Walka trwała już od jakiegoś czasu. Śnieg pod łapami był już tak zbity, że czekoladowemu coraz bardziej, wychodziło utrzymywanie równowagi, a co za tym idzie, lepiej kontrolował swoje ruchy. Uniknął ciosu płowego i korzystając z poślizgu, spowodowanego śniegiem, znalazł się za nim w bardzo krótkim czasie. Jednak i na to wojownik był przygotowany. Z łatwością ominął cios, zadając własny. Jesionowa Łapa poczuł uderzenie i wpadł na drzewo. Otrzepał się i rzucił się na wojownika. Oba koty przeturlały się po śniegu. Uczeń zerwał się na równe łapy i pobiegł w stronę dębu. Biały Kieł ruszył za nim. Czekoladowy odepchnął się od drzewa i skoczył na zaskoczonego wojownika, wciskając go w śnieg. Udało mu się! W końcu wygrał swoja pierwszą walkę! Szybko zeskoczył z płowego, który otrzepał się ze śniegu i pochwalił Jesionową Łapę.
- Kasdy wojownik pofinien mieć coś w zanadrzu, co zaskocy pseciwnika. To było mądre se wykosystałeś dsewo, aby zaatakować.
- Dziękuję
- Ale sobacymy cy uda ci się to powtósyć, skoro znam twoją stucke.
Nie pomyślał o tym. Teraz na pewno będzie trudniej powtórzyć swój wyczyn. Jednak nie tracił wiary w swoje możliwości.
Zadowoleni ruszyli w stronę rzeki. Mentor ostrożnie podszedł do lodu, unoszącego się na powierzchni i zerknął przez jego cieńszą warstwę. Nieco się zaniepokoił. W końcu wojownikowi czasami plątały się łapy i mógł przez nieuwagę tam wpaść.
- Wchodzimy na lód? - zapytał.
- Nie tseba. Tu jest cienki i unosi się na wodzie, a to znaczy, że mosna z tego skosystać i złapać rybę.
Odetchnął z ulgą. Jeszcze tego by było trzeba, gdyby musiał ratować własnego mentora przed utopieniem. Ale jak on chce znaleźć tutaj rybę?
- Ryby w pose nagich dsew, przebywają w rzece nadal - wyjaśnił, widząc nieprzekonanego ucznia - Są tylko na dnie, ale od casu do casu musą wypłynąć bliżej powieschni. Usiądź tak, aby twój cień nie padał na wodę.
Zrobił tak jak kazał i przyglądał się jak mentor, ze skupieniem obserwuje spokojną tafle, która unosiła kawałki lodu. Dla niego, nie miało to żadnego sensu. Ryby pewnie schowały się w swoich schronieniach, jak inne zwierzęta i mało prawdopodobne, aby słowa wojownika miały jakiś sens.
Siedząc tak, zaczął odczuwać chęć na ruszenie się stąd. Łapy go palił od środka, nie tylko przez zimno, które coraz bardziej go ogarniało, ale i przez ogólne poczucie, że powinien się ruszyć. Przytrzymał łapą ogon, który zniecierpliwiony czekaniem, zaczął odstawiać szopkę w postaci chaotycznych ruchów.
"Nie, nie ruszaj się ty ... " - Nie dokończył obrazy swojej części ciała, ponieważ dostrzegł szybki ruch łapy mentora, która wyrzuciła z wody skaczącą rybę. Otworzył pysk ze zdziwieniem. Biały Kieł rzucił się na szamoczącą ofiarę i zakończył jej cierpienie.
- Lepiej jus chodźmy. Weź rybę.
Skinął głową i wziął pokarm w pysk. Nie ma co. Mentor mu zaimponował swoją wiedzą.
- Spróbujemy coś jesce złapać, ale na lądzie.
Ruszyli więc na poszukiwania. Jesionowa Łapa chciał już zostawić piszczkę i zasypać ją śniegiem, aby później po nią wrócić, gdy wyczuł znajomy zapach. Spojrzał na płowego, który zniknął gdzieś w śniegu, najwidoczniej tropiąc. Powoli skierował się w stronę zapachu. Skąd go kojarzył? Byli niedaleko granicy z farmą Dwunożnych, czyżby jakiś klifiak naruszył ich granice, stamtąd wracając? Zaczął się skradać, a w jego wnętrzu aż zawrzało. Jeśli jego przypuszczenia okażą się prawdą, to czeka intruza marny los. Nie wybaczył im tego, że zabili mu rodziców i porwali rodzeństwo.
Kiedy zapach się nasilił, przypadł do śniegu pozwalając, aby ten nieco go zakrył. Obserwował z narastającym gniewem pointa, który jak niby nic, spacerował po ich części terenu. Może wie coś na temat kociąt? Warto było się o tym przekonać. Nie myśląc zbytnio o swoim bezpieczeństwie, wyskoczył z kryjówki, stając naprzeciw zaskoczonego kocura. Upuścił rybę z pyska i zasyczał wrogo.
- Czego znowu tu szukacie?! Mało już sprowadziliście nieszczęść na nasz klan?! - Zjeżył sierść.
- Ja-ja-ja
- Zamilcz! Nie chce słuchać twoich żałosnych tłumaczeń! Zabiliście mi rodziców! Porwaliście Gruszkę, Lód, Pigwę i Wężyka! Co z nimi zrobiliście?!
-A-a-ale...ja-a-a.
Miał dość jąkania kocura, zaatakował. Odbił się od ziemi, próbując wgryźć się w kark przeciwnika, jednak kot, jakby nieco zlękniony, uchylił się. Widać było że obcy był wytrenowanym wojownikiem. Pewnie brał udział w wielu bitwach. Może to on zabił mu rodziców? Przepełniony gniewem znów zaatakował, wykorzystując własną taktykę. Skoczył na drzewo, a z niego na wystraszonego pointa. Wbił swoje kły w jego kark, przygniatając do ziemi. Klifiak próbował się przewrócić na plecy, aby się uwolnić, jednak Jesionowa Łapa uczył się walczyć i znał to zagranie. Chciał go pewnie podrapać! Szybko zeskoczył z przeciwnika. Korzystając z tego, że point jeszcze nie pozbierał się z ziemi, złapał rybę leżąca pod jego łapami i wcisnął mu w pysk. Wrogi wojownik wybałuszył oczy, gdy czekoladowy na siłę wpychał mu piszczkę wprost do gardła.
- Gadaj! Co zrobiłeś z moim rodzeństwem?! Gdzie oni są?! Masz ich oddać, rozumiesz?!
Point wskazywał łapą na swój pysk, jakby chciał coś powiedzieć, ale ryba mu to uniemożliwiała. I tak wątpił czy kocur powiedziałby prawdę, więc pełen złości, wpychał rybę coraz bardziej do jego paszczy, aż klifiak zaczął się krztusić. Mimo swojej obecnej czynności pozostał czujny. Dlatego też wyczuł zapach mentora, nim ten się pojawił. Musiał być zaskoczony, ponieważ chwilę przyglądał się tej scenie, najwidoczniej nie wiedząc co zrobić.
- Co-co się tu dzieje? Zostaw go! Marnujes rybę!
- Ale wszedł na nasze terytorium !
Mentor odciągnął go od duszącego się kota i pomógł pointowi pozbyć się ryby z gardła. Wojownik zaczął łapać oddech, podnosząc się chwiejnie na łapy.
- Dz-dz-Dziękuję - Po czym uciekł.
Jak tchórz! A co z jego rodzeństwem?! Niczego się nie dowiedział! Niczego! Czy żyli?
- Wracaj tu! - zawołał za kocurem, ale bezskutecznie.
- Wra-acajmy do obosu, Jesionofa Łapfo - Odezwał się mentor. - I... i zrób cos z tą rybą.
Kiwnął głową. Szybko wytarł piszczkę w śnieg, aby pozbyć się śliny klifiaka i złapał ją za ogon. Miał pomysł kto ucieszy się z takiego prezentu. Docierając do obozu, skierował swoje kroki do legowiska medyków. Dostrzegł tam Truskawkową Łapę nad jakimiś ziołami.
- Mam coś dla ciebie - Położył przed nim rybę. - To dla twojego bóstwa. Chyba że sam chcesz to zjeść, to nie ma problemu.
Wyszedł zostawiając kocura sam na sam z niedoszłym zabójca klifiaka. Chociaż wiedział, że zabawnie by było widzieć jak ten ją zjada, to wiedział, że pewnie ją zakopie.
To był bardzo męczący dzień. Ruszył do legowiska uczniów, gdzie dostrzegł brata. Przywitał się z nim i zaczął wypytywać, jak tam jego trening. Sam jednak wolał nie wspominać kocurowi o tej sytuacji z obcym, na ich terenie. W końcu pamiętał dobrze, że to właśnie Malinowa Łapa, pierwszy zakosztował duszenia rybą i mógł się źle poczuć ze świadomością, że czekoladowy poszedł w ślady wujka.
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkęW Klanie Klifu
Wojna z Klanem Wilka i samotniczkami zakończyła się upokarzającą porażką. Klan Klifu stracił wielu wojowników – Miedziany Kieł, Jerzykową Werwę, Złotą Drogę oraz przywódczynię, Liściastą Gwiazdę. Nie obyło się również bez poważnych ran bitewnych, które odnieśli Źródlana Łuna, Promieniste Słońce i Jastrzębi Zew. Klan Wilka zajął teren Czarnych Gniazd i otaczającego je lasku, dołączając go do swojego terytorium. Klan Klifu z podkulonym ogonem wrócił do obozu, by pochować zmarłych, opatrzeć swoje rany i pogodzić się z gorzką świadomością zdrady – zarówno tej ze strony samotniczek, które obiecywały im sojusz, jak i członkini własnego Klanu, zabójczyni Zagubionego Obuwika i Melodyjnego Trelu, Zielonego Wzgórza. Klifiakom pozostaje czekać na decyzje ich nowego przywódcy, Judaszowcowej Gwiazdy. Kogo kocur mianuje swoim zastępcą? Co postanowi zrobić z Jagienką i Zielonym Wzgórzem, której bezpieczeństwa bez przerwy pilnuje Bożodrzewny Kaprys, gotowa rzucić się na każdego, kto podejdzie zbyt blisko?W Klanie Nocy
Ostatni czas nie okazał się zbyt łaskawy dla Nocniaków. Poza nowo odkrytymi terenami, którym wielu pozwoliły zapomnieć nieco o krwawej wojnie z samotnikami, przodkowie nie pobłogosławili ich niemalże niczym więcej. Niedługo bowiem po zakończeniu eksploracji tajemniczego obszaru, doszło do tragedii — Mątwia Łapa, jedna z księżniczek, padła ofiarą morderstwa, którego sprawcy jak na razie nie odkryto. Pośmiertnie została odznaczona za swoje zasługi, otrzymując miano Mątwiego Marzenia. Nie złagodziło to jednak bólu jej bliskich po stracie młodej kotki. Nie mieli zresztą czasu uporać się z żałobą, bo zaledwie kilka wschodów słońca po tym przykrym wydarzeniu, doszło do prawdziwej katastrofy — powodzi. Dotąd zaufany żywioł odwrócił się przeciw Klanowi Nocy, porywając ze sobą życie i zdrowie niejednego kota, jakby odbierając zapłatę za księżyce swej dobroci, którą się z nimi dzielił. Po poległych pozostały jedynie szczątki i pojedyncze pamiątki, których nie zdołały porwać fale przed obniżeniem się poziomu wód, w konsekwencji czego następnego ranka udało się trafić na wiele przykrych znalezisk. Pomimo ciężkiej, ponurej atmosfery żałoby, wpływającej na niemalże wszystkich Nocniaków, normalne życie musiało dalej toczyć się swoim naturalnym rytmem.Przeniesiono się więc do tymczasowego schronienia w lesie, gdzie uzupełniono zniszczone przez potop zapasy ziół oraz zwierzyny i zregenerowano siły. Następnie rozpoczęła się odbudowa poprzedniego obozu, która poszła dość sprawnie, dzięki ogromnemu zaangażowaniu i samozaparciu członków klanu — w pracach renowacyjnych pomagał bowiem niemalże każdy, od małego kocięcia aż po członków starszyzny. W konsekwencji tego, miejsce to podniosło się z ruin i wróciło do swojej dawnej świetności. Wciąż jednak pewne pozostałości katastrofy przypominają o niej Nocniakom, naruszając ich poczucie bezpieczeństwa. Zwłaszcza z krążącymi wśród kotów pogłoskami o tym, że powódź, która ich nawiedziła, nie była czymś przypadkowym — a zemstą rozchwianego żywiołu, mszczącego się na nich za śmierć członkini rodu. W obozie więc wciąż panuje niepokój, a nawet najmniejszy szmer sprawia, że każdy z wojowników machinalnie stroszy futro i wzmaga skupienie, obawiając się kolejnego zagrożenia.
W Klanie Wilka
Ostatnio dzieje się całkiem sporo – jedną z ważniejszych rzeczy jest konflikt z Klanem Klifu, powstały wskutek nieporozumienia. Wszystko przez samotniczkę imieniem Terpsychora, która przez swoją chęć zemsty, wywołała wojnę między dwoma przynależnościami. Nie trwała ona długo, ale z całą pewnością zostawiła w sercach przywódców dużo goryczy i niesmaku. Wszystko wskazuje na to, że następne zgromadzenie będzie bardzo nerwowe, pełne nieporozumień i negatywnych emocji. Mimo tego Klan Wilka wyszedł z tego starcia zwycięsko – odebrali Klifiakom kilka kotów, łącznie z ich przywódczynią, a także zajęli część ich terytorium w okolicy Czarnych Gniazd.Jednak w samym Klanie Wilka również pojawiły się problemy. Pewnego dnia z obozu wyszli cali i zdrowi Zabłąkany Omen i jego uczennica Kocankowa Łapa. Wrócili jednak mocno poobijani, a z zeznań złożonych przez srebrnego kocura, wynika, że to młoda szylkretka była wszystkiemu winna. Za karę została wpędzona do izolatki, gdzie spędziła kilka dni wraz ze swoją matką, która umieszczona została tam już wcześniej. Podczas jej zamknięcia, Zabłąkany Omen zmarł, lecz jego śmierć nie była bezpośrednio powiązana z atakiem uczennicy – co jednak nie powstrzymało największych plotkarzy od robienia swojego. W obozie szepczą, że Kocankowa Łapa przynosi pecha i nieszczęście. Jej drugi mentor, wybrany po srebrnym kocurze, stracił wzrok podczas wojny, co tylko podsyca te domysły. Na szczęście nie wszystko, co dzieje się w klanie jest złe. Ostatnio do ich żłobka zawitała samotniczka Barczatka, która urodziła Wilczakom córeczkę o imieniu Trop – a trzy księżyce później narodził się także Tygrysek (Oba kociaki są do adopcji!).
W Owocowym Lesie
Społecznością wstrząsnęła nagła i drastyczna śmierć Morelki. Jak donosi Figa – świadek wypadku, świeżo mianowanemu zwiadowcy odebrały życie ogromne, metalowe szczęki. W związku z tragedią Sówka zaleciła szczególną ostrożność na terenie całego klanu i zgłaszanie każdej ze śmiercionośnych szczęki do niej.Niedługo później patrol składający się z Rokitnika, Skałki, Figi, Miodka oraz Wiciokrzewa natknął się na mrożący krew w żyłach widok. Ciało Kamyczka leżało tuż przy Drodze Grzmotu, jednak to głównie jego stan zwracał na siebie największą uwagę. Zmarły został pozbawiony oczu i przyozdobiony kwiatami – niczym dzieło najbardziej psychopatycznego mordercy. Na miejscu nie znaleziono śladów szarpaniny, dostrzeżono natomiast strużkę wymiocin spływającą po pysku kocura. Co jednak najbardziej przerażające – sprawca zdarzenia w drastyczny sposób upodobnił wygląd truchła do mrówki. Szok i niedowierzanie jedynie pogłębił fakt, że nieboszczyk pachniał… niedawno zmarłą Traszką. Sówka nakazała dokładne przeszukanie miejsca pochówku starszej, aby zbadać sprawę. Wprowadziła także nowe procedury bezpieczeństwa: od teraz wychodzenie poza obóz dozwolone jest tylko we dwoje, a w przypadku uczniów i ról niewalczących – we troje. Zalecana jest również wzmożona ostrożność przy terenach samotniczych. Zachowanie przywódczyni na pierwszy rzut oka nie uległo zmianie, jednak spostrzegawczy mogą zauważyć, że jej znany uśmiech zaczął ostatnio wyglądać bardzo niewyraźnie.
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.MIOTY
Mioty
Miot w Klanie Klifu!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Wilka!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Burzy!
(Brak wolnych miejsc!)
Kocham to
OdpowiedzUsuńKolejna łabędziowa trauma odchaczona
chce zobaczyć minę Aronii jak odkrywa, co Jesionek zrobił jego chłopowi xd
OdpowiedzUsuńTak! Brawo, Jesionowa Łapo! Duś tych, którzy ciemiężą twoje szlachetne rodzeństwo. Oświecaj blaskiem swego wojowniczego mordu swoich wrogów,aby ich skóry leżały pod twoimi łapami
OdpowiedzUsuń