Uniosła zapłakane ślepia i z uwagą spojrzała na brata. Uśmiechał się. Mimo wszystko potrafił się do niej uśmiechać.
Z przerażeniem uświadomiła sobie, że go zawiodła. Widziała, jak próbuje nie płakać, czuła jak jest zły na siebie, gdy ona to robiła. Mimo tego wszystkiego, co się stało…
A ona zupełnie o nim zapomniała. W momencie, w którym była mu najbardziej potrzebna, ona po prostu zniknęła, zostawiając go samego. Powinna… powinna być przy nim, powinna przytulać się do niego za każdym razem, gdy samotność da mu się we znaki, gdy puste legowisko będzie go przerażało dokładnie tak, jak ją.
Przecież oprócz niej nie miał już nikogo.
Zacisnęła powieki, obiecując sobie, że już nie będzie płakać. Rozczarowała go. Nigdy nie powinna była go zostawiać, nigdy, nigdy, nigdy, nigdy! Była najgorszą siostrą, jaką mógł mieć. Nie zasługiwała na takiego braciszka.
Zrobiło jej się słabo. Zamrugała gwałtownie, uświadamiając sobie, że do Piesek do niej mówił.
- ...to spotkamy ciocię Zimorodkową Pieśń, wujka Żurawinowe Bagno, przyrodnią siostrę Jarzębinowy Strumień i mamę?
Milczała, próbując zrozumieć, o czym jej braciszek mówił. Znowu go zawodziła, znowu!
- Wiesz, w Klanie Gwiazdy? - dodał, jakby widząc jej zmieszanie.
Pokiwała głową, po chwili dodając cicho:
- Na pewno.
Zupełnie zapomniała… Wilcze Serce mówił, że jeśli umiera wielki wojownik, na niebie pojawia się nowa gwiazda, a czasami cały gwiazdozbiór, który dumni potomkowie nazywają później jego imieniem. Skoro… skoro mamusia była wielką wojowniczką, czy ona też znalazła się na niebie?
Odruchowo spojrzała w górę, ale jasne niebo ledwo wyglądało spomiędzy drzew.
Nawet jeśli teraz jej nie widać, to na pewno gdzieś tam była… Musiała. I Pójdźka ją odnajdzie, choćby nie wiadomo co.
- Myślisz, że nas widzi? - spytała braciszka.
- Na pewno. - Uśmiechnął się. - I cieszy się, że tu jesteśmy.
Cynamonowa ostatni raz przyłożyła policzek do zimnej ziemi i spojrzała na uschnięty kwiatek.
- Wracajmy - miauknęła cicho, drżąc z zimna. Dopiero teraz, gdy emocje opadły, jej ciałkiem wstrząsnął dreszcz.
- Mamusiu, gdzie jesteś? - miauknęła rozpaczliwie, wodząc wielkimi oczami, w których odbijały się gwiazdy, po nocnym niebie. - Nie widzę cię. Nie zostawiaj mnie, proszę - po jej policzkach pociekły łzy.
Siedziała w wejściu legowiska, trzęsąc się z zimna i płacząc za mamą.
<Piesku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz