— Ej co jest? Nie martw się walką. To tylko zabawa. Gruszka pewnie da ci fory... chyba bardzo Cię lubi.
Pigwa zastrzygł uszami. Gruszka, ten Gruszka go... go lubi? Uszy go zapiekły na samą myśl o tym.
— N-niemożliwe — miauknął cicho, trochę bojąc się zaprzeczyć starszemu i na pewno mądrzejszemu Jesionkowi.
Jesionek pokręcił wesoło łebkiem.
— Serio, a teraz chodź, bo reszta nie będzie na nas czekać w nieskończoność — rzucił i wyskakując z kociarni.
Pigwa nieco nieśmiało podążył za nim. Uderzyło go jasność na zewnątrz. Zmrużył ślipia, próbując przywyknąć. Rzadko wychodził ze żłobka. Reszta kociaków już na nich czekała. Zwarta i gotowa.
— To kto pierwszy? — zapytał Jesionek, spoglądając na towarzystwo.
Agrest podniosła łapę i zmierzyła wzrokiem Malinka. Widać było, że tak łatwo nie da mu wygrać. Z odgłosem bojowym godnym niejednego Nocniaka rzuciła się na przestraszonego buraska, który nie zdążył nawet uciec nim ta przygniotła go swoim cielskiem. Piszczący Malinek został pośpiesznie wyciągnięty przez brata spod Agrest, a ta rzuciła zwycięskie spojrzenie Pigwie. Kocurek zadrżał. To wcale nie wyglądało mu na fajną zabawę jak przekonywał ich Jesionek. Chęć mordu w pomarańczowych ślipiach szylkretki niemal przypominała tą taty i babci. A kociak z opowieści mamy wiedział, że zarówno z Aroniowym Podmuchem jak i Pstrągowym Pyskiem nie ma żartów.
— Dobra, Agrest przechodzi dalej — ogłosił Jesionek, który chyba sędziował w tej zabawie. — Teraz Pigwa i Gruszka.
Kocurek aż podskoczył, słysząc swe imię. Zaskoczony spojrzał w stronę srebrnego. Gruszka spoglądał na niego oczekująco.
— J-ja... ja muszę na stronę — miauknął nieśmiało Pigwa, starając się odwlec walkę.
Agrest westchnęła.
— Jak nas Klifiaki zaatakują to też im to powiesz? — wyśmiała brata, mierząc go ostrym spojrzeniem.
Pigwa spojrzał niepewnie na siostrę. Miała rację, ale...
— Stul pysk Agrest — syknęła niespodziewanie Lód. — Chcesz, żeby się zeszczał podczas walki?
Szylkretka wymamrotała coś jeszcze pod nosem, po czym podeszła do Malinka z zapytaniem, czy wszystko okay. Pigwa oddalił się od grupy i gdy tylko zniknął za grubym korzeniem, wziął głęboki oddech. Musiał się przygotować psychicznie na tą walkę. Nie znał żadnych chwytów ani ruchów no i był młodszy od Gruszki. Wiedział, że nie ma szans i że srebrny wygra, ale nie chciał też wyjść na kompletną mysią strawę w jego oczach. Przebierając nerwowo łapkami, zastanawiał się co by tu zrobić. Rozejrzał się, szukając inspiracji. Niewielki cierń przyplątał się pod jego łapy. Zupełnie jakby sam Klan Gwiazd go zesłał. Pigwa spojrzał niepewnie na kolec. Jakby go sobie wbił w łapę nie musiałby walczyć i nie upokorzyłby się przed Gruszką. Nie zastanawiając się nad tym głębiej, zaczął powoli przesuwać przednią łapę w stronę ciernia.
— Pigwo! Pigwoo! — rozległ się głos Jesionka. — Długo jeszcze?
Speszony kociak odsunął się od ciernia.
— J-już idę — miauknął i wyskoczył za korzenia.
Spojrzał niepewnie na czekającego na niego Gruszkę i przyjął pozycję bojową. Z śmiesznie podniesionym kuprem oczekiwał ataku srebrnego. Widząc jak jego niebieskie ślipia uważnie analizują jego sylwetkę, poczuł jak go uszy pieką. Pokręcił łebkiem, próbując skupić się na walce. Gruszka pierwszy zaatakował. Jego miękkie łapy znalazły się na grzbiecie Pigwy, starając się powalić młodszego. Kocurek pospiesznie się wymsknął, zwiększając dystans pomiędzy nimi. Walka zaczęła się dłużyć. Gruszka atakował, Pigwa unikał i tak w kółko. Arlekin widząc znudzone pyski kociaków zrozumiał, że czas żeby i on odważył się zaatakować. Stanął na tylnych łapkach i pacnął Gruszkę w nos. Zaskoczony srebrny zaśmiał się lekko i powalił kolegę.
— Gruszka wygrał w końcu — ogłosił głośno Jesionek, budząc tym samym Agrest, która z nudów ucięła sobie drzemkę.
Srebrna łapka pojawiła się przed pyskiem Pigwy niespodziewanie. Kocurek nieśmiało się jej złapał i wstał.
— Dobrze walczyłeś — pochwalił go Gruszka.
Speszony Pigwa spuścił wzrok. Cieszył się z komplementu, choć nie uważał go za szczery. Dobrze wiedział, że był beznadziejny jak zwykle.
— D-dzięki — miauknął cicho.
Następnie walczyli Lód i Jesionek. Ich walka była o wiele bardziej dynamiczna. Ataki, skoki, przeturlanie się. Pigwa z szeroko otwartymi oczami ich obserwował. Gdyby nie kocięce puszyste futerka był przekonany, że można było i by ich wziąć za prawdziwych wojowników. Koniec końców walkę wygrał Jesionek i do po finału ich zawodów przeszła Agrest, Gruszka oraz sam organizator. Już miała się rozpocząć decydująca bitwa pomiędzy braćmi, gdy Oblodzona Sadzawka weszła im w drogę.
— Jakim cudem zdążyliście się tak szybko ubrudzić — zapytała sama siebie zmęczona. — Marsz do kociarni, jutro skończycie — ogłosiła, popychając lekko swoje kocięta w stronę kociarni.
Kociaki niezadowolone zaczęły stękać, ale żadne z nich nie odważyło się postawić mamie. Nie wiedziały jeszcze, że ich jutrzejsza zabawa zostanie brutalnie przerwana przez niespodziewany atak Klifiaków.
<Jesionku? jak chcesz możesz z odpisem poczekać, do powrotu Pigwy>
Pigwa zastrzygł uszami. Gruszka, ten Gruszka go... go lubi? Uszy go zapiekły na samą myśl o tym.
— N-niemożliwe — miauknął cicho, trochę bojąc się zaprzeczyć starszemu i na pewno mądrzejszemu Jesionkowi.
Jesionek pokręcił wesoło łebkiem.
— Serio, a teraz chodź, bo reszta nie będzie na nas czekać w nieskończoność — rzucił i wyskakując z kociarni.
Pigwa nieco nieśmiało podążył za nim. Uderzyło go jasność na zewnątrz. Zmrużył ślipia, próbując przywyknąć. Rzadko wychodził ze żłobka. Reszta kociaków już na nich czekała. Zwarta i gotowa.
Agrest podniosła łapę i zmierzyła wzrokiem Malinka. Widać było, że tak łatwo nie da mu wygrać. Z odgłosem bojowym godnym niejednego Nocniaka rzuciła się na przestraszonego buraska, który nie zdążył nawet uciec nim ta przygniotła go swoim cielskiem. Piszczący Malinek został pośpiesznie wyciągnięty przez brata spod Agrest, a ta rzuciła zwycięskie spojrzenie Pigwie. Kocurek zadrżał. To wcale nie wyglądało mu na fajną zabawę jak przekonywał ich Jesionek. Chęć mordu w pomarańczowych ślipiach szylkretki niemal przypominała tą taty i babci. A kociak z opowieści mamy wiedział, że zarówno z Aroniowym Podmuchem jak i Pstrągowym Pyskiem nie ma żartów.
— Dobra, Agrest przechodzi dalej — ogłosił Jesionek, który chyba sędziował w tej zabawie. — Teraz Pigwa i Gruszka.
Kocurek aż podskoczył, słysząc swe imię. Zaskoczony spojrzał w stronę srebrnego. Gruszka spoglądał na niego oczekująco.
— J-ja... ja muszę na stronę — miauknął nieśmiało Pigwa, starając się odwlec walkę.
Agrest westchnęła.
— Jak nas Klifiaki zaatakują to też im to powiesz? — wyśmiała brata, mierząc go ostrym spojrzeniem.
Pigwa spojrzał niepewnie na siostrę. Miała rację, ale...
— Stul pysk Agrest — syknęła niespodziewanie Lód. — Chcesz, żeby się zeszczał podczas walki?
Szylkretka wymamrotała coś jeszcze pod nosem, po czym podeszła do Malinka z zapytaniem, czy wszystko okay. Pigwa oddalił się od grupy i gdy tylko zniknął za grubym korzeniem, wziął głęboki oddech. Musiał się przygotować psychicznie na tą walkę. Nie znał żadnych chwytów ani ruchów no i był młodszy od Gruszki. Wiedział, że nie ma szans i że srebrny wygra, ale nie chciał też wyjść na kompletną mysią strawę w jego oczach. Przebierając nerwowo łapkami, zastanawiał się co by tu zrobić. Rozejrzał się, szukając inspiracji. Niewielki cierń przyplątał się pod jego łapy. Zupełnie jakby sam Klan Gwiazd go zesłał. Pigwa spojrzał niepewnie na kolec. Jakby go sobie wbił w łapę nie musiałby walczyć i nie upokorzyłby się przed Gruszką. Nie zastanawiając się nad tym głębiej, zaczął powoli przesuwać przednią łapę w stronę ciernia.
— Pigwo! Pigwoo! — rozległ się głos Jesionka. — Długo jeszcze?
Speszony kociak odsunął się od ciernia.
— J-już idę — miauknął i wyskoczył za korzenia.
Spojrzał niepewnie na czekającego na niego Gruszkę i przyjął pozycję bojową. Z śmiesznie podniesionym kuprem oczekiwał ataku srebrnego. Widząc jak jego niebieskie ślipia uważnie analizują jego sylwetkę, poczuł jak go uszy pieką. Pokręcił łebkiem, próbując skupić się na walce. Gruszka pierwszy zaatakował. Jego miękkie łapy znalazły się na grzbiecie Pigwy, starając się powalić młodszego. Kocurek pospiesznie się wymsknął, zwiększając dystans pomiędzy nimi. Walka zaczęła się dłużyć. Gruszka atakował, Pigwa unikał i tak w kółko. Arlekin widząc znudzone pyski kociaków zrozumiał, że czas żeby i on odważył się zaatakować. Stanął na tylnych łapkach i pacnął Gruszkę w nos. Zaskoczony srebrny zaśmiał się lekko i powalił kolegę.
— Gruszka wygrał w końcu — ogłosił głośno Jesionek, budząc tym samym Agrest, która z nudów ucięła sobie drzemkę.
Srebrna łapka pojawiła się przed pyskiem Pigwy niespodziewanie. Kocurek nieśmiało się jej złapał i wstał.
— Dobrze walczyłeś — pochwalił go Gruszka.
Speszony Pigwa spuścił wzrok. Cieszył się z komplementu, choć nie uważał go za szczery. Dobrze wiedział, że był beznadziejny jak zwykle.
— D-dzięki — miauknął cicho.
Następnie walczyli Lód i Jesionek. Ich walka była o wiele bardziej dynamiczna. Ataki, skoki, przeturlanie się. Pigwa z szeroko otwartymi oczami ich obserwował. Gdyby nie kocięce puszyste futerka był przekonany, że można było i by ich wziąć za prawdziwych wojowników. Koniec końców walkę wygrał Jesionek i do po finału ich zawodów przeszła Agrest, Gruszka oraz sam organizator. Już miała się rozpocząć decydująca bitwa pomiędzy braćmi, gdy Oblodzona Sadzawka weszła im w drogę.
— Jakim cudem zdążyliście się tak szybko ubrudzić — zapytała sama siebie zmęczona. — Marsz do kociarni, jutro skończycie — ogłosiła, popychając lekko swoje kocięta w stronę kociarni.
Kociaki niezadowolone zaczęły stękać, ale żadne z nich nie odważyło się postawić mamie. Nie wiedziały jeszcze, że ich jutrzejsza zabawa zostanie brutalnie przerwana przez niespodziewany atak Klifiaków.
<Jesionku? jak chcesz możesz z odpisem poczekać, do powrotu Pigwy>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz