Olchowe Serce machnęła ogonem, wyznaczając kierunek marszu, bury uczeń podążał za nią posłusznie, nerwowo poruszając uszami, starając się wyłapać jakiś podejrzany dźwięk. Póki co na całe szczęście bezskutecznie. Kotka przemknęła między skupiskami pokrzyw, miaucząc coś o ich dzisiejszym treningu. Sroczek miał wrażenie, że zaraz wyzionie ducha, gdy tylko usłyszał słowo "polowanie". Źle kojarzyły mu się treningi tej umiejętności, kiedy to on miał nieszczęście grać rolę ofiary. Co prawda powtarzał sobie w głowie, starając się dodać sobie otuchy, że Olcha przecież taka nie jest, że póki co wszystko było dobrze. Jednakże mimo to, nie potrafił wyzbyć się tego panicznego lęku.
- Zaczekaj tu - kotka momentalnie zesztywniała. Jej ogon nerwowo poruszał się na boki, zaś uszy drgały, mimo iż Srocza Łapa nic nie słyszał. Zdezorientowany kocurek przyległ do ziemi, wbijając przerażone ślepia w mentorkę. Ta jedynie dała mu znak ogonem, by czekał, po czym sama ruszyła na przód.
Bury tkwił przez kilkanaście uderzeń serca w bezruchu, nim ruszył za rudą. Nie chciał zostawać sam! Już wolał uczepić się ogona nauczycielki, aniżeli czekać, będąc pozostawionym sam sobie, na pastwę jakiegoś okropnego, leśnego straszydła!
- Na osty i ciernie, mówiłam, żebyś zaczekał! - syknęła kocica, zeskakując z drzewa, na które się właśnie wspinała. Ze łzami w oczach Srocza Łapa przystąpił z łapy na łapę, utkwiwszy wzrok w wojowniczce przed sobą. Z mijającymi uderzeniami serca, zaczął jednak wodzić zielonymi oczyskami po otoczeniu, drżąc z nerwów. Wszystko zdawało się być takie normalne-
Kocurek wydał z siebie pisk, czym prędzej z donośnym płaczem wracając się do obozu. Łzy spływały mu po policzkach, zaś on sam próbował wyrzucić z głowy obraz na wpół pożartego Szemrzącej Łapy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz