Bylica szła wraz ze swymi dziećmi, które ciągnęły truchło niedawno zabitego gangstera z Gangu Ości. Kiedy dotarli do odpowiedniego miejsca, gdzie wcześniej zbudowali stosy z kamieni, rzucili tam ciało poległego gangstera.
- Kamienie, bądźcie dla nas łaskawe i jeśli możecie, ześlijcie nam zwierzęta szukające pożywienia, które naszymi ofiarami będą. – miauknęła w stronę nieba, po czym wykonała pierwszy ruch. Rozcięła brzuch samotnika. Jej dzieci podeszły, po czym zaczęły wyciągać flaki z martwego kota. Następnie zaczęli je rzucać na zbudowane stosy, otaczające okręgiem ciało. Kiedy wyjęli już większość organów, Bylica i jej dzieci skryły się w pobliżu, czekając, aż przybędą ich ofiary.
Dopiero po jakimś czasie dostrzegli pierwszego ptaka. Był to gawron, dość mały gawron. Bylica dała sygnał, aby Deszcz i Skowronek rzuciły się na ptaka. Deszcz go spłoszyła, przez co pofrunął w górę, natomiast Skowronek niespodziewanie dla pierzastego stworzenia wyskoczyła z drugiej strony, po czym szybko przyszpiliła zwierzę i je zabiła. Następnie siostry zakopały je niedaleko, po czym znów skryły się wraz z resztą rodziny, czekając na kolejną ofiarę.
Czas dłużył się i dłużył. Zabili jeszcze dwa inne gawrony, zanim pojawiło się zwierzę, którego Bylica nie spodziewała się zobaczyć.
Kuna.
Wygłodniały drapieżnik wyczuwając mięso przyszedł do stosów kamieni. Podszedł cicho do truchła i zaczął dzióbać z masakry, jaką zrobiły z ciała srebrna i jej dzieci. Wtedy właśnie kocica wyskoczyła z bojowym okrzykiem, za nią ruszyły jej młode. Rzucili się na kunę, która ledwie zdążyła zareagować. Bylica miała już pomysł, jak ją wykorzystać.
- Próbujcie dobrać się do gardła i jak najmniej ją poranić pazurami! – wrzasnęła, sama próbując unieruchomić szamoczące się zwierzę.
Po chwili krew z szyi szaro-burej kuny spłynęła na ziemię, a ona sama dokonała żywota.
- Czemu nie mieliśmy jej poranić, matko? Przecież mogło nam pójść wtedy łatwiej… - chrząknęła Skowronek.
- Mama…ma chyba jakiś plan…? – powiedziała cicho Deszcz, spoglądając na matkę pytającym spojrzeniem.
- Zaiste, moja droga. Pójdźcie po trucizny z naszego składziku. Weźcie ich trochę, ale tyle, żeby coś nam zostało. Nafaszerujemy tym kunę. – miauknęła, tykając łapą martwe zwierzę.
- Dobrze. – miauknął Fiołek, po czym szybko wraz z siostrami pobiegli po trujące zioła.
- Możecie trochę odpocząć, zanim wrócicie! O, i wytarzajcie się w wonnych ziołach, żeby zapachu nie było czuć!– zawołała jeszcze za nimi Bylica.
***
Jej dzieci po odpoczynku i wytarzaniu się w mięcie wróciły. Ona też chwilę odpoczęła, siedząc przy truchle. Noc już się kończyła. Razem nafaszerowali ciało kuny. Bylica chwyciła ciało drapieżnika w zęby, po czym razem ze Skowronkiem zaczęła je taszczyć w stronę miasta. Czas mijał szybko, już nie długo słońce miało wzejść na niebo, a oni musieli to zrobić pod osłoną mroku. Kiedy w końcu dotarli na granicę terytorium Gangu Szpona, i rozglądnęli się w pobliżu, czy nikogo nie ma, rzucili kunę na granicę. Bylica wdrapała się z trudem na dach pewnego domu, raz prawie nawet zleciała, ale ostatecznie udało jej się wejść na górę. Skryła się za kominem, po czym obserwowała, co będzie dalej. Jej dzieci również się ukryły, ale znacznie dalej, żeby na pewno resztki niezamaskowanego przez woń ziół zapachu, nie dotarły do nosów ich wrogów. Czekali więc, kiedy świtało. Kazała swym kompanom wcześniej nie ranić za bardzo kuny pazurami, by nie było śladów, że to koty. Samo gardło mógł rozszarpać w końcu jakiś pies. Dzięki istnieniu tych bestii mogło się udać, a gangsterzy pomyśleć, że to właśnie któryś z pupili dwunożnych stoi za śmiercią kuny. Miała nadzieję, iż plan wypali.
Po jakimś czasie pojawił się obcy samotnik gangster. Dostrzegając kunę, podszedł do niej i zaczął ją obwąchiwać. Błękitna obserwowała to z uwagą zza komina. Miała nadzieję, iż zwoła kolegów i razem zjedzą kunę. Im więcej się zatruje tym lepiej. Ten jednak ku jej niezadowoleniu wziął truchło i poszedł z nim gdzieś. Szlag. Nie będzie widziała, ilu się zatruje. Miała ochotę wejść na ten teren i to sprawdzić, ale to było bardzo niebezpieczne. Ale w sumie...tutaj nie ryzykuje życia swoich dzieci, tylko wyłącznie własne. Sama umiała bardzo szybko uciekać, pojedynczy kot lepiej sobie poradzi w odwrocie. Po jakimś czasie zeszła z dachu, po czym podążyła tropem samotnika, kryjąc się w cieniu i za różnymi obiektami, w zakamarkach ulicy i innych takich miejscach. Członek Gangu Szpona wszedł do jakiegoś zaułka.. Widząc, jak sam pożera znalezisko, wkurzyła się nie na żarty. Chciała, żeby ktoś jeszcze zjadł ją, a nie tylko jeden kot! Już miała zamiar się podkraść...ale...co jeśli ostrzeże kumpli? Wtedy jej cały plan pójdzie w łeb. Postanowiła poczekać. Może jacyś inni gangsterzy do niego potem dołączą. Oby. Była ciekawa, czy jest to ten cały Szpon, bo on też podobno był bury. Niestety, póki ktoś do niego nie podejdzie i nie zwróci się do burego kocura, nie mogła mieć tej pewności. Skryta więc niedaleko obserwowała rozwój wydarzeń.
Nagle pojawiły się dwa koty, a widząc tego który jadł, krzyknęli do niego:
- Znowu żresz sam?! Oddawaj to! - jeden z nich rzucił się na kumpla.
No. Nareszcie! Patrzyła na to dalej z ukrycia. Miała zamiar poczekać, aż skończą się bić i wrócą do jedzenia, ale ten trzeci kocur – obserwator całej tej bójki, po chwili zabrał kunę korzystając z nieuwagi pozostałej dwójki i dał nogę. Do jasnej cholery! Kolejny zabrał to jedzenie sam! Przemknęła więc cichutko za nim, pozwalając, aby te dwa tumoki się biły.
Po jakimś czasie ucieczki bury kocur z białym uciekł przez dziurę w płocie. Srebrna kocica podążyła za nim. Delikatnie przesunęła się pod płotem, po czym ruszyła dalej za kocurem z niewielką ilością bieli. Ten wszedł do jakiegoś kartonu, zaczynając pożerać kunę.
Wkurzyła się już nie na żarty. Rozglądnęła się w około. Nikogo chyba nie było. Miała dość. Chciała, żeby jak najwięcej gangsterów to zjadło - dwa to było mało! Czekała, aż ten zje jeszcze trochę, by na pewno potem padł, gdyby jej się jakoś wywinął. Niczym strzała przybiegła do kartonu, po czym chwyciła go za gardło, mocno zaciskając szczęki. Zaskoczony kot wrzasnął, szarpiąc się pod uściskiem kocicy, by po chwili wydać ostatni dech.
Kiedy tylko upewniła się, iż kocur nie żyje, chwyciła kunę w zęby, po czym wyciągnęła nadjedzone truchło z pudełka. Następnie pchnęła karton tak, że zakrył całe ciało samotnika. Nie powinni się skapnąć, że tam leżało jego ciało. Chwyciła ciało szaro-burego stworzenia, po czym odłożyła ją z powrotem poza teren ogrodzony przez płot, by łatwiej było tym samotnikom znaleźć truchło. Skryła się w pobliżu, obserwując, kiedy ktoś nadejdzie by się pożywić martwym drapieżnikiem.
Ktoś krzyknął z oddali, a po kilku uderzeniach serca zauważyła przebiegającego burego samotnika – tego samego, co bił się z burym który jako pierwszy znalazł kunę. Gangster biegł gdzieś. Spojrzała na samotnika zdziwiona. Czego on się przestraszył i czemu tak wrzeszczał gdzieś biegnąc? Prawdopodobnie coś go goniło. Czekała więc na to w ukryciu, co przybiegnie w ślad za kocurem. Nic jednak nie nadbiegło. Cisza. Po chwili jednak trzy koty gorączkowo szepcząc do siebie, skierowały kroki w miejsce, skąd uciekał tamten buras Patrzyła na tą scenę. Co tam u licha się działo? Zastanawiała się. Trójka obcych odbiegła i nastała głucha cisza. Delikatnie wychynęła ze swej kryjówki, po czym przemknęła, by zobaczyć, co tam u licha się wyprawia. Trzy koty stały nad trupem. Był to ten, który zjadł kawałek kuny jako pierwszy. Koty rozmawiały ze sobą gorączkowo.
Na stos głazów! Za późno! Patrzyła na kocury gorączkowo szeptające między sobą z ukrycia. Tego to się na pewno nie spodziewali. Czyli możliwe, iż była pierwszą, co uciekła się do trucicielstwa w tej grze o władzę...nieźle. Bury bicolor stojący nad ciałem i dwaj czarni z bielą spojrzeli po sobie, krzywiąc pyski.
- Myślisz, że to znowu oni?
- Na pewno! Ta flądra jak nic próbuje zgarnąć władzę. A mówiłem, by ją zabić, to nieeee - bury tupnął łapą wkurzony.
- Jej gang podobno jest teraz na obchodzie. Można się zemścić - zaoferował kolejny.
- Tak. Tak zrobimy. Zbierzcie chłopaków - po czym gangster poszedł gdzieś z czarnym kotem.
Czyli uważali, że to kto inny! Ha! Nawet nie wiedzieli, że to ona, Bylica, maczała w tym łapy! Ha ha ha! Postanowiła więc podążyć za nimi, by zobaczyć, co dalej się wydarzy.
Zebrani poczekali chwilę aż reszta się zbierze. Ostatecznie pięć kotów zebrało się przed swoim liderem, który marszczył zły pysk.
- A gdzie ten Drzewo?! - zakrzyknął, a wszyscy wzruszyli ramionami, rozglądając się za kumplem. Najwyraźniej tak nazywał się ten kocur, którego niedawno zabiła. - Dobra nieważne, policzę się z nim później. Idziemy – zadecydował Szpon, robiąc wymarsz.
Podążyła za nimi, ciekawa, co będzie dalej. Cichutko przekradała się cicho.
Gangsterzy ruszyli na teren gangu Katii, no i zaczęli się bić z drugim Gangiem. Z fascynacją przyglądała się tej walce. Jak łatwo było sprawić, by koty zaczęły się naparzać! Szybko odeszła, biegnąc po swoje dzieci. Musiały to zobaczyć! Do czego oni doprowadzili! Ale super!
Po zgarnięciu pozostałej trójki zaprowadziła ich wszystkich bezszelestnie w pobliże pola bitwy. Poukrywali się tam, obserwując zaciekłą walkę. Gdyby mieli koci odpowiednik popkornu, to by brali go teraz garściami.
Gangsterzy bili się, gryźli, wrzeszczeli. Liderzy się naparzali. Kilka kotów poginęło w tej bitwie, padając na ziemię. Niestety niespodziewanie dla walczących, jak i obserwujących, z domu wyszedł jakiś wyprostowany, drąc się i przeganiając bijące się towarzystwo.
No nie! A taka super walka się kroiła! Ughhh...przedstawienie jej przerwał! Niech go szlag trafi!
Po stronie liliowej kotki zginęły trzy koty. Po stronie Szpona dwa. Mieli teraz ich po równo, bo ona wcześniej zabiła jednego własno łapnie, a drugiego trucizną od Szpona. Dlatego kiedy tylko dwunóg sobie poszedł, zakopała z dziećmi ciała po czym ruszyła za Gangiem Szpona. Teraz byli słabi. A ona i jej dzieci nie. Ich przeciwnicy nie świadomi bycia śledzonymi, wrócili do siebie wylizując się z ran. Jedno z nich poszło szukać Drzewa. Podążyła za tym kotem, zostawiając dzieci by miały z ukrycia oko na pozostałą dwójkę. Samotnik szukał i szukał Drzewa. Po jakimś czasie wszedł przez dziurę w ogrodzeniu i dostrzegł karton. Chciał tam na chwilę przystanąć, ale unosząc pudełko dostrzegł swego martwego kumpla, którego szukał. Zszokowany samotnik pobiegł szybko do swego lidera. Skryta Bylica poczekała, aż przebiegnie, po czym podążyła za nim.
Lider również doznał szoku, bo kolejny kot został zabity. Zaczął się wydzierać na swoich podwładnych, czując jak szansa na wygraną o władzę ucieka mu pomiędzy łapami. Fajnie się Bylicy patrzyło na to, jak kocur jest taki bezradny. Postanowiła mu jeszcze dodatkowo popsuć humorek.
- No hejka! - wymiauczała, wychodząc niespodziewanie zza węgła. Jej dzieci wcześniej otoczyły gangsterów, one również wychynęły zza różnych kryjówek. Wszyscy członkowie Gangu Szpona spojrzeli na to zaskoczeni, jeżąc sierść. Liderowi żyłka zaczęła pulsować, bo widział, że byli skończeni. Przyjemnie się patrzyło na frustrację swego wroga…
- No co, nie zasługuję na "Dzień Dobry?" - spytała - no cóż za brak manier - zacmokała.
- Bylica... - Machnął zły ogonem. - Więc to twoja sprawka...
- Oh? Czyli słyszeliście już o mnie? Jak widzę, sława mnie wyprzedza - wypięła dumnie klatkę piersiową. Z jednej strony to było zagrożeniem dla jej planów, bo wolała działać z ukrycia, z drugiej zaś – była z siebie dumna, iż swoimi brutalnymi czynami sprawiła, że otrzymała rozgłos w mieście.
- Tak. Słyszeliśmy. Nie spodziewaliśmy się jednak tego, że tak jawnie rzucisz nam wyzwanie.
- Wiesz, a ja się nie spodziewałam, że od razu zaatakujecie tę całą...Katię, czy jak jej tam - miauknęła - nawet nie wiesz, jak zabawnie było na to patrzeć! No na prawdę, ale ten głupi wyprostowany popsuł całą zabawę... - mruknęła.
- To mój wróg, więc zaatakowałem. Ciągle z nami rywalizowała o tereny. Dlatego zdziwiłem się, gdy zapewniała, że to nie jej sprawka.
Jej kąciki pyska jeszcze bardziej się rozszerzyły w wrednym uśmieszku.
- I co, podobał się ci mój podstęp? Cóż, skuteczny to on na pewno był. Załatwiliście się nawet szybciej, niż Gang Ości... - wymruczała.
Szpon jednak nie odpowiedział, nadal stojąc i patrząc na starszą kotkę.
Ta zawiedziona miauknęła:
- No nie no, kolejny nie rozmowny. Już z Szałwią lepiej się gadało. - mruknęła. - dokończmy to - dodała, rzucając się na przeciwników, co wraz z nią zrobiła cała reszta.
Szpon natychmiast dał nogę, odskakując przed atakiem. Dwójka pozostałych próbowała również nawiać. Jednak Deszcz przygniotła jednego z pomagierów Szpona, a Skowronek i Fiołek zajęli się drugim kocurem. Bylica natomiast rzuciła się w stronę Szpona, który właśnie zwiewał zostawiając swych kumpli na pastwę losu, a raczej – na pastwę młodych Bylicy. Pobiegła dalej za liderem wrogiego Gangu. Musiała go dorwać! Nie mógł ostrzec reszty gangów!
- Zostaw mnie! - wrzasnął do niej Szpon, dalej biegnąc.
W odpowiedzi dostał tylko wojowniczy wrzask Bylicy w furii. Przyspieszyła, biegnąc już niczym burzak. Kiedy dogoniła pręgowanego, wskoczyła na niego, zwalając go z nóg. Potrulali się, lecz nie pozostał jej dłużny. Wbił jej się w gardło, szarpiąc mocno, by pozbawić kocicę życia. Przerażona fuknęła. Ledwie co mu się wyrwała. Następnie zacharczała, bo dość mocno zacisnął jej zęby na krtani.
- Ty...idioto! - wydała zduszony krzyk, po czym znów rzuciła się na niego, próbując dobrać mu się do gardła. Oboje znów spletli się w uścisku, walcząc na śmierć i życie. Kąsała go. W pewnym momencie kopnęła go mocno w brzuch, powalając na ziemię. Rzuciła mu się do szyi, wrzeszcząc. Szpon zaczął się krztusić, drapiąc jeszcze na odchodne Bylicę po pysku nim skonał. Dziko pręgowana poczuła własną krew spływającą po jej policzku. Udało się jej jednak sprawić, by bury dokonał żywota. Puściła jego zakrwawioną szyję, po czym oblizała się z jego krwi. Śnieg zaczął prószyć, kiedy ona chwyciła kark martwego kocura w zęby po czym zaczęła wracać do swych dzieci z truchłem. One również zabiły dwóch samotników, których uprzednio powaliły.
Razem wrócili na swoje tereny, po czym zakopali na nich truchła. Następnie jeszcze wrócili się po ciała, które powstały po bitwie sił Katii ze Szponem, plus po ciało Drzewa. Po już chyba czwartym kursie i zakopaniu ciał padli w swoich legowiskach umieszczonych między powalonymi meblami, ciężko dysząc.
- Jutro...dobierzemy się do...Katii...- wyspała, po czym przymknęła oczy, rozkoszując się ciszą.
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Po śmierci Różanej Przełęczy, Sójczy Szczyt wybrała się do Księżycowej Sadzawki wraz z Rumiankowym Zaćmieniem. Towarzyszyć im miała również Margaretkowy Zmierzch, która dołączyła do nich po czasie. Jakie więc było zaskoczenie, gdy ta wróciła niezwykle szybko cała zdyszana, próbując skleić jakieś sensowne zdanie. Z całości można było wywnioskować, że kotka widziała, jak Niknące Widmo zabił Sójczy Szczyt oraz Rumiankowe Zaćmienie. W obozie została przygotowana więc zasadzka na dymnego kocura, który nie spodziewał się dziur w swoim planie. Na Widmie miała zostać wykonana egzekucja, jednak kocur korzystając z sytuacji zdołał zabić stojącą nieopodal Iskrzącą Burzę, chwilę potem samemu ginąc z łap Lwiej Paszczy, Szepczącej Pustki oraz Gradowego Sztormu, z czego pierwszą z wymienionych również nieszczęśliwie dosięgły pazury Widma. Klan Burzy uszczuplił się tego dnia o szóstkę kotów.W Klanie Klifu
Plotki w Klanie Klifu mimo upływu czasu wciąż się rozprzestrzeniają. Srokoszowa Gwiazda stracił zaufanie części swoich wojowników, którzy oskarżają go o zbrodnie przeciwko Klanowi Gwiazdy i bycie powodem rzekomego gniewu przodków. Złość i strach podsycane są przez Judaszowcowy Pocałunek, głoszącego słowo Gwiezdnych, i Czereśniową Gałązkę, która jako pierwsza uznała przywódcę za powód wszystkich spotykających Klan Klifu katastrof. Srokoszowa Gwiazda - być może ze strachu przed dojściem Judaszowca do władzy - zakazał wybierania nowych radnych, skupiając całą władzę w swoich łapach. Dodatkowo w okolicy Złotych Kłosów pojawili się budujący coś Dwunożni, którzy swoimi hałasami odstraszają zwierzynę.W Klanie Nocy
Świat żywych w końcu opuszcza obarczony klątwą Błotnistej Plamy Czapli Taniec. Po księżycach spędzonych w agonii, której nawet najsilniejsze zioła nie były mu w stanie oszczędzić, ginie z łap własnego męża - Wodnikowego Wzgórza, który został przez niego zaatakowany podczas jednego z napadów agresji. Wojownik staje się przygnębiony, jednak nadal wypełnia swoje obowiązki jako członek Klanu Nocy, a także ojciec dla ich maleńkiego synka - Siwka. Kocurek został im podarowany przez rodzącą na granicy samotniczkę, która w zamian za udzieloną jej pomoc, oddała swego pierworodnego w łapy obcych. W opiece nad nim pomaga Mżawka, młodziutka karmicielka, która nie tak dawno wstąpiła w szeregi Klanu Nocy, wraz z dwójką potomków - Ikrą oraz Kijanką. Po tym wydarzeniu, na Srebrną Skórkę odchodzi także starsza Mrówczy Kopiec i medyczka, Strzyżykowy Promyk, której miejsce w lecznicy zajmuje Różana Woń. W międzyczasie, na prośbę Wieczornej Gwiazdy, nowej liderki Klanu Wilka, Srocza Gwiazda udziela im pomocy, wyznaczając nieduży skrawek terenu na ich nowy obóz, w którym mieszkać mogą do czasu, aż z ich lasu nie znikną kłusownicy. Wyprowadzka następuje jednak dopiero po kilku księżycach, podczas których wielu wojowników zdążyło pokręcić nosem na swoich niewdzięcznych sąsiadów.W Klanie Wilka
Po terenach zaczynają w dużych ilościach wałęsać się ludzie, którzy wraz ze swoją sforą, coraz pewniej poruszają się po wilczackich lasach. Dochodzi do ataku psów. Ich pierwszą ofiarą padł Wroni Trans, jednak już wkrótce, do grona zgładzonych przez intruzów wojowników, dołącza także sam Błękitna Gwiazda, który został śmiertelnie postrzelony podczas patrolu, w którym towarzyszyła mu Płonąca Dusza i Gronostajowy Taniec. Po przekazaniu wieści klanowi, w obozie panuje chaos. Wojownikom nie pozostaje dużo możliwości. Zgodnie z tradycją, Wieczorna Mara przyjmuje pozycję liderki i zmienia imię na Wieczorną Gwiazdę. Podczas kolejnych prób ustalenia, jak duży problem stanowią panoszący się kłusownicy, giną jeszcze dwa koty - Koszmarny Omen i Zapomniany Pocałunek. Zapada werdykt ostateczny. Po tym, jak grupa wysłanników powróciła z Klanu Nocy, przekazując wieść, iż Srocza Gwiazda zgodziła się udzielić wilczakom pomocy, cały klan przenosi się do małego lasku niedaleko Kolorowej Łąki, który stanowić ma ich nowy obóz. Następne księżyce spędzają na przydzielonym im skrawku terenu, stale wysyłając patrole, mające sprawdzać sytuację na zajętych przez dwunożnych terenach. W międzyczasie umiera najstarsza członkini Klanu Wilka, a jednocześnie była liderka - Stokrotkowa Polana, która zgodnie ze swą prośbą odprowadzona została w okolice grobu jej córki, Szakalej Gwiazdy. W końcu, jeden z patroli wraca z radosną nowiną - wraz z nastaniem Pory Nagich Drzew, dwunożni wynieśli się, pozostawiający po sobie jedynie zniszczone, zwietrzałe obozowisko. Wieczorna Gwiazda zarządza powrót.W Owocowym Lesie
Społeczność z bólem pożegnała Przebiśniega, który odszedł we śnie. Sytuacja nie wydawała się nadzwyczajna, dopóki rodzina zmarłego nie poszła go pochować. W trakcie kopania nagrobka zostali jednak odciągnięci hałasem z zewnątrz, a kiedy wrócili na miejsce… ciała ukochanego starszego już nie było! Po wszechobecnej panice i nieudanych poszukiwaniach kocura, Daglezjowa Igła zdecydowała się zabrać głos. Liderka ogłosiła, że wyznaczyła dwa patrole, jakie mają za zadanie odnaleźć siedlisko potwora, który dopuścił się kradzieży ciała nieboszczyka. Dowódcy patroli zostali odgórnie wyznaczeni, a reszta kotów zachęcana nagrodami do zgłoszenia się na ochotników członkostwa.Patrole poszukiwacze cały czas trwają, a ich uczestnicy znajdują coraz to dziwniejsze ślady na swoim terenie…
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.MIOTY
Mioty
Znajdki w Klanie Nocy!
(brak wolnych miejsc!)
Miot w Owocowym Lesie!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Nocy!
(jedno wolne miejsce!)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz