- Szczaw jest dobry na zadrapania, oraz spękane poduszki łap. - czekoladowy kocur spokojnym tonem głosu, tłumaczył Konwaliowej Łapie kolejne zioło, które powinna zapamiętać, żeby stać się dobrą medyczką.
Uczennica słuchała bardzo uważanie, zainteresowana nowym tematem. Na pysku Jeżyka malował się więc delikatny uśmiech, a w oczach błyszczała duma. Bycie mentorem było naprawdę świetne. Właśnie miał zająć się tłumaczeniem, do czego służy nagietek, gdy nagłe poruszenie zwróciło jego uwagę. Czyżby pierwszy chory kot? Westchnął z ulgą, gdy przybyły okazał się Tańczącą Zorzą. Syn Pląsającej stał się odważnym wojownikiem Klanu Burzy. Cieszyło to Jeżową Ścieżkę.
— Oh, przepraszam, widzę, że przeszkadzam...
Syn Brzozowego Szeptu ze zdziwieniem zastrzygł uszami. Podniósł się ze swojego miejsca, by podejść do wojownika. Machnął ogonem na powitanie.
- Nie przeszkadzasz. - miauknął asystent medyka. - Miło, że przeszedłeś w odwiedziny. Jeszcze raz gratuluję mianowania na wojownika, Tańcząca Zorzo.
- Dziękuję. - miauknął.
- Brakuje nam kilku ziół. Może masz ochotę wybrać się ze mną, by ich poszukać? - zaproponował. Mogliby wtedy spędzić trochę czasu na rozmowie, przy okazji wykonując obowiązki.
- Chętnie!
Jeżowa Ścieżka z zadowoleniem skinął głową, zanim ogonem przywołał do siebie Konwaliową Łapę.
- Znasz moją uczennicę?
Na swoje pytanie uzyskał twierdzącą odpowiedz.
- Cześć. - cicho przywitała się Konwalia, zanim odeszła pomóc Zajęczej Stopie. Jeżowa Ścieżka śledził kotkę czujnym wzrokiem, zanim wraz z Tańczącą Zorzą opuścił legowisko medyków.
Uśmiech nie schodził z jego pyska, nawet pomimo gęstej warstwy śniegu, przez którą musieli przechodzić, żeby dotrzeć do wyjścia z obozu. A to pewnie dopiero początek - pomyślał Jeżyk. Liczył, że żadna kocica nie będzie spodziewać się kociaków. Kolejne pyszczki do wykarmienia w tym trudnym okresie nie były pożądane.
- Jakich ziół szukamy? - spytał Tańcząca Zorza, który o wiele lepiej radził sobie w śniegu od medyka.
Jeżowa Ścieżka przypomniał sobie w myślach nazwy roślin, zanim wymówił je na głos.
- Jeśli szczęście nam dopisze, może znajdziemy lawendę, kocimiętkę, aksamitkę, wrotycz i miętę. - wymienił wszystko. Musiał przyznać, że najbardziej mu zależało na tej kocimiętce i wrotyczy, których zapasy pomału stawały się mniejsze. Widząc minę wojownika, poruszył wąsami w rozbawieniu. - Trochę tego jest.
<Tańcu?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz