Sójka wesoło śpiewała gdzieś między koronami drzew, obłoki leniwie przesuwały się na błękitnym, wiosennym niebie. A Milcząca Gwiazda? Kocica oglądała to wszystko, leżąc na grzbiecie i wdychając aromat rosnących w pobliżu stokrotek. Ich białe płatki wyglądały wprost bajecznie na tle innych kwiatów o bardziej wyzywających kolorach. Żółto-czarne pszczoły w pocie czoła uwijały się w koło roślin, bzycząc przyjemnie koło ucha niebieskiej. Liderka przymrużyła swe krystalicznie niebieskie oczy, czując jak promienie słońca pieszczą jej krótkie futerko, a letnia bryza mierzwi sierść. Ziemia drżała pod krokami wszelakich gryzoni, co uderzenie serca było słychać różne rodzaje ptaków, a raz, kątem oka, zauważyła królika, który dawał susa pomiędzy pobliskie zarośla. Westchnęła z rozmarzeniem, pragnąc, aby ta chwila dłużyła się w nieskończoność. Niestety, nic nie trwa wiecznie, a szczególnie takie przyjemności, jak ten wiosenny, ciepły poranek.
Mimo, że kocica wyglądała, jakby przysypiała, ewidentnie usłyszała czyjś oddech i przyśpieszone bicie serca. Sądząc po zapachu był to Srebrna Łapa, który powoli od niej podchodził, jednak z jakiegoś powodu nie chciał zdradzać swojej obecności. Milcząca Gwiazda nie miała ochoty bawić się w kotka i myszkę, więc jej czysty, chociaż nieco ochrypnięty głos rozbrzmiał na polanie, uciszając ptasi koncert:
— Tak, Srebrna Łapo?
Kocur szedł już bez obaw, łamał wszelakie gałązki jakie napatoczyły mu się pod poduszki łap, a kilka uderzeń serca potem jego cień zasłonił promyki słońca, którymi rozkoszowała się przywódczyni. Niemrawo podniosła się, przestając mruczeć i lekko mrużąc oczy, tym razem z powodu niezadowolenia. Słońce dobrze działało na jej stawy, czuła się po takiej kąpieli o wiele bardziej energiczna, a on jej w tym przeszkodził. Nabrała powietrza w płuca, delektując się delikatnym zapachem rosnących kwiatów.
Srebrzysty kocur grzebał przednią łapą w ziemi, unikając jej wzroku. Sierść miał nastroszoną, uszy skulone po łbie. Mięśnie, wyraźnie zarysowane, drgały mu pod skórą i wyglądały, jakby miały zaraz się zerwać. Oblizał pysk.
— Witaj, Milcząca Gwiazdo. Nie miałabyś ochoty przejść się ze mną na polowanie?
Liderka przeciągnęła się, ze smutkiem stwierdzając, że dzisiaj już nie będzie miała czasu na popołudniowe drzemki i łapanie słońca. Ziewnęła przeciągle, rozpoczynając pielęgnację swojej niebieskawej sierści i co chwilę wpatrując się w byłego wojownika, aktualnie piastującego rangę terminatora. Po pewnym czasie usiadła, liżąc tylko przednią łapkę i ocierając nią pyszczek.
— Zadziwiające. Pamiętaj, że jesteś tylko uczniem, a nie wojownikiem — kąsała go złośliwie, jednak jej kamienny wyraz pyska nie zdradzał żadnych uczuć dotyczących powyżej wypowiedzianych słów — Jednak podoba mi się twoja zuchwałość, chociaż nie każdy kot ją pochwala. Polowanie byłaby to doskonała okazja do wspólnej rozmowy, a chyba musimy o czymś porozmawiać, prawda?
— Tak, Milcząca Gwiazdo.
— Oh, daruj sobie! Jesteś bardziej spięty od Burzowego Kwiatu — kocica uśmiechnęła się na wspomnienie burego kocura — Znamy się nie od dziś. Nie rób takiej miny. Idę jeszcze coś zjeść, czekaj na mnie przy tunelu.
- - -
Kocica zwinnie przeskoczyła przez obrośnięty mchem pień dębu, zagradzając drogę ucieczki spłoszonemu królikowi. Uszy ów zwierzątka postawione były na sztorc, w czarnych oczkach grały refleksy światła, a brązowa sierść świeciła się, mokra od potu i strachu. Milcząca Gwiazda skoczyła na królika, wpijając swe kiełki w jego kark i odrywając spory kawałek futerka. Wypluła kłaczek, a unoszący się pył spowodował jej nagły atak kaszlu.
Srebrna Łapa był tuż za nią, trzymając w pysku nornicę. Potruchtał do niej, a gryzoń kołysał się w rytm kroków kocura. Milcząca Gwiazda również wzięła królika, ruchem ogona wskazując terminatorowi, gdzie powinni zakopać zwierzynę. Srebrzysty posłuchał bez wahania, idąc w wyznaczone miejsce, jednak pysk miał pochmurny.
Kiedy odłożyli zwierzynę, Srebrna Łapa pierwszy podjął rozmowę.
— Dlaczego uczyniłaś mnie uczniem? Zabranie Orlej Łapy i tak było dla mnie wystarczającym ciosem — wyglądało na to, że były wojownik naprawdę czuł się urażony decyzją przywódczyni.
Przywódczyni westchnęła. Wróciła pamięcią do Zgromadzenia, w którym honorowy wojownik Klanu Wilka po prostu ośmieszył dobre imię swojego klanu. Zmarszczyła nos, czując obrzydzenie do idącego obok niej kota. Czemu był jeszcze taki młody, niedoświadczony i... głupi?
Może jednak nie był godny miana wojownika?
— Srebrna Łapo, byłam twoją mentorką — zaczęła twardo Milcząca Gwiazda, poruszając końcówką ogona — Doskonale wiem, co jest dla ciebie dobre, a co nie. Twoje zachowanie było godne mysiego móżdżka, wręcz napawało mnie pogardą. Moje zdanie podziela większość kotów w klanie, a zabranie ci ucznia byłoby niedostateczną karą. Wiesz, dlaczego? Ponieważ zachowałeś się nie jak wojownik, tylko jak terminator, którego przed chwilą matka wytargała z kociarni!
Kocur nie zwolnił kroku, chociaż zauważyła, jak gniew przemyka mu przez jego pyska. Wzrok miał twardo utkwiony przed siebie, stąpał sztywno, chociaż nieco szybciej od przywódczyni i z jego pyszczka wydobyło się sapanie, jakby niezwykle się zmęczył. Chociaż Milcząca Gwiazda wiedział, że ledwo co trzyma emocje na wodzy. Była przygotowana na jego wybuch, ale to i tak utwierdziłoby ją w przekonaniu, że były wojownik nie jest gotowy psychicznie na ponowne przyjęcie tej rangi.
Winien był nauczyć się chociaż trochę pokory, współczucia. Powinien też mieć własny kręgosłup moralny, a nie w najlepsze zażywać używki i bawić się szampańsko na Zgromadzeniu, przy okazji ośmieszając swój rodzimy klan.
Srebrna Łapa otworzył pysk, aby zapewne odpowiedzieć.
<< Srebrna Łapo? >>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz