*akcja dzieje się przed mianowaniem Oliwki na ucznia i zmianą pory roku*
Piękny, biały motylek przysiadł na kwiatku i rozłożył skrzydła. Wyglądał na zrelaksowanego. Liście zaczynały spadać już z drzew, więc mógł być to ostatni motylek tego sezonu. Nim stworzonko zdążyło wzlecieć na powrót w powietrze, złapała go paszcza pełna malutkich, ostrych ząbków. Kocię potrząsnęło motylkiem, który wciąż jeszcze machał nieporadnie skrzydłami, próbując się wydostać, ale nie minęło długo, a odpuścił i opadł bez życia. Oliwka wypluł go z pyska i przydeptał, by upewnić się, że już nie wstanie. Wytarł łapę o trawę i uśmiechnął się złośliwie, patrząc na nieruchome ciałko. “Czemu nie możesz być normalny?” pytała go czasem jedna z zastępczych mam, Wilcza Pogoń. Pytanie to było w pełni uzasadnione. Oliwek nie był ani grzecznym, ani bezproblemowym, ani przede wszystkim normalnym dzieckiem. Odkąd odeszła jego prawdziwa mamusia, Gołębi Puch, czyli w sumie całe jego krótkie życie odjąć kilka dni, które i tak ledwo rejestrował w swojej malutkiej główce, nie szanował należycie ani jednego dorosłego. Był z tego osiągnięcia niezmiernie dumny. Co prawda miał dwie mamusie zastępcze, które miały akurat pecha, by urodzić własne kocięta akurat wtedy, gdy on już zajmował żłobek: wymienioną wcześniej Wilczą Pogoń oraz Kalinkową Łodygę. Były miłe, ale to nie wystarczyło, by zostać zatwierdzonym przez Oliwka. Kociak usiadł na ziemi i zaczął obwąchiwać swoją martwą zdobycz w zamyśleniu. Toczył wewnętrzną walkę z samym sobą o to, czy powinien ją zjeść. Był już blisko poddania się dziwnej zachciance mózgu, gdy głośny huk przeszył powietrze, poprzedzony oślepiającym blaskiem, który rozświetlił niebo. Oliwka z zaskoczenia zjeżył futro. Na jego główkę zaczynały spadać coraz to większe i mokrzejsze krople deszczu. Taka szybka zmiana zdenerwowała go nieco. Lubił wodę, ale nie lubił za niespodzianek.
Otrząsnął się, strzepując wilgoć z wibrysów. Do jego głowy wpadł genialny pomysł. Czemu nie wyjść poza obóz i nie znaleźć jakiegoś ładnego miejsca na obserwowanie piorunów? Kto będzie się przejmował jednym, małym kocięciem, które zagubi się podczas burzy, przecież zaraz wróci! Rozejrzał się, badając sytuację. Większość klanu w popłochu chowała się w legowiskach, nie chcąc przesadnie się zmoczyć. Idealne warunki na nielegalny spacerek terenoznawczy. Oliwek już miał przekroczyć granicę obozu, gdy zatrzymał go krzyk.
- Jesteś głupi, czy durny!? - zapytała nieco większa od niego koteczka. Nawet podczas już szalejącej wokół ulewy, ciężko było nie zauważyć jej niemal całkowicie odsłoniętej skóry, przez znikomą ilość futra.
- Nie powinnaś siedzieć w żłobku Igiełko? - zapytał kocurek, prawdziwie zdziwiony tym, że coś poszło nie po jego myśli. Jego genialny plan posypał się szybciej niż planował.
<Igiełko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz