dawno temu
Obserwacja obozu była jedną z ulubionych codzienności dnia. Mógł to robić wyłącznie wtedy, gdy nie był pochłonięty chodzeniem na patrole, sparingami, czy polowaniem. Szczawiowy Liść siedział wyprostowany, zawsze w tym samym miejscu przy paprociach, z łapami owiniętymi ogonem. Liliową sierść muskał lekko wiatr. Westchnął, przeciągnął się i powrócił do obserwacji. Nazywał te zwyczaje rutyną, ale nie były nieprzyjemne. Lubił mieć wrażenie, że klan go obserwuje i podziwia za godną wojownika postawę. Może nawet nieśmiało pragną się przyłączyć, ale nie chcą go rozproszyć.
Kiedy przestał obserwował i mijał legowisko wojowników, jego uszy wychwyciły jęknięcie. Wsunął głowę do środka. Ciekawość zwyciężyła. Nie musiał się długo rozglądać. Tańcząca Pieśń leżała z łebkiem przykrytym łapami. Zmrużył ślepia. Zmartwiło go zachowanie wojowniczki. Może coś się stało i potrzebowała o tym porozmawiać? Po tym jak podszedł do niej bliżej, uniosła na niego niewidzący wzrok. Postanowił od razu zapytać, o co chodzi, omijając powitanie.
- Co cię trapi? - jego sylwetka delikatnie pochyliła się nad Tańczącą Pieśnią. Ta wstała do siadu natychmiast, przybierając znowu kamienny wyraz twarzy.
- Nic.
Szczawik uniósł wyżej pyszczek, ale nie z wyższością. Zaczął się zastanawiać. Wojowniczka należała do kotek, które niechętnie dzielą się informacjami na temat swojego samopoczucia. Warto było jednak spróbować ją przekonać.
- Gniewasz się na mnie za tamto? Już dawno ci wybaczyłem, że mnie spławiłaś. Byłem z resztą niesprawiedliwy wobec siebie. Kocham kogoś innego i to tak bardzo, że aż przechodzą mnie ciarki w jego pobliżu. Więc czy chodzi o to, że kochasz inną kotkę i nie możesz jej mieć? - zrobił krótką przerwę zanim kontynuował. - Jestem pewny, że jeśli powiesz o co chodzi, to poczujesz się lepiej. Możesz również mnie olać i dalej siedzieć z łapami na głowie.
Pamiętał dzień gdy zaczął podrywać Tańczącą Pieśń. Kotka go wtedy poinformowała, że woli kotki, a on musiał się usunąć, wabiony wstydem i urażą. Musiał pogodzić się z tym, że kocha kocura. Zrozumiał, że zawsze wolał.
- Nie gniewam się. - mruknęła chłodno. - I nie o to chodzi. Nie chcę o tym rozmawiać, wolę zostać sama. - zbyła go machnięciem ogona.
Szczawiowy Liść wywrócił oczami. Czego innego mógł się spodziewać. Chrząknął niezadowolony, zanim opuścił legowisko wojowników.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz