Słowa kocicy z trudem przedarły się przez jazgot panujący w jego myślach. Wyrwany nagle z transu wzdrygnął się lekko i zamrugał kilkukrotnie. Jego oczy piekły od ciągłego wpatrywania w jeden punkt, prawie nie mając odpoczynku. Kociak był zmęczony i śpiący, jednak bał się zasnąć. Co jeśli obudzi się, i to nie okaże się jednak złym sen, tylko rzeczywistością? W końcu po kilku chwilach podniósł wzrok na wojowniczkę, która przyglądała mu się wyczekująco. Widząc członkinię Klanu Klifu tak blisko niego, cofnął się odruchowo. Gdy oddalił się na odpowiadającą mu odległość, przyjrzał się drobnej kotce. Była poraniona jak prawie każdy klifiak którego widział tego dnia, jednak ona wyglądała, jakby walczyła znacznie bardziej zacięcie od niektórych. To tylko powiększyło obawy i strach Gruszki, i mimo, że zupełnie nie miał ochoty rozmawiać z kimkolwiek, a już z pewnością nie z klifiakiem, coś nakłoniło go do grzecznej odpowiedzi. Nie chciał przecież więcej problemów, i tak miał ich zdecydowanie za dużo na zwykłego kociaka.
- Gruszka. – miauknął słabym głosem, ledwo dosłyszalnym dla swojej rozmówczyni. Ta kiwnęła głową, uśmiechając się lekko. Uśmiech był ciepły i sympatyczny, ale coś w nim i tak wzbudzało w kociaku strach i chęć ucieczki jak najdalej stąd.
- Pasuje do ciebie. – mruknęła łagodnym tonem. – Ja jestem Cyprysowa Szyszka.
Czekoladowy już nic nie powiedział, nie skomentował, nie wydał z siebie żadnej reakcji. Zamknął oczy, mając nadzieję, że tylko tyle od niego chciano, że jedno słowo wystarczyło, i zostanie pozostawiony sam sobie, ale czuł, że Cyprys dalej tam jest i mu się przygląda. Tylko dlaczego akurat on? W żłobku były jeszcze trzy inne kociaki które jej klan siłą zabrał z domów, czy nie mogła sobie robić z nimi wywiadu?
<Cyprysowa Szyszko? Strasznie przepraszam, że tak krótko.>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz