Chuderlawy Skowyt przechadzał się po polanie. Śnieg przyklejał mu się denerwująco do futra, a sierść powoli przemakała. Zmarszczył brwi. Nie lubił być mokry. Przysypana białym puchem łąka zdawała się być bez życia. Jedynie wiatr wprawiał w ruch wystające z nad śniegu badyle. Liliowy spojrzał w stronę lasu. Gęste gałęzie drzew chroniły jego podłoże od zasp śniegu i pewnie i zwierzyny było tam więcej. Postawił łapę w stronę niego. Przecież Czapla Gwiazda na pewno go nie zgani jak przyniesie więcej piszczek. Wtedy zauważył ją. Płowa kotka przyglądała się mu uważnie swoimi niebieskimi ślipiami. Westchnął cicho.
— Tak? — zapytał głośno i wyraźnie, rzucając jej pytające spojrzenie.
W końcu taka staruszka nie powinna go aż tak lustrować wzrokiem.
— Psze... Znaczy Chuderlawa Łapo, jak tam u ciebie? — spytała pogodnym głosem, siadając.
Słysząc swoje dawne imię, zmarszczył nos i wypiął dumnie pierś.
— Już nie jestem Chuderlawą Łapą, teraz noszę godne wojownika imię Chuderlawego Skowytu, zajebiste nie? — mruknął pełen zachwytu, poprawiając sierść.
Czapla Gwiazda wybrał mu imię idealne i nie miał nawet jakby chciał na co marudzić.
— Oh, tak ładne bardzo — miauknęła kotka, która chyba nie podzielała jego entuzjazmu.
Wydawała się być smutna z jakiegoś powodu.
— A co z tym twoim klanie, co przygarnął sobie imię moich wspaniałych przodków? — zapytał jakby od niechcenia.
Widok przygaszonej wariatki, która ciągle mu trajkotała o jakimś Pszenicy i przyprowadzała mu jakieś przypadkowe koty, był nietypowy, wręcz podejrzany.
— Chodzi ci o Klan Wilka? Ah... Chłodny Wiatr zmarła, a jej córka zaginęła — mruknęła niemrawo kotka, a jej ślipia wbiły się w przestrzeń za nim.
Chuderlawy Skowyt zamyślił się na chwilę próbując sobie przypomnieć kto był kim. Pamiętał, że jeszcze podczas wędrówki płowa przedstawiała mu jakąś kotkę, ale czy miała na imię Chłodny Wiatr? Tego liliowy nie pamiętał. Wysilił wszystkie szare komórki, starając się odszukać w pamięci wygląd tamtej kotki.
— To była ta... ta szara kotka ze... ze takimi śmiesznymi pręgami? — zapytał, łapiąc się tego co kojarzył z jej wyglądu.
Nadal pamiętał jej zaskoczone, brązowe ślipia, które przyglądały się mu bacznie. Spojrzał oczekująco na Miedzianą Iskrę, licząc, że ta da mu w końcu jakąś odpowiedź jakiejś odpowiedzi.
— Tak to była Chłodny Wiatr — mruknęła w końcu pointka.
Liliowy poczuł jak coś mokrego spływa mu po poliku, a potem spada na śnieg. Przetarł łapą oczy. Mokre futro wskazywało tylko na jedno. Płakał.
— To była ta... ta szara kotka ze... ze takimi śmiesznymi pręgami? — zapytał, łapiąc się tego co kojarzył z jej wyglądu.
Nadal pamiętał jej zaskoczone, brązowe ślipia, które przyglądały się mu bacznie. Spojrzał oczekująco na Miedzianą Iskrę, licząc, że ta da mu w końcu jakąś odpowiedź jakiejś odpowiedzi.
— Tak to była Chłodny Wiatr — mruknęła w końcu pointka.
Liliowy poczuł jak coś mokrego spływa mu po poliku, a potem spada na śnieg. Przetarł łapą oczy. Mokre futro wskazywało tylko na jedno. Płakał.
<Miedziana Iskro?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz