Zdążyła się ucieszyć, że dwa obrzydliwe kocury wyniosły się że żłobka, a już przyszły kolejne. Jeden wyglądał jak kopia tego kocura, co zrobił jej aferę. Mroczna Gwiazda, czy jak mu tam było. Oba były tak samo brzydkie.
Było jeszcze gorzej, bo jeden z nich właśnie ryczał niedaleko niej. Zatykała sobie uszy i sapała wściekle. Co ta wronia strawa sobie myślała? Że będzie przeszkadzać jej swoim rykiem w odpoczynku? Oj nie. Kotka fuknęła i wstała. Trzepnęła ogonem, a następnie ruszyła w stronę czarnego bicolora.
– Możesz mazgaić się ciszej? – syknęła, podchodząc do niego.
– Nie mazgaje się! – zawył, podnosząc łeb.
Jak to nie? Wył w mech, bezsensownie, niewiadomo po co. Widać, że kocur. Kotki tak nie robiły. Jeszcze miał takie brzydkie oczy. Fuj.
– No a co robisz? Śmiejesz się? – zawarczała wysuwając niewielkie pazury.
Kocur westchnął i posłał jej groźne spojrzenie. Jego sierść była zjeżona. Zanim czekoladowa zdążyła się ruszyć, już dostała w twarz.
Odsunęła się i zamrugała parę razy, zacisnęła zęby, próbując nie pokazywać swojego gniewu. Wymasowała polik i odeszła w kierunku swojego legowiska. Jak on śmiał ją uderzyć? To ona powinna była mu to zrobić. Paskudny!
Prychnęła cicho i przeniosła wzrok na kocura wchodzącego do żłobka. Mroczna Gwiazda. W głowie już powstał jej pomysł na zemstę. Naskarży na niego!
Srebrna podreptała w kierunku czarnego i stanęła przy jego łapach.
– Mam pytanie – zaczęła. – Nie sądzisz, że te kocury nie powinny tutaj być? Jeden nawet mnie uderzył – oznajmiła, patrząc w jego chłodne niebieskie ślipia.
< Mroczna Gwiazdo? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz