Dębowa Łapa siedział w towarzystwie Tropiącej Łapy oraz Tygrysiej Łapy na polanie. Żartowali i wymieniali się uwagami dotyczącymi walki oraz innych uczniów. Mimo swojego charakteru oraz niechęci, jaką pałał do Wilgowej Łapy, tak przyciągał do siebie koty. Był istnym magnesem, który zwabiał do siebie żartownisiów oraz tych, co potrzebowali towarzystwa. Rzadko kiedy był sam i mógł się skarżyć na nudę, był złotym kotem, czempionem towarzystwa, istną świecącą gwiazdą, która oślepiała wszystkich tych, którzy mieli bardziej introwertyczny charakter.
— … dlatego mówię wam, że wygląd osobisty jest ważny. Musisz zacząć bardziej dbać o swoją sierść Dębowa Łapo. Już jesteś i tak całkiem łady, nawet od swoich rodziców, jednak nie powiedziałabym, że dorównywałbyś wyglądem Wilgowej Łapie — ciągnęła od jakiegoś czasu Tropiąca Łapa, która coraz bardziej wkręcała się w komentowaniu wyglądu pozostałych Wilczaków.
Dębowa Łapa szczerze nie słuchał jej od dłuższego czasu, gdyż wpatrywał się w Słotną Łapę, która została zaczepiona przez Kamienną Łapę. Coś za często ze sobą rozmawiali, a po pysku brata widział, jak wiele nadziei i emocji pokłada w przybranej córce Zalotnej Krasopani. Nie podobało mu się to wcale. Miał ich na oku i nie zamierzał pozwolić bratu, by ten ukradł mu Słotną Łapę.
Dopiero jego uwagę przykuło zdanie Tropiącej Łapy, o jego wyglądzie w porównaniu do Wilgowej Łapy. Przeniósł na nią swoje żółte oczy i je zmrużył.
— Oj nie nie nie Tropiąca Łapo, ty chyba nie masz gustu. — Pokręcił głową, cmokając. – Wilgowa Łapa nie dba o siebie fizycznie, tylko główkuje i udaje, że wie o życiu więcej niż sam Nikła Gwiazda, poza tym to ja najlepiej wspinam się z moich braci na drzewa.
Przybliżył się do swojej rozmówczyni, tak blisko, że ich boki się całkowicie stykały i mógł patrzeć na nią z góry. Mimo tego, że uczennica była od niego starsza, tak on nie był wcale takich małych rozmiarów, więc wykorzystywał to w swoich rozmowach, potyczkach słownych, jak i w tych fizycznych.
Biedny srebrny uczeń z Klanu Burzy, który dostał bęcki pod granicą z Klanem Wilka, mógł być trochę bardziej uważny i spróbować się bronić. Wystarczyło, by tylko podniósł wzrok na gałęzie. Chociaż, czy to miało jakieś znaczenie? Chyba nie, i tak nie miałby żadnych szans z Dębową Łapą.
— Wiesz… Nie obraziłbym się, gdybyś zaopiekowała się moim futrem. Pokazałabyś mi, jaki to w twoim przekonaniu, powinno się zająć swoim skołtunionym futrem.
Tygrysia Łapa zaśmiał się z dwójki, a w szczególności z miny jego siostry, która ewidentnie miała mieszane uczucia i na jej pyszczku widniał kwaśny uśmiech, który starała się również zamaskować.
— Pff! Ty mysimóżdżku! — prychnęła, próbując nadal powstrzymać śmiech. Odepchnęła jego łepek od siebie. — Musiałbyś zapracować na to, inaczej nie dotknęłabym ani jednego włoska twojej sierści swoim językiem — zadeklarowała, przeczesując swoją grzywkę pazurami.
— Mam ci podać jakąś ozdobę? — spytał, wiedząc, jaka będzie odpowiedź starszej uczennicy.
Tamta pokiwała głową, jakby była księżniczką należącą do Klanu Wilka.
Niewiele myśląc, złapał ładnego żółtego liścia klonu, którego ktoś musiał przynieść dla nowych znajdek, które koty z Klanu Wilka ostatnio znajdują. Czuł jeszcze na liściu zapach Aksamitki i miał go już wręczyć Tropiącej Łapie, gdy z legowiska uczniów wyszła Pomroczna Łapa.
Siostra Słotnej Łapy stawała na polanie niepewnie łapy i oglądała się pewnie za Bladym Licem, który został zaciągnięty przez innych na patrol graniczny. Sam Dębowa Łapa wiedział, jak biały kocur wychodził jakiś czas temu, więc powinien za niedługo wrócić do obozu.
W głowie srebrnego czekoladowego kota urodził się pewien pomysł, który powinien zostać, jak najszybciej wcielony w życie.
— Dziękuję Tropiąca Łapo i Tygrysia Łapo za rozmowę. Później może zgadamy się na jakimś wspólnym treningu i pogadamy jeszcze — rzucił nagle i ruszył z liściem w stronę Pomrocznej Łapy.
Tropiąca Łapa miauknęła za nim coś, jednak ten nie przywiązywał do słów uczennicy większej wagi, gdyż teraz musiał zrobić coś bardzo ważnego.
Podszedł do Pomrocznej Łapy i obszedł ją dookoła, uważnie przypatrując się jej każdej rudej łatce.
— Dla pięknej pani, przyda się piękna ozdoba~ — zamruczał i bez zawahania wetknął delikatnie liść klonu za jej ucho.
Młoda wyglądała na lekko przerażoną zainteresowaniem starszego ucznia w jej osobie, jednak o dziwo, nie cofnęła się o krok, co zadowoliło Dębową Łapę.
— Żółć rozświetla bardziej twoje ciemne brązowe oczy. Powinnaś zacząć chodzić na co dzień z tym liściem — zauważył, wpatrując się w jej oczy.
Liczył na jej uległość oraz ciekawość Pomrocznej Łapy, dobrze był znany w obozie i zaliczał się do tych głośnych oraz popularnych kotów. Musiał przecież emanować, jakąś energią lub autorytetem, który sprawiłby, że kotka zapamiętała go na dłużej niż na jedną rozmowę i była chętna do dalszych konwersacji. Był przecież popularny i lubiany. Pomroczna Łapa musi poczuć się wyjątkowa, że ktoś taki, jak Dębowa Łapa interesuje się jej wyglądem.
<Pomroczna Łapo, chodź się ze mną zaprzyjaźnij ;3>
[760 słów]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz