- Oh, na wszystkie bóstwa w które wierzą koty! Przydałyby się nam skrzydła - Powiedziała ze śmiechem, ale tak naprawdę mówiła dosyć poważnie. Sarence niezbyt widziało się biegać od podwórka do podwórka tym bardziej z tą drewnianą nogą, która tylko utrudniała jej życie. Czasem żałowała tego, że wtedy zaatakowała swoją siostrę. Już zdążyła wyrosnąć z tej całej fascynacji własną matką i czasem myślała o tym, że kiedy wtedy, by się jej sprzeciwiła to może byłaby cała i zdrowa, ale wątpliwym byłoby wtedy jej stanowisko przywódcy. Nie była typem, który pragnie jedynie władzy, ale nie wyobrażała sobie Klanu Lisa, gdyby władał nim ktokolwiek inny niż ona sama. Na przykład z takim Zającem na czele wszystko runęłoby po połowie księżyca. Pokręciła głową, chcąc skupić się na zadaniu, gdyż jej towarzysz już ruszył powoli przed siebie. Sarna przyśpieszyła, żeby dorównać mu tempem, co zauważył, gdyż zwolnił. Spojrzał na nią z ekscytacją wymalowaną w oczach. Zauważyła jednak też iskierkę współczucia, gdy spojrzał na to jak męczy się ze swoją łapą. W końcu aby umilić dotarcie pod domostwo, co dla Jasia było łatwe, ale dla Sarenki nie tak mocno wymruczał podekscytowany:
- Tak się cieszę, że spotkanie z rodziną może stać się rzeczywistością!
- Ja za to myślę sobie o Klanie Lisa
- No co ty, naprawdę? Myślisz, że jak wrócisz to stodoła będzie pusta czy jak? - Zapytał unosząc brew.
- No co... w... no nie! Albo trochę. Ale o wiele bardziej zastanawia mnie za kogo uważa mnie ta banda przygłupów. Wreszcie możemy o tym porozmawiać, bo nikt nam się nie wtrąci.
- Jak to za kogo? Za Sarnę Biegnącą Przez Las! - Po chwili zmienił nieco głos na bardziej gruby i poważny, ale była prawie pewna, że mówi to dla ubawu. - Córkę Sowy i Szramy, potomkinię wielkiego Wilczej Gwiazdy!
Szaro-biała zatrzymała się z oburzeniem, a kocur razem z nią. Najwyraźniej dopiero teraz zrozumiał, że mówiła całkowicie poważnie i wyglądał na strasznie speszonego.
- No właśnie Sarna Biegnąca Przez Las to brednie, skoro i tak każdy mówi na mnie Biegnąca Sarna. W dodatku Sowa na pewno nie jest ze mnie dumna. Przerwałam tradycję z dwoma przywódcami.
- Przeeeeestań - Przerwał jej z uśmieszkiem Jasiu i pokrzepiająco zderzył się z nią barkiem, ponownie ruszając przed siebie. Łaciata chciała jeszcze coś oddać, ale kiedy już otworzyła pyszczek to po jednym biciu serca zamknęła go z chłapnięciem, bez słowa. Przed nimi rozciągały się rzędy domostw dwunożnych, a prawie każdy z nich miał ładne, zadbane podwórze otoczone stosownym płotkiem. Przywódczyni Klanu Lisa wypuściła powietrze przez nos. Doskonale wiedziała, że nie było mowy, aby czekać tu, aż Jasiu znajdzie jakieś wskazówki, gdyż znała go od dawna. Pójdzie tam albo sama albo zaciągnie ją tam siłą i wielkim uśmiechem na mordzie. - No to idziemy co?
Sarenka pokiwała głową i zaczęła kuśtykać żwawo przed siebie, aż w końcu doszli do pierwszego domu. Zmarszczyła nos widząc wysoki, biały płot przed sobą, ale na szczęście Jaś zasugerował, aby przecisnąć się pod furtką. Szybko wcielili plan w życie i już po chwili byli po drugiej stronie. Podwórko nie było zbyt duże, a w dodatku wysokie kwiaty posadzone pod płotem sprawiały, że wydawało się jakby było tu ciaśniej niż naprawdę jest. Nie było jednak nigdzie żadnego dużego drzewa i Jaś już miał zamiar odwrócić się na pięcie i wyjść, ale Sarenka stała wlepiając wzrok w czekoladową kotkę, która wpatrywała się z nich z płotu. Dopiero kilka bić serca temu ją zobaczyła i ogarnęło ją jakieś zaciekawienie jej osobą, gdyż wydawała się być... jakoś dziwnie znana. Jak gdyby już kiedyś ją widziała. Wrzasnęła do tej postaci mimo tego, że była ledwie po drugiej stronie małego podwórza:
- Hej, ty tam! Tak, ty!
Kotka zeskoczyła na ziemię i ruszyła twardo w ich kierunku.
- Sowa...? - Wyszeptała cicho łaciata i spojrzała na swoje łapy otwierając szerzej oczy. Przez chwilę widziała w czekoladowej swoją matkę, a ukłucie bólu, które poczuła w tamtym momencie było najgorszym co przeżyło od śmierci Sowy. Jej oczy zaszkliły się, kiedy podniosła na nieznajomą wzrok, ale jej poważny pysk wyrażał o wiele mniej rzeczy, niż tłoczyły się w jej środku.
- Co powiedziałaś?
- Kim jesteś? Powiedz od razu. Kim jesteś!
- Ona nas zostawiła dla jakiegoś lasu. Gówniane wypłosze, które w nim żyją nam ją zabrały!
- Znałaś ją, tak? To była moja matka.
- Jestem Kukułka, moja droga, a ty jesteś na moim terenie i to ja decyduję o tym o czym gadamy. - Długowłosa zbliżyła się do niej na tyle blisko, że prawie stykały się nosami i oby dwie czuły oddech drugiej na pyszczku. Ostatnią część wymamrotała z pogardą i niechęcią. - I nie gadamy o Sowie, rozumiesz?
- Nie! Kim jesteś?! Kim jesteś dla mnie? Dla niej?
<Tequila? Możesz wbić do ogrodu, bo nas słyszałeś czy coś>
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkęW Klanie Klifu
Plotki w Klanie Klifu mimo upływu czasu wciąż się rozprzestrzeniają. Srokoszowa Gwiazda stracił zaufanie części swoich wojowników, którzy oskarżają go o zbrodnie przeciwko Klanowi Gwiazdy i bycie powodem rzekomego gniewu przodków. Złość i strach podsycane są przez Judaszowcowy Pocałunek, głoszącego słowo Gwiezdnych, i Czereśniową Gałązkę, która jako pierwsza uznała przywódcę za powód wszystkich spotykających Klan Klifu katastrof. Srokoszowa Gwiazda - być może ze strachu przed dojściem Judaszowca do władzy - zakazał wybierania nowych radnych, skupiając całą władzę w swoich łapach. Dodatkowo w okolicy Złotych Kłosów pojawili się budujący coś Dwunożni, którzy swoimi hałasami odstraszają zwierzynę.W Klanie Nocy
po wygranej bitwie z wrogą grupą włóczęgów, wszyscy wojownicy świętują. Klan Nocy zyskał nowy, atrakcyjny kawałek terenu, a także wziął na jeńców dwie kotki - Wężynę, która niedługo później urodziła piątkę kociąt, Zorzę, a także Świteziankową Łapę - domniemaną ofiarę samotników.W czasie, gdy Wężyna i jej piątka szkrabów pustoszy żłobek, a Zorza czeka na swój wyrok uwięziona na jednej z małych wysepek, Spieniona Gwiazda zarządza rozpoczęcie eksplorowania nowo podbitych terenów, z zamiarem odkrycia ich wszystkich, nawet tych najgroźniejszych, tajemnic.
W Klanie Wilka
Klan Wilka przechodzi przez burzliwy okres. Po niespodziewanej śmierci Sosnowej Gwiazdy i Jadowitej Żmii, na przywódcę wybrany został Nikły Brzask, wyznaczony łapą samych przodków. Wprowadził zasadę na mocy której mistrzowie otrzymali zdanie w podejmowaniu ważnych klanowych decyzji, a także ukarał dwie kotki za przyniesienie wstydu na zgromadzeniu. Prędko okazało się, że wilczaki napotkał jeszcze jeden problem – w legowisku starszych wybuchła epidemia łzawego kaszlu, pociągająca do grobu wszystkich jego lokatorów oraz Zabielone Spojrzenie, wojowniczkę, która w ramach kary się nimi zajmowała. Nową kapłanką w kulcie po awansie Makowego Nowiu została Zalotna Krasopani, lecz to nie koniec zmian. Jeden z patrolów odnalazł zaginioną Głupią Łapę, niedoszłą ofiarę zmarłej liderki i Żmii, co jednak dla większości klanu pozostaje tajemnicą. Do czasu podjęcia ostatecznej decyzji uczennica przebywa w kolczastym krzewie, pilnowana przez ciernie i Sowi Zmierzch.W Owocowym Lesie
Społecznością wstrząsnęła nagła i drastyczna śmierć Morelki. Jak donosi Figa – świadek wypadku, świeżo mianowanemu zwiadowcy odebrały życie ogromne, metalowe szczęki. W związku z tragedią Sówka zaleciła szczególną ostrożność na terenie całego klanu i zgłaszanie każdej ze śmiercionośnych szczęki do niej.Niedługo później patrol składający się z Rokitnika, Skałki, Figi, Miodka oraz Wiciokrzewa natknął się na mrożący krew w żyłach widok. Ciało Kamyczka leżało tuż przy Drodze Grzmotu, jednak to głównie jego stan zwracał na siebie największą uwagę. Zmarły został pozbawiony oczu i przyozdobiony kwiatami – niczym dzieło najbardziej psychopatycznego mordercy. Na miejscu nie znaleziono śladów szarpaniny, dostrzeżono natomiast strużkę wymiocin spływającą po pysku kocura. Co jednak najbardziej przerażające – sprawca zdarzenia w drastyczny sposób upodobnił wygląd truchła do mrówki. Szok i niedowierzanie jedynie pogłębił fakt, że nieboszczyk pachniał… niedawno zmarłą Traszką. Sówka nakazała dokładne przeszukanie miejsca pochówku starszej, aby zbadać sprawę. Wprowadziła także nowe procedury bezpieczeństwa: od teraz wychodzenie poza obóz dozwolone jest tylko we dwoje, a w przypadku uczniów i ról niewalczących – we troje. Zalecana jest również wzmożona ostrożność przy terenach samotniczych. Zachowanie przywódczyni na pierwszy rzut oka nie uległo zmianie, jednak spostrzegawczy mogą zauważyć, że jej znany uśmiech zaczął ostatnio wyglądać bardzo niewyraźnie.
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz