Otrzepała się mocniej, aby strzepnąć z siebie pozostałości kłębków króliczego futra i piachu. Czasami ubolewała nad swoim długim futrem, które dziwnym trafem wchłaniało wszystko co znalazło na swojej drodze. Ciekawiło ją jakim prawem Nocne Niebo znajdował wolny czas poza swoimi ważnymi obowiązkami na wylizywanie swojego równie długiego futra. A może to tylko Brzoskwinia miała takie długie i puszyste futro, które brudziło się po każdym polowaniu? A może to taka ilość upadków powiększała brud i kołtuny w jej cętkowanym, kremowo-białym futerku?
Kocury patrzyły na nią z wyczekiwaniem, a większości Cienisty Pazur, któremu śpieszyło się do dalszego patrolu. Stali tak w milczeniu, a Brzoskwinia czuła, że niewygodnie robi się jej we własnej skórze i gdyby nie fakt, że jest chodzącym kłakiem, to widać byłoby zalewającą ją falę rumieńców. W końcu jedyny niespokrewniony z nią wojownik odezwał się z westchnieniem:
- Nie bardzo mam ochotę marnować czas. Idźmy już.
Sztormowa Łapa stanął przy nim gotowy do odejścia, za to Złota Melodia również otarła się o bok Brzoskwini i była gotowa iść dalej. Jedynie Nocne Niebo zatrzymał na niej dłużej wzrok, w którym kryło się widoczne zmartwienie. W końcu ruszyli, ale matka Brzoskwinki szła o wiele wolniej niż reszta.
- Nie nadaję się do polowania. Z resztą do jakichkolwiek innych czynności też nie. - Parsknęła uczennica Nocnego Nieba i z westchnieniem usiadła na trawie. W jej oczach zabłysły łzy, które starała się powstrzymać. Odprowadziła wzrokiem Złotą Melodię, a kiedy zniknęła z zasięgu jej wzroku po polikach Brzoskwiniowej Łapy spłynęły długo powstrzymywane łezki.
<Nocne Niebo? Złota Melodia? Sztormowa Łapa?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz