Zirytowana trzepnęła ogonem. Miała ochotę zrobić coś temu małemu gnojkowi. Wydrapać oczy czy coś. Lecz przyglądające się jej z uwagą koty uniemożliwiały to.
— To córką Wilczej Zamieci. — usłyszała z tyłu.
Spojrzała na Fretkowy Bieg, która nagle zamilkła. Szylkretka zrobiła krok do tyłu, kładąc po sobie ogon. Czuła nienawiść płynącą od tamtej. Pomimo że nic jej nie zrobiła. Gniew i żal przelewał się w kotce. Najchętniej wywrzeszczałaby jej, że przez jej puszczalski tyłek teraz ledwo się kociaki mieszczą w żłobku.
— Pewnie taka sama pokraka jak matka — ogłosiła odważnie Szczypiorkowa Łodyga.
Pasikonik położyła uszy zła. Miała ochotę wygarnąć im wszystkim, żeby się zamknęli. Że nawet nie wiedzą co przeżyła przez swoją matkę. Jak bardzo jej nienawidziła. Tupnęła zła łapą. Widząc wzrok na sobie przybłędy-dziwadła, syknęła.
— N-no dalej, proszę. M-może też coś chcesz m-mi zarzucić. — warknęła na kociaka. — Trzy-trzymaj się ode mnie z d-dala przybłędo albo p-pożałujesz!
Nie czekając na odpowiedz gówniaka, wybiegła z kociarni zła na cały świat. Upokorzona. Jej łapa już nigdy tam nie stanie.
— N-no dalej, proszę. M-może też coś chcesz m-mi zarzucić. — warknęła na kociaka. — Trzy-trzymaj się ode mnie z d-dala przybłędo albo p-pożałujesz!
Nie czekając na odpowiedz gówniaka, wybiegła z kociarni zła na cały świat. Upokorzona. Jej łapa już nigdy tam nie stanie.
* * *
Wciąż je słyszała. Szepty rozlegające się za każdym jej krokiem. Kątek oka widziała przemykające cienie. Czuła na sobie parę żółtych ślepi śledzących każdy jej ruch. Spanikowany weszła pośpiesznie do legowiska medyków. Zapach ziół otoczył ją z każdej strony. Czarna szylkretka przekładała zioła.
— D-dzień dobry. — miauknęła cicho Pasikonikowy Nów.
Wiśniowa Iskra kiwnęła jej łbem na powitanie, mając pysk zajęty jakiś chwastami. Ujrzała w kącie czarnego kocura. Za rogu wyskoczyła biało-szara koteczka.
— Witamy! — ogłosiła wesoło, lecz na widok Pasikonik zmarszczyła brwi.
— T-to ty... — mruknęła niezadowolona szylkretka.
Zjeżyła sierść przestraszona. Może powinna wyjść. Jeszcze ta przybłęda spróbuje ją otruć...
<Gepard?>
— D-dzień dobry. — miauknęła cicho Pasikonikowy Nów.
Wiśniowa Iskra kiwnęła jej łbem na powitanie, mając pysk zajęty jakiś chwastami. Ujrzała w kącie czarnego kocura. Za rogu wyskoczyła biało-szara koteczka.
— Witamy! — ogłosiła wesoło, lecz na widok Pasikonik zmarszczyła brwi.
— T-to ty... — mruknęła niezadowolona szylkretka.
Zjeżyła sierść przestraszona. Może powinna wyjść. Jeszcze ta przybłęda spróbuje ją otruć...
<Gepard?>
wyleczeni: Pasikonikowy Nów, Pochmurny Taniec
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz