— Ostróżko, poróbmy coś ciekawegooo — zajęczała calico, posyłając siostrze znudzone spojrzenie zielonych ślipi i zirytowanym ruchem ogona wyraziła swoje niezadowolenie. Tortie nie trzeba było powtarzać dwa raza; w natychmiastowym tempie stanęła u boku Konopii oraz podbiegła do wyjścia ze żłobka, rozglądając się z zachwytem.
— Tylko spójrz na te wszystkie drzewa! — oznajmiła radośnie, już chcąc wybiec na spotkanie z przygodą, lecz ostatnimi siłami zmusiła się na zerknięcie w stronę siostry. — Idziesz czy się cykasz, mysi bobku? — zaśmiała się, co wywołało lekki grymas na pyszczku ciemnej, która po chwili wyprzedziła liliową.
— Ja się niby boję? — parsknęła lekceważąco, jednak bez nuty obrażenia czy złośliwości. Posłała tortie równie rozemocjonowane spojrzenie, a następnie córki Bazylii pomknęły przed siebie, ignorując dziwne wyrazy na pyskach innych kociaków. W pewnym momencie Ostróżka nawet odwróciła się, by pokazać im wystawiony język, co nie umknęło uwadze białemu Żurawiowi, który jedynie zmarszczył brwi w konsternacji. Zielonookie o mało nie wpadły do legowiska wojowników, z trudem zatrzymując się tuż przed wejściem, gdyż liliowa krótkim ogonem zagarnęła towarzyszkę.
— Konopio, spójrz! — wykrzyknęła zafascynowana widokiem małych, dziwnych cosiów przypominających... właściwie to nic, co koteczka miała okazję poznać przez cztery księżyce życia. Jednakże, ta niewiedza jedynie jeszcze bardziej podekscytowała kotkę, która prędko przybliżyła się do magicznych kłosów i ostrożnie pacnęła je łapką. Widząc, jak brązowe cudo przetacza się po nierównej ziemi, spojrzała pozytywnie oszołomiona na calico.
— Co to jest? — zapytała równie zaciekawiona nowym odkryciem czarna i schyliła łebek, przez co dostała w nos dużą szyszką. Z powodu niespodziewanego ataku cicho kichnęła, ale Ostróżka totalnie ją olała i skupiła całą uwagę na kilku wspaniałych obiektach, sprawiających wrażenie zesłanych z innej planety.
— Nie wiem, Konopio — westchnęła, lecz na jej pyzatym pyszczku zakwitł szeroki uśmiech. — Jednak jakkolwiek to się nazywa, jest najlepszym, co mnie spotkało w całym życiu! Tylko spójrz na ten perfekcyjny kształt — rozmarzyła się, przesuwając łapą po chropowatej powierzchni szyszki. — To nie może być zwykły przypadek. Zostałyśmy wybrane na liderki ich wiary, rozumiesz? Musimy szerzyć ich wspaniałość reszcie, bo bez nich życie jest o wiele smutniejsze! — krzyknęła pewna swoich słów, a następnie wskoczyła na niewielki kamień znajdujący się nieopodal i wrzasnęła.
— Jam jest Ostróżka, królowa waszych zbawicieli, niemądre koty! A to Konopia, również królowa tych piękności, która będzie razem ze mną wami władała! — wołała, oczekując na to, aż siostra zajmie miejsce tuż obok niej.
<Konopio? Czas rozpocząć zabawę>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz