Rodzeństwo odpoczywało z napęczniałymi brzuszkami przy mamie. Najedzone i szczęśliwe. Spokojniejsze niż zawsze. W końcu żołądki miały pełne cieplusiego i ukochanego mleka. Niestety Orlikowi z dnia na dzień pokarm od matki coraz mniej smakował. Stawał się coraz bardziej kwaśny i nijaki. Czuł smakową monotonię, zresztą Słonika, Mniszka i Bluszcz powoli też to dotyczyło. Byli coraz starsi, więc lada tydzień (lub dzień, tylko Klan Gwiazd wie) przestaną się bić o miejsce przy brzuchu Koniczynki. Zamiast tego mentorzy nauczą ich, jak polować i przetrwać wśród traw. Nie mógł się tego doczekać. Codziennie myślał o chwili, gdy opuści żłobek i będzie mógł chodzić, gdzie zechce. No... może prawie. Nie planował odwiedzin na terytoriach innych klanów, dopóki nie opanuje podstaw walki.
Na wieść o możliwości zagłębienia się w dalsze rejony Klanu Burzy dzieci Koniczynki tłumnie zaczęły obskakiwać karmicielkę. Początkowo oparły się o jej łopatkę. Słonik położył się na brzuchu królowej i spojrzał na nią, robiąc jak najsłodsze spojrzenie, by udowodnić ukochanej cynamonce, że nie rozbiegną się w różne strony. Orlik położył łepek na przednich łapach matki, Bluszcz na tylnych. Mniszek w całej naiwnej, kocięcej radości nadepnęła przez przypadek na ogon rodzica. Koniczynka syknęła i w odruchu bezwarunkowym wstała, pusząc się. Ogon kocicy zwiększył swoją objętość, a Słoik... biedak spadł z jej pleców i pisnął smutno. Na jego pyszczku pojawił się szczery smutek. Wyglądał jak ostatnie nieszczęście.
- Dzieci, ile razy wam tłumaczyłam, że nie prosi się dorosłych w taki sposób? - zapytała się ich spokojnym tonem, chociaż w jej miauknięciu wyczuwało się nutę wściekłości. Orlik podziwiał ją za to, iż pomimo wewnętrznego poirytowania czy gorszego humoru zawsze emanowała życzliwością, spokojem i zrozumieniem wobec potomstwa.
- Przepraszamy, mamusiu – powiedziała ze smutkiem Bluszcz, kładąc uszy po sobie.
- Już na ciebie nie wejdę. Nigdy, przenigdy, przeprzenigdy – dodał swoje cztery łapy Słonik. Widać było po nim skruchę i drobne wyrzuty sumienia.
- To tylko przypadek. Mogło stać się coś gorszego, na przykład zapaść się ziemia... - Mniszek jako jedyna podjęła iny tok rozumowania i zaczęła wymieniać listę pesymistycznych dróg rozwinięcia sytuacji sprzed chwili.
- Ej, dobrze, żal żalem przeprosiny przeprosinami, ale mieliśmy wyjść na spacer! Idziemy! - przerwał monolog siostry Orlik. Korzystając z sytuacji jako pierwszy w te pędy opuścił żłobek. Wdychał zapach chłodnego powietrza przepełnionego zapachem trawy i wilgoci. Ziemia była jeszcze mokra od olbrzymiej ulewy, która niespełna trzy dni temu nawiedziła Klan Burzy. Słońce powoli zachodziło, więc spacer prawdopodobnie będzie krótki.
Z drugiej strony lepsza mysz w garści niż przemoknięte futro. Poczekał na rodzeństwo i matkę. Szli w miarę szybkim tempem, więc czas oczekiwania nie należał do długich. Zaciekawione kocięta rozglądały się z zaciekawieniem, chociaż doskonale znały teren przed domem dla małych kociąt, w końcu bawiły się tutaj prawie codziennie. - Trzymajcie się blisko mnie. Nie odchodźcie za daleko. Nie zagadujcie obcych kotów, szczególnie wojowników. Nie wiece, który z nich pójdzie za moment na patrol – tłumaczyła dorosła. Dzieci słuchały Koniczynki nadzwyczaj uważnie. Po ostatnim incydencie przez jakiś czas pozostaną spokojne i grzeczne.
- Orlik, wyglądasz jak kotka z tym kwiatem w sierści – zaśmiała się Mniszek, jak zwykle wylewna w swoich myślach.
- Ojej, czyżbyś mi zazdrościła, najdroższa? - odpowiedział zaczepnie biały, uśmiechając się krzywo.
- Nieeeee, bo dzisiaj też miałam roślinkę w sierści! Wcale nie zazdroszczę!
<Koniczynko?>
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Po śmierci Różanej Przełęczy, Sójczy Szczyt wybrała się do Księżycowej Sadzawki wraz z Rumiankowym Zaćmieniem. Towarzyszyć im miała również Margaretkowy Zmierzch, która dołączyła do nich po czasie. Jakie więc było zaskoczenie, gdy ta wróciła niezwykle szybko cała zdyszana, próbując skleić jakieś sensowne zdanie. Z całości można było wywnioskować, że kotka widziała, jak Niknące Widmo zabił Sójczy Szczyt oraz Rumiankowe Zaćmienie. W obozie została przygotowana więc zasadzka na dymnego kocura, który nie spodziewał się dziur w swoim planie. Na Widmie miała zostać wykonana egzekucja, jednak kocur korzystając z sytuacji zdołał zabić stojącą nieopodal Iskrzącą Burzę, chwilę potem samemu ginąc z łap Lwiej Paszczy, Szepczącej Pustki oraz Gradowego Sztormu, z czego pierwszą z wymienionych również nieszczęśliwie dosięgły pazury Widma. Klan Burzy uszczuplił się tego dnia o szóstkę kotów.W Klanie Klifu
Plotki w Klanie Klifu mimo upływu czasu wciąż się rozprzestrzeniają. Srokoszowa Gwiazda stracił zaufanie części swoich wojowników, którzy oskarżają go o zbrodnie przeciwko Klanowi Gwiazdy i bycie powodem rzekomego gniewu przodków. Złość i strach podsycane są przez Judaszowcowy Pocałunek, głoszącego słowo Gwiezdnych, i Czereśniową Gałązkę, która jako pierwsza uznała przywódcę za powód wszystkich spotykających Klan Klifu katastrof. Srokoszowa Gwiazda - być może ze strachu przed dojściem Judaszowca do władzy - zakazał wybierania nowych radnych, skupiając całą władzę w swoich łapach. Dodatkowo w okolicy Złotych Kłosów pojawili się budujący coś Dwunożni, którzy swoimi hałasami odstraszają zwierzynę.W Klanie Nocy
Świat żywych w końcu opuszcza obarczony klątwą Błotnistej Plamy Czapli Taniec. Po księżycach spędzonych w agonii, której nawet najsilniejsze zioła nie były mu w stanie oszczędzić, ginie z łap własnego męża - Wodnikowego Wzgórza, który został przez niego zaatakowany podczas jednego z napadów agresji. Wojownik staje się przygnębiony, jednak nadal wypełnia swoje obowiązki jako członek Klanu Nocy, a także ojciec dla ich maleńkiego synka - Siwka. Kocurek został im podarowany przez rodzącą na granicy samotniczkę, która w zamian za udzieloną jej pomoc, oddała swego pierworodnego w łapy obcych. W opiece nad nim pomaga Mżawka, młodziutka karmicielka, która nie tak dawno wstąpiła w szeregi Klanu Nocy, wraz z dwójką potomków - Ikrą oraz Kijanką. Po tym wydarzeniu, na Srebrną Skórkę odchodzi także starsza Mrówczy Kopiec i medyczka, Strzyżykowy Promyk, której miejsce w lecznicy zajmuje Różana Woń. W międzyczasie, na prośbę Wieczornej Gwiazdy, nowej liderki Klanu Wilka, Srocza Gwiazda udziela im pomocy, wyznaczając nieduży skrawek terenu na ich nowy obóz, w którym mieszkać mogą do czasu, aż z ich lasu nie znikną kłusownicy. Wyprowadzka następuje jednak dopiero po kilku księżycach, podczas których wielu wojowników zdążyło pokręcić nosem na swoich niewdzięcznych sąsiadów.W Klanie Wilka
Po terenach zaczynają w dużych ilościach wałęsać się ludzie, którzy wraz ze swoją sforą, coraz pewniej poruszają się po wilczackich lasach. Dochodzi do ataku psów. Ich pierwszą ofiarą padł Wroni Trans, jednak już wkrótce, do grona zgładzonych przez intruzów wojowników, dołącza także sam Błękitna Gwiazda, który został śmiertelnie postrzelony podczas patrolu, w którym towarzyszyła mu Płonąca Dusza i Gronostajowy Taniec. Po przekazaniu wieści klanowi, w obozie panuje chaos. Wojownikom nie pozostaje dużo możliwości. Zgodnie z tradycją, Wieczorna Mara przyjmuje pozycję liderki i zmienia imię na Wieczorną Gwiazdę. Podczas kolejnych prób ustalenia, jak duży problem stanowią panoszący się kłusownicy, giną jeszcze dwa koty - Koszmarny Omen i Zapomniany Pocałunek. Zapada werdykt ostateczny. Po tym, jak grupa wysłanników powróciła z Klanu Nocy, przekazując wieść, iż Srocza Gwiazda zgodziła się udzielić wilczakom pomocy, cały klan przenosi się do małego lasku niedaleko Kolorowej Łąki, który stanowić ma ich nowy obóz. Następne księżyce spędzają na przydzielonym im skrawku terenu, stale wysyłając patrole, mające sprawdzać sytuację na zajętych przez dwunożnych terenach. W międzyczasie umiera najstarsza członkini Klanu Wilka, a jednocześnie była liderka - Stokrotkowa Polana, która zgodnie ze swą prośbą odprowadzona została w okolice grobu jej córki, Szakalej Gwiazdy. W końcu, jeden z patroli wraca z radosną nowiną - wraz z nastaniem Pory Nagich Drzew, dwunożni wynieśli się, pozostawiający po sobie jedynie zniszczone, zwietrzałe obozowisko. Wieczorna Gwiazda zarządza powrót.W Owocowym Lesie
Po długim oczekiwaniu nowym zastępcą Owocowego Lasu została ogłoszona Sówka. Niestety jest to jedyne pozytywne wydarzenie jakie spotkało społeczność w ostatnim czasie. Jakiś czas po mianowaniu zwiadowczyni stała się rzecz potworna! Cały Owocowy Las obudził się bez śladu głównej medyczki, jej ucznia oraz dwójki rodzeństwa kocura. Zdruzgotana Świergot zgodziła się przejąć rolę medyka, a wybrani stróże – Orzeszek i Puma – są zobowiązani do pomocy jej na tym stanowisku.Daglezjowa Igła w razie spotkania uciekinkerów wydała rozkaz przegonienia ich z terytorium Owocowego Lasu. Nie wie jednak, że szamanka za jej plecami dyskretnie prosi zaufanych wojowników i zwiadowców, aby każdy ewentualny taki przypadek natychmiastowo zgłaszać do niej. Tylko do niej.
Obóz Owocniaków huczy natomiast od coraz bardziej wstrząsających teorii, co takiego mogło stać się z czwórką zaginionych kotów. Niektórzy już wróżą własnej społeczności upadek.
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz