Jeszcze przed chorobą Śnieżka, pora Spadających Liści
Ostatnie sekundy dzieliły ich od zrealizowania planu. Ostatnie sprawy, ostatnia wymiana zdań. Śnieżek nie wiedział czemu, strasznie się tym stresował. To przecież był tylko kolejny żart, nic nadzwyczajnego, a jednak. - Nic - odparł i spojrzał z ufnością na siostrę. Wiedział, że ona by nie powiedziała reszcie rodziny o planie. Wiedział, że może jej zaufać i że ona nie jest zdrajcą. Gryka pokiwała głową i po chwili do legowiska weszły Ważkowe Skrzydło i Lawenda. Kotki spojrzały z pogardą na kocurka, który lekko się odsunął. Ostatnie uderzenia serca dzieliły go, od dokonania planu. Ważkowe Skrzydło podeszła do legowiska i jak zwykle położyła się na nim. A bardziej położyłaby się, gdyby nie ostre patyki przyniesione przez Śnieżka. Karmicielka usiadła na posłaniu i po chwili odskoczyła z ledwo słyszalnym piskiem bólu. Śnieżek uśmiechnął się szeroko, usatysfakcjonowany z tego, że jego matka nie może się domyślić, co się tu stało. Liliowa cały czas obchodziła legowisko, próbując na nim usiąść, zawsze z bólem. W końcu zauważyła uśmiechniętego od ucha do ucha syna i chyba połączyła fakty. Podeszła do niego i ostrym głosem powiedziała:
- To twoja sprawka Śnieżku?
- Może tak, może nie - odpowiedział i spojrzał na zabłocone wyjście ze żłobka. Czas na improwizacje. Pobiegł szybko do niego, omijając wściekłą matkę. Wziął trochę błota na łapę i zaczął rzucać w karmicielkę. Kotka kilka razy dostała błotem, co jeszcze bardziej ją zdenerwowało.
- Improwizacja! - krzyczał rozbawiony kocurek. W końcu przestał i spojrzał na zabłocony pysk matki i lekko ubrudzony pysk Lawendy. Obie kotki wyglądały na bardziej zdenerwowane ze wszystkich. Śnieżek nieco się cofnął. Ważkowe Skrzydło jednym ruchem złapała go za kark i wyniosła z legowiska. Znaleźli w bardziej ukrytym miejscu i tam liliowa postawiła Śnieżka. Spojrzała mu prosto w oczy i wysunęła pazury.
- Co ty robisz przemądrzały lisi bobku?! - zaczęła syczeć i krzyczeć na kociaka - Jesteś najbardziej bezmyślnym stworzeniem na tej planecie!
Kotka mówiła dalej, a Śnieżek coraz bardziej żałował. Nie spodziewał się takiej reakcji. Nie wiedział, że matka go aż tak nienawidzi. W końcu coś w nim pękło.
- Tak? Serio tak uważasz? T-to też cię nienawidzę! - krzyknął, a w jego oczach stanęły łzy - Nigdy nie chciałem takiej matki! Nigdy! To wszystko twoja wina! Psujesz mi życie!
Ważkowe Skrzydło się zaśmiała.
- Moja, serio? - zapytała, a kocurek się nie odezwał - W jednym się zgadzamy... Ja nie chciałam mieć syna, a ty nie chciałeś takiej matki. Jesteś zwykłą karmą dla wron, która nie powinna trafić akurat do mnie - powiedziała liliowa wysuwając pazury - Nikt cię tu nie chciał i nikt cię tu nie chce. Zapamiętaj to mysi móżdżku.
Ważkowe Skrzydło sobie poszła, a jej "syn" został i się nie ruszał. Usiadł na ziemi i poczuł, jak wszystkie emocje z niego uciekają. Łzy zaczęły spływać mu po policzku. Zwinął się w mały kłębek i położył na mokrej, od deszczu, ziemi.
***
Minęło trochę czasu i postanowił wrócić do kociarni. Oczy miał czerwone, a futro całe potargane i w ziemi. Chwiejnie ruszył w stronę wejścia do żłobka i zobaczył Grykę, zmierzającą w jego stronę. - Śnieżku! Czemu tak długo cię nie było? - zapytała, trochę zmartwiona jego wyglądem i zachowaniem.
- Nie twoja sprawa - syknął w stronę siostry, po chwili żałując, lecz już nic nie powiedział. Ominął ją i wszedł do żłobka.
<Siostro?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz