Patrzyła na martwe ciało wujka. Ich nową liderkę - Kamienną Srakę. Kochankę jej matki. Zresztą nie lepszą od niej. Także miała swoje kocięta gdzieś. Śliniła się jedynie do jej siostro-brata. Zwęglony Kamień zmieniał płeć jak Wilczaki liderów. Pasikonik nie orientowała się już. Czajkowe Zaćmienie znalazła sobie kochasia. Różana Przełęcz była jak zwykle gdzieś indziej myślami.
Jedynie biały zdawał się faktycznie darzyć ją rodzicielską miłością. Wiele księżyców temu, ale jednak. Wciąż to pamiętała. Bajki i historie o przygodach jego i mamy. Mamy, która wiecznie ich unikała i płakała na ich widok.
Wbiła pazury w ziemię. Była tak bezsilna wobec tego wszystkiego co działo się wokół niej. Nienawidziła tego.
— Pasikonikowa Łapo... — zaczęła Czajkowe Zaćmienie.
Szylkretka nawet nie spojrzała na siostrę.
— Nie. — syknęła, odchodząc.
Nie chciała tego słuchać. Poczuła spływające po polikach łzy.
Czemu musiała być taka słaba?
Zupełnie jak jej matka.
* * *
— Pasikonikowa Łapo?Odwróciła się, by ujrzeć czarny pysk. Parę zielonych ślepi. Skrzywiła się od razu. Liderka patrzyła na nią. Kotka położyła uszy, czując jak łapy mimowolnie zaczynają jej drżeć.
— Masz już 30 księżyców. To wystarczający czas by nauczyć się wszystkiego. Masz zakończyć szkolenie w tym księżycu albo czeka cię wygnanie. — ogłosiła ostro kotka.
Pasikonikowa Łapa nastroszyła kitę. Jak śmiała. Jak mogła. Parszywa lisica. Chciała tupać łapami. Wykrzyczeć słowa cisnące się jej na języku.
"Wypchaj się. Moja matka cię nie chce to przyszłaś mnie dręczyć?"
— P-przepraszam... — wydusiła cicho.
Uległe. Niczym mały kociak. Kamienna Gwiazda kiwnęła łbem, pozostawiając gotującą się w środku Pasikonik.
Uległe. Niczym mały kociak. Kamienna Gwiazda kiwnęła łbem, pozostawiając gotującą się w środku Pasikonik.
* * *
Burzliwa kłótnia z Bladym Zmierzchem sprawiła, że Pasikonikowa Łapa stała się Pasikonikowym Nowiem w ciągu trzech wschodów słońca. Szylkretka skrzywiła się, słysząc wybrane dla niej imię. Zbyt przypominało jej to siostry i matki. Udowadniało, że nie mogła uciec od rodziny. Naznaczona nimi. Uwięziona.
— Gratuluję, Pasikonikowy Nowie. — miauknął Pochmurny Taniec, szczerząc się.
Nie znała go. Nerwowy dreszcz przeszedł po jej grzbiecie.
— C-czego, p-przybłędo? — wydusiła z siebie.
— I kto to mówi? — miauknął, unosząc dumnie ogon do góry. — Podejdę, jak będziesz w lepszych humorze. — mruknął, puszczając jej oczko.
Pasikonik skrzywiła się. Głupi buc.
— Gratuluję, Pasikonikowy Nowie. — miauknął Pochmurny Taniec, szczerząc się.
Nie znała go. Nerwowy dreszcz przeszedł po jej grzbiecie.
— C-czego, p-przybłędo? — wydusiła z siebie.
— I kto to mówi? — miauknął, unosząc dumnie ogon do góry. — Podejdę, jak będziesz w lepszych humorze. — mruknął, puszczając jej oczko.
Pasikonik skrzywiła się. Głupi buc.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz