Stał wraz z Ametystem naprzeciwko grupie nieznanych mu, nie do końca dobrze nastawionych kotów i czekał, aż zdecydują, co zrobić. Z podekscytowania i zniecierpliwienia nie mógł ustać w miejscu, dlatego dreptał w przeróżne strony. W końcu grupa kotów podeszła do jego braciszka. Szybko do nich dołączył.
- Znajdźcie mamę. Poczekamy tutaj. Przyprowadźcie ją. Chcemy z nią porozmawiać, potem zdecydujemy, co robić. – powiedziała ta szaro-biała pręgowana kotka, która, jeśli dobrze pamiętał, nazywała się Księżycowy Blask. Diament, o ile to możliwe, stał się jeszcze bardziej podekscytowany i wesoły. Ametyst odwrócił się do niego z wielkim uśmiechem na twarzy. Też był szczęśliwy.
- To co, idziemy? – zapytał, chociaż odpowiedź na to pytanie była chyba oczywista.
- Oczywiście, że tak! – zawołał Diament i ruszył przed siebie z Ametystem za ogonem.
***
Błotniste Ziele, potykając się o wszystko, co leżało na ich drodze, poprowadzona przez dwójkę braci, doszła do tej grupy nieznanych kotów. Księżycowy Blask zmierzyła ją wzrokiem od łap do czubka głowy. Chyba ich mama nie zrobiła na niej zbyt dużego wrażenia. Pewnie nic dziwnego, ponieważ jej futro było brudne, zakurzone, a pomiędzy włoskami sierści znajdowały się kawałki liści i patyków.
- To nasza mama. – powiedział Amek, wskazując ogonem na kotkę.
- Zdecydowaliście już, co zrobić? – miauknął nagląco Diament, chcąc już spotkać zagubionego brata i wreszcie go poznać. Księżycowy Blask i reszta kotów znowu się wycofali, żeby naradzić. Po chwili czekania podeszli do zniecierpliwionej rodziny.
- Nie wiemy, gdzie znajduje się wasz brat. – powiedziała Księżycowy Blask. – Przykro nam. – Diament spróbował powstrzymać swoją sierść, która automatycznie się podniosła.
„Jak to nie wiedzą?” – pomyślał wściekły. – „W takim razie, czemu nie powiedzieli nam tego od razu?”
- Ale… - zaczął Ametyst, lecz grupa kotów już odeszła. Niebieski kocurek już miał pobiec za nimi, gdy Księżycowy Blask się odwróciła.
- Nawet nie próbuj za nami iść. – syknęła. Amek spojrzał bezradnie na Diamenta.
- Chyba nie mamy nic innego do zrobienia, jak sobie pójść. – miauknął w końcu Diament i z opuszczonym ogonem skierował się w stronę Drogi Grzmotu.
- Nie! Przecież byliśmy tak blisko! Nie możemy tego tak zostawić! – zawołał Ametyst. Pewnie nie spodziewał się, że to się tak skończy.
- Jeśli te koty wiedziały, gdzie się znajduje nasz brat, nie chciały najwyraźniej nam tego powiedzieć. A nie damy rady ich przekonać. Byli zbyt pewni siebie. – odrzekł Diament ze smutkiem.
***
- Błotniste Ziele myślało, że go znajdziecie. – szlochała ich matka. Każdy był przygnębiony po tej nieudanej wyprawie.
- Chodź, pójdziesz z nami na trening. – Skowronek, jego tymczasowa mentorka podeszła do niego wraz z Ametystem.
- Przykro mi, że nie znaleźliśmy go. – powiedział cicho Diament do brata, idąc za szylkretową kotką.
<Ametyście?>
[419 słów]
[Przyznano 8%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz