Nagle nacisk ustał, a obok rozległ się bolesny syk.
- Nie ma za co. - Odpowiedział uśmiechem, widząc nienawiść płonącą w oczach lidera. Cofnął się, stając ramię w ramię z pointem.
Wrogowie mierzyli ich uważnymi spojrzeniami. Jeśli myśleli, że czworo na dwóch będzie łatwą walką, mogli zabrać ze sobą jeszcze przynajmniej sześcioro wojowników. Wtedy może mieliby szansę.
Wilcze Serce dawno nie czuł się tak dobrze. Jego płonące szaleństwem ślepia i zimna nienawiść w oczach Igły - tak mogła wyglądać kocia wersja Wojny i Śmierci. Dwóch Jeźdźców Apokalipsy.
Musiało być coś takiego w ich postawie, że stojący na brzegu wojownicy wyraźnie się wahali. Przyszli tutaj szukając drobnej sprzeczki, albo zająć kawałek ziemi bez wiedzy właścicieli, a dostali… to.
- Wronia strawa - warknął czarny, patrząc na Igłę. - Żeby psy was rozszarpały i wydaliły na polu, lisie gówna.
Wilcze Serce przyjrzał mu się uważnie z uśmiechem. Tak, uwielbiał takie wyszczekane kundle, które uciekały później w podkulonym ogonem. Był gotowy się założyć, że jako jedyny z nich nie był jeszcze wojownikiem.
- Co powiedziałeś? - Wpatrywał się w młodzika wyczekująco.
- Zostaw go - miauknął Igła. - Ja z nim pomówię.
Bez mrugnięcia okiem doskoczył do ucznia. Reszta nawet nie drgnęła. Dopiero gdy lider zacisnął kły na jego gardle, niebieska wojowniczka postanowiła zareagować. Skutecznie powstrzymały ją pazury, które znalazły się na jej pysku. Syknęła, wściekle patrząc na Wilcze Serce. W odpowiedzi otrzymała tylko bardzo paskudny uśmiech.
Później była już tylko kotłowanina ciał, pazurów i kłów. Kocur walczył, a z jego gardła wydobywał się mrożący krew w żyłach śmiech. Jego umysł działał na najwyższych obrotach i z całą jasnością był w stanie oceniać sytuację. Zasłonił się przed jednymi pazurami, żeby zaraz wbić własne w ciało jednego z Klifiaków, przedtem odpychając innego. Oddychał coraz głośniej, ale szaleństwo w jego ślepiach nie gasło.
Coś nagle się zmieniło.
Wróg przestał napierać ze wszystkich stron, wycofał się do rzeki. Wilcze Serce dopiero po chwili zrozumiał dlaczego. Z satysfakcją obserwował, jak niebieska przeciąga nieprzytomnego szczeniaka z dala od nich. Uśmiechnął się na widok jej zakrwawionego pyska. Będzie miała pamiątkę po ich spotkaniu. Jeśli dobrze pójdzie, to może nawet równie ładną co jego.
Cynamonowy rzucił im ostatnie spojrzenie pełne pogardy i także przeskoczył strumień.
- No, ty też zmykaj - miauknął do pozostałego na placu boju kremowego. Kocur przez chwilę walczył ze sobą, mierząc ich obu wściekłym spojrzeniem, ale rzucenie się na nich równało się samobójstwu. W końcu, rzucając najgorsze obelgi, niezgrabnie przeszedł po kamieniach.
Wilcze Serce spojrzał porozumiewawczo na Igłę. Wygrali.
Widziane przez lidera we śnie obrazy już nie wydawały się kocurowi takie straszne.
<Igło? :3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz