Pochlebstwa padające z pyska stojącego przed nią kocura były jak miód na jej serce. Nie wyglądało to jakby z niej kpił, nie to co niektórzy. Jasno mogła stwierdzić, że syn Żmiji prosto z serca prawił jej komplementy. A w szczególności zdradzały to, jego zaczerwienione uszy. Żaden z kotów nie peszył się tak w jej towarzystwie, jak właśnie czarny. A szkoda, mogliby brać przykład z Zasmarkanej Łapy. Powinni. Stwierdzał w końcu same fakty, a Lwia Łapa znała swoją wartość.
— Wszystko co mówisz to sama prawda. — zamruczała zadowolona po tym całym łechtaniu ego — Mama musi naprawdę cię kochać, że ci dała takie piękne imię jakim jest Smark. To bardzo ładne imię. — parsknęła rozbawiona, doprawdy żałosne. — Ale wiesz co, Zasmarkana Łapo? Ja też o tobie myślę... — mówiąc to nachyliła się do kocurka sprawiając , że ten speszył się jeszcze bardziej — Taka dama jak ja potrzebuję kogoś takiego jak ty, kto będzie przypominał jej o tym jak jest piękna i bronił przed tymi, którzy uważają inaczej.
Zmierzyła go wzrokiem od łap do głowy. Może coś jeszcze z niego będzie jak zmężnieje w ciągu tych kilku księżyców? Chociaż kto wie, raczej z ucznia, który tak się prezentuje nic lepszego nie wyrośnie. Gdyby miała wybór to by nawet nie spojrzała na kogoś takiego jak Smark, ale skoro napatoczył się właśnie on i to w sytuacji, gdy pozostała bez błazna i sługi... Bo w końcu Stokrotka była w nią zapatrzona tak jak czarny. Czemu i tym razem nie powinna tego faktu wykorzystać na swoją korzyść.
— N-n-naprawdę? — wydusił z siebie, wręcz dostając jakby skrzydeł. Jego spojrzenie stało się pewniejsze, a nerwowość gdzieś zniknęła. Był gotowy zrobić w tej chwili dla rudej wszystko. Byle tylko ta zaszczyciła go uwagą.
— O-oczywiście. Ch-chętnie Lwia Ł-łapo. Z-zrobie wszystko co z-zechcesz. M-mogę wy-wychwalać twe piękno nawet t-teraz. — Przysunął się do niej, chcąc być bliżej. Magnetyzowała go samym spojrzeniem. Przyciągała jak płomień owada.
Kąciki pyszczka unosiła ku górze, gdy Smark zadeklarował, że zrobi wszystko co zechce. Właśnie kogoś takiego szukała. Kogoś takiego jak Smark, ktoś kto ociepli jej wizerunek. Bo nawet jeśli wpatrywała się w niego z pogardą, to on robił do niej maślane oczy.
W momencie kiedy kocurek się do niej przysunął, ona nieznacznie się cofnęła. Nie chciała, by ją dotknął chociażby barkiem.
— Wychwalać mnie możesz o każdej porze dnia i nocy. Tylko tak by każdy słyszał, dobrze? Nawet w trakcie rozmowy z innymi możesz wspomnieć jaką piękną kotkę o ognistej sierści mają w klanie. — Zerknęła na swoje pazurki, które dzięki nauką matki prezentowały się idealnie. — I to niejedną. Zasmarkana Łapo, a co sądzisz o Iskrzącej Łapie? Czy ją również uważasz za ładną kotkę?
— U-um n-nie znam jej... N-nie wiem kto to — przyznał niepewnie. — A-ale jak tak patrzyłem na wszystkich t-to ty jesteś najpiękniejsza w c-całym klanie, a m-może i na świecie.
Gdyby Zasmarkana Łapa był rudy i nie miał tak durnego imienia, to z przyjemnością by się o niego otarła polikiem za tę ilość pochlebstw w tak krótkim czasie.
— Chodź za mną~ — mówiąc to podniosła się, nawet nie raczyła spojrzeć na byłego samotnika, swe kroki skierowała w stronę otwartych terenów poza obozowiskiem. Długo nie musiała szukać, bo już po chwili dostrzegła znajome cętkowane futra swojego rodzeństwa. Kurza Pogoń tłumaczyła coś Iskierce i Piaskowi, bo tak się złożyło, że mieli łączony trening. Lwia Łapa przysiadła na trawie nie spuszczając wzroku z cętkowanej kotki. — To ona, Iskrząca Łapa. A ten obok niej kremowy kocur to Piaskowa Łapa. Ta bura kotka to Kurza Pogoń, ale to nie ważne. Co myślisz o tej dwójce, a w szczególności o Iskierce? — podjęła nim się do nich wystarczająco zbliżyli
Przyjrzał się tej dwójce nerwowo zerkając to na jedno, to na drugie. Nie wiedział zbytnio co się dzieję. Wbił zaraz swój wzrok w łapy, niezdolny do przyznania przed świadkami, że to Lew była najwspanialsza. Ta dwójka go nijak nie obchodziła.
Gdy Iskrząca Łapa spojrzała na nich pytająco, pisnął przestraszony i schował się za jedyną kotką, którą znał. Nie chciał się mazać przed Lew, ale coraz bardziej nie kontrolował strachu spowodowanego tą sytuacją.
— M-m-musze p-p-przed ni-nimi? — ledwo się powstrzymywał przed daniem nogi z powrotem do obozu i wepchnięciem łba pod mech.
— No dalej, nie wstydź się. Spójrz jaką Iskierka ma piękną cętkowaną sierść. Możesz jej tak samo jak mi wcześniej powiedzieć, że ładnie wygląda. Na pewno się ucieszy. — podjęła zaskoczona zachowaniem kocura, przecież nikt nie miał mu zamiaru krzywdy zrobić — Piaskowi też miłe słówko możesz powiedzieć — szepnęła, chcąc by komplementy od Smarka dla jej rodzeństwa wyglądały jak najbardziej naturalnie
Widać było, że wszyscy byli zmieszani tą sytuacją. On, ten cały Piasek, a Iskierka zerkała zaciekawiona w stronę Lew. I jak miał tu się odezwać?
— Ł-ładne ma-macie fu-futerka — w końcu wydusił z piskiem, kładąc po sobie uszy, czując jak serce wali mu szaleńczo w piersi.
— W końcu są moim rodzeństwem, więc dziwne by było, gdyby nie mieli. Mam nadzieję, że zaprzyjaźnisz się z nimi tak samo jak ze mną. — rzuciła rozbawiona, no tak nie wspomniała kocurowi, że ta dwójka to jej rodzeństwo. — Nie będziemy wam już przeszkadzać w treningu, chodź Smarku! — zwróciła się do kocura i nie czekając na jego odpowiedź oddaliła się od swojego rodzeństwa, ponownie kierując się w stronę obozu. — Mój brat zostanie kiedyś liderem, dlatego powinieneś się trzymać z nami. — podjęła, gdy Smark zrównał z nią kroku — A i jeśli usłyszysz jakieś głupie plotki na nasz temat, to wiedz, że stoją za nimi koty, które zazdroszczą nam... tak naprawdę wszystkiego. Nie można im ufać.
— D-dobrze — odetchnął z ulgą, gdy nareszcie zostali sami. Posłał Lwiej Łapie uśmiech. — A-ale i tak jesteś naj-najpiękniejsza. Ż-żadna inna tobie nie d-dorówna — zarumienił się pod futerkiem, uciekając od niej speszonym wzrokiem.
— A wiesz, że znalazł się głupiec mówiący mi prosto w pysk, że jestem brzydka? I to nie jeden... Jednym z nich był Szepcząca Łapa. A potem próbował mi prawić komplementy, pewnie licząc na to, że mu wybaczę tę zniewagę... Uważaj na niego, jest niebezpieczny. Skrzywdził mnie. I to nie raz.
— C-co? — Rozdziawił w szoku pysk. — J-ja bym n-nie wybaczył, b-bo to podłe kłamstwo. O-odkąd cię ujrzałem, nie mogę o-oderwać od ciebie wzroku. O-on jakiś głupi i ślepy. M-może lu-lubi kocury?
— Nie zdziwiłabym się, gdyby tak było. A jak nie lubi, to prędzej czy później na pewno polubi, bo żadna porządna kotka raczej go nie zechce. Nie będzie miał wyboru... Mówiłeś, że zrobisz dla mnie wszystko co tylko zechcé, tak?
— T-tak!
— To w takim razie przynieś mi piszczkę do legowiska uczniów. Zgłodniałam. Damie nie przystoi chodzić głodnej. Jeszcze by ktoś usłyszał jak burczy mi w brzuchu, a to byłby wielki wstyd! — posłała uczniowi uśmiech, gdy ten udał się w te pędy w stronę stosu piszczek. Lwia Łapa w tym samym czasie skierowała się do wspomnianego legowiska uczniów, aby wypocząć przed jutrzejszym dniem. Czekał ją znowu trening z jej ulubioną mentorką. Przynajmniej Zasmarkana Łapa błaźniąc się przed nią zapewni jej trochę rozrywki.
***
Gdy tylko przekroczyła jedną łapą teren obozu, od razu dostrzegła czekającego na nią przy wyjściu czarnego kocura. A skąd wiedziała, że czekał na nią? Cóż, gdy tylko ją zobaczył ożywił się bardziej i zrównał z nią kroku, gdy ta bez okazania nim żadnego zainteresowania skierowała się w stronę swojej siostry.
— Dzień d-dobry Lwia Paszczo! G-gratulacje! Zostałaś wo-wojowniczką! Je-jesteś niesamowita. J-ja p-pewnie tak szybko nie z-zostane mianowany jak ty. C-ciężko mi to idzie. P-pewnie będę musiał zmienić szkolenie na kogoś innego. B-bo sobie nie radze... Ale bycie me-medykiem mnie nie ciekawi. M-może będę kopał tunele? I b-byłbym tym co je zwiedza?
— Lepiej, żebyś się szkolił dalej na wojownika. Kopanie tuneli pozostaw innym, tym co się lubią brudzić i nie powinni wystawiać swoich nosów poza nie. — prychnęła zirytowana, gdy uczeń zwrócił się do niej jej wojowniczym imieniem, nie przepadała za nim — Jak już wiesz, ja nie lubię brudu i nie lubię przebywać w towarzystwie brudnych kotów, więc zastanów się pięć razy nim zechcesz naprawdę zmienić swoje szkolenie…
<Smarku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz