieś miny.
- Cześć mój dzikusku! - usłyszały po chwili głos Alby. Kotka, mimo tych krzyków, skierowanych w jej stronę, cały czas z czułością podchodziła do kocura. Mak na widok ojca zjeżyła sierść, a Naparstnica się jakby rozweseliła.
- To twoja szansa! Idź pokaż, jaka jesteś odważna! - powiedziała czekoladowa i popchnęła liliową w stronę ich ojca.
<Naparstnico?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz