Żył już kilka dni, zbyt długich i ponurych, monotonnych jak ułożone pory roku czy kartki w kalendarzu. Nudziło mu się, potrzebował ruchu, a ciągle leżał przy futrze matki i pił, i spał, i pił, i spał. I tak w kółko. Czasami kopnął brata, bo ten za bardzo rozepchał się bądź usiadł mu na ogonie. Wtedy zaczynała się bójka, oj najlepsza część każdej doby. Drobne pazurki wysuwają się wtedy i szukają skóry, by delikatnie ją rozedrzeć i posmakować smaku czerwonej cieczy, krążącej w ciele. Satysfakcję przymnaża matka, trzęsąca się podczas bitwy i spoglądająca na te dwa dziwne pomioty. Mogła nie starać się o potomstwo, skoro nawet jej własne mruczenie przyprawiało ją o palpitacje serca.
Czekał na dzień, gdy będzie mógł się oddalić chociaż na kilka metrów od mleka. Kiedy nie będzie piszczał jak opętany w celu powiedzenia każdemu o własnym głodzie. Kiedy nie będzie odczuwał tak wielkiego zmęczenia po przesunięciu się w inne miejsce przy futrze Trzciny. Kiedy nie będzie seplenił, a wypowie dobrane słowa, dobrze i prawidłowo brzmiące.
Cóż poradzi... Urodził się w kolejnym wcieleniu (o ile reinkarnacja w ogóle istnieje), więc musi przebrnąć dzieciństwo.
Kilka królowych przychodziło czasami odwiedzić Trzcinę. Rozmawiało z nią, a Świt bacznie się przysłuchiwał każdemu wypowiedzianemu słowu. Chciał poznać ich jak najwięcej, w końcu chciał się uczyć, a nie tylko leżeć. A taka forma edukacji pomogła zapomnieć o wszechogarniającej nudzie. Nie podobało mu się, jak któraś z mądrych matek sypnęła na niego tym zimnym puchem. Brrrr.... Syknął na nią, chociaż nie powinien. Przypadek przypadkiem, ale małe, nawet ledwo co tygodniowe kocię czuje. Ma emocje, uczucia i reaguje bezwarunkowo na różne bodźce. Maluchy nie mają głosu z perspektywy dorosłego kota, acz w inny sposób mogą dać o sobie znać.
Czekał na dzień, gdy będzie mógł się oddalić chociaż na kilka metrów od mleka. Kiedy nie będzie piszczał jak opętany w celu powiedzenia każdemu o własnym głodzie. Kiedy nie będzie odczuwał tak wielkiego zmęczenia po przesunięciu się w inne miejsce przy futrze Trzciny. Kiedy nie będzie seplenił, a wypowie dobrane słowa, dobrze i prawidłowo brzmiące.
Cóż poradzi... Urodził się w kolejnym wcieleniu (o ile reinkarnacja w ogóle istnieje), więc musi przebrnąć dzieciństwo.
Kilka królowych przychodziło czasami odwiedzić Trzcinę. Rozmawiało z nią, a Świt bacznie się przysłuchiwał każdemu wypowiedzianemu słowu. Chciał poznać ich jak najwięcej, w końcu chciał się uczyć, a nie tylko leżeć. A taka forma edukacji pomogła zapomnieć o wszechogarniającej nudzie. Nie podobało mu się, jak któraś z mądrych matek sypnęła na niego tym zimnym puchem. Brrrr.... Syknął na nią, chociaż nie powinien. Przypadek przypadkiem, ale małe, nawet ledwo co tygodniowe kocię czuje. Ma emocje, uczucia i reaguje bezwarunkowo na różne bodźce. Maluchy nie mają głosu z perspektywy dorosłego kota, acz w inny sposób mogą dać o sobie znać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz