Kocur kręcił się po zbrudzonej, szarej uliczce, szukając swoich przyjaciół, Wąsika i Adama. Jednakich tu nie było.
- Niech to szlag! - warknął, kopiąc z całej siły puszkę leżącą obok niego. - Gdzie są ci kretyni, kiedy naprawdę ich potrzebuję!
W rzeczywistości wcale, ale to wcale ich nie potrzebował, po prostu chciał poprosić Wąsika, by ten poduczył go nieco walki. Może dzisiaj się zgodzi...
Nagle Albert zastrzygł uszami. Był niemal pewien, że słyszał czyjeś kroki oraz ciężki oddech za zakrętem. Czy ten ktoś był ranny? Nie powinien się przejmować przypadkowo napotkanymi kotami, bo przez to miałby na karku nie tylko swoje problemy, ale też innych! Nie potrzebował wdzięcznych spojrzeń podczas przechodzenia przez ulicę, kotek padających mu do łap czy kociąt wskazujących go palcami i mówiącymi, że kiedyś będą takie jak on. Może taki tryb życia odpowiadał jego przyjacielowi, Wąsowi, ale Albert cieszył się spokojem w zaciszu domu.
Jednak w sumie, warto wiedzieć, czy nie dzieje się tam coś naprawdę złego. Sfinks przypierając się do budynku z boku zaczął kierować się w stronę dźwięku, a szorstka ściana ocierała mu nagą skórę i zaczepiała o różowy materiał jego kostiumu. Miauknął głośno, mając nadzieję na odpowiedź, ale do jego uszu dotarły tylko ciężkie oddechy i kroki. Powoli wyjrzał zza zakrętu, a jego oczom ukazała się śnieżnobiała, całkiem wysoka kotka o intensywnie żółtych oczach, których barwa wpadała nieco w kolor złota. Wyglądała na roztrzęsioną i wściekłą. Natychmiast wbiła piorunujące spojrzenie w Owocowego Alberta, a sierść na jej grzbiecie nastroszyła się.
- Czego chcesz, łysy szczurze?! - wrzasnęła, podchodząc do niego gwałtownie z furią w oczach. - Myślisz... Myślisz że mnie... - wydyszała, uderzając ogonem o pięty.
Albert cofnął się szybko, cofając głowę do tyłu.
- Kobieto, ogarnij się! - warknął, przyjmując pozycję obronną. - Nie zamierzam nic ci robić, uspokój się!
Nieznajoma wyglądała, jakby mogła go w każdej chwili zaatakować, jednak na całe szczęście po kilku długich sekundach rozluźniła się, zamykając oczy.
- Przepraszam... Chyba... Chyba trochę mnie poniosło - mruknęła, unosząc nieco powieki.
<Mafia?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz