Po wyjściu z legowiska postanowiłam dokładniej przedstawić im lidera. Moje maluchy z zaciekawieniem rozglądały się po kotach, które jadły, spały, bawiły się, rozmawiały, dzieliły języki. Mój dawny uczeń podszedł do mnie i miauknął:
- Śliczne maluchy!
- Dziękuję, Kaczeńcowy Pazurze - kiwnęła lekko głową, a Przepiórka z zaciekawieniem wbiła wzrok w kocura.
- To twój dawny uceń?
- Tak córeczko. - uśmiechnęłam się na tyle jak umiałam do ciemnego wojownika i ruszyłam dalej. On jako jeden z najbliższych mi kotów nie pytał się kto jest ojcem, czy nie patrzył na mnie i kociaki z pogardą w oczach. Nikt nie musiał wiedzieć kto jest moim partnerem, a ojcem kociąt. I tak myślałam nad tym, żeby przedstawić im Płonący Grzbiet, ale to w swoim czasie. Uważałam, że będzie dumny ze swoich potomków, a oni zatrzymają tę widzę dla siebie. Nareszcie doszliśmy do legowiska lidera. Odstawiłam na chwilę moją małą kulkę na ziemię i miauknęłam by oznajmić, że wchodzimy. Jak się mogłam spodziewać obok Lamparciej Gwiazdy siedziała Rdzawa łapa, która gdy tylko nas zobaczyła zmarszczyła lekko nos.
- Chciałabym, żeby moje kocięta poznały trochę lepiej swojego lidera, mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe, Lamparcia Gwiazdo...
Moje oba kociaki wpatrzyły się w dużego, czarnego kocura o intensywnie niebieskich oczach z niekrytym podziwem. Ostatnio jak lider je widział były małymi, ślepymi kuleczkami, a teraz są starsze, większe i widzą.
<Rdzawuś, Lampi, dzieci?>
*Klep*
OdpowiedzUsuń~ Przepiórka