— Opowiedz proszę! — wykrzyknęła błagalnym tonem, unosząc lekko końcówkę ogonka do góry. Zaskoczona zastępczyni spojrzała na córkę rudego lidera, zastanawiając się, czy aby na pewno nie znajduje się w jakimś śnie. Czyżby Klan Gwiazdy wysłuchał jej próśb i Żmijka faktycznie zaczęła się słuchać? Cóż, w takim razie mała chwila przeznaczona na historię nikomu nie zaszkodzi, prawda?
— Kiedy byłam małym kociakiem — zaczęła tajemniczo, owijając kitą jasne łapy i kontynuując.— Patrol pewnego razu przyniósł do obozu dwójkę młodych z Klanu Nocy, kotkę o imieniu Dzik i kocurka Skałę — wyjaśniła swojej wychowance, która nieco zmarszczyła w konsternacji brewki.
— Porwali ich? — zapytała z niedowierzaniem, nieco jeżąc sierść na karku. Przez pyszczek Berberys przemknął grymas zmieszania, gdyż ona sama do końca nie była pewna odpowiedzi na pytanie koteczki. Podobno sprawcą nagłego pojawienia się wtedy kociąt był Lisia Gwiazda, lecz calico nie chciała uwierzyć, że wspaniałomyślny i rozważny lider byłby w stanie zrobić takie okropieństwo! Poza tym, jakby mogła chociażby zasugerować coś takiego jego córce?
— Szczerze mówiąc, to sama nigdy nie poznałam dokładnie całej tej historii — westchnęła, mając nadzieję, że młodsza nie będzie dalej drążyła dalej tego tematu. Chociaż widziała jej niezadowolone spojrzenie, Żmija się nie odezwała, więc zastępczyni dodała. — Za to mogę ci powiedzieć, że Dzik była bardzo miłą i mądrą kotką, którą naprawdę polubiłam. Niestety, tak samo niespodziewanie jak się pojawiła również zniknęła i straciłam z nią kontakt — zakończyła pobrzmiewającym smutkiem tonem, lecz szybko uniosła łeb i posłała szylkretce poważne spojrzenie. — Ale pamiętaj, że każdy kot z innego klanu jest naszym wrogiem, któremu nie można pod żadnym pozorem zaufać — skwitowała trochę za ostro, po czym wyprostowała łapy i leniwie przeciągnęła w promieniach popołudniowego słońca. Jesienny wiatr nasilał się z każdą minioną chwilą, coraz bardziej doskwierając dwójce szylkretek, co skłoniło partnerkę Żywicy do pacnięcia barku córki Zachód ogonem.
— Chodź, wracamy do obozu — oznajmiła wyjątkowo wesołym tonem, którego powodem był przyjemnie spędzony czas w towarzystwie koteczki. Gdyby tak wszystkie ich treningi przebiegały w ten sposób! Zauważając zdziwienie malujące się na pysku uczennicy, przewróciła żółtymi ślipiami i dodała z przekąsem. — Chyba, że znowu chcesz trenować walkę do zachodu słońca.
— N-nie — miauknęła prędko w odpowiedzi terminatorka i z wielkim zaskoczeniem podążyła za mentorką w stronę wysokich skalnych ścian.
***
Duma wypełniała ją po koniuszek ogona, gdy z miejsca pod skarpą obserwowała ceremonię mianowania córki Lisiej Gwiazdy. Pomimo nieco napiętych relacji między kotkami, była jej pierwszym (i miała nadzieję, że nie ostatnim) uczniem, przez co wytworzyła z nią specyficzną więź, którą nie tak łatwo rozerwać. Cicho westchnęła, gdy cały klan zaczął wykrzykiwać nowe imię calico, jakim było Żmijowy Płacz. Zastępczyni musiała przyznać, że było jak najbardziej trafione! Czując na sobie rozbawione spojrzenie Borówkowego Nosa, uśmiechnęła się pod nosem i uniosła brwi w geście zdziwienia.— Myślałam, się nie lubicie — szepnęła cicho bicolorka, na co Berberys jedynie wzruszyła ramionami i nie odezwała się słowem. Czarno-biała miała połowicznie rację co do odczuć córki Rosomaka, gdyż z jednej strony żółtooka miała dość Żmijki, a jednak choć w małym stopniu darzyła ją sympatią. Stwierdzając, że nie czas na rozmyślania, wstała i kierując się w stronę świeżo mianowanej wojowniczki, by pogratulować jej nowego tytułu, na odchodne miauknęła.
— Teraz przynajmniej nie będę musiała użerać się z nią na treningach — zaśmiała się powodując u przyjaciółki cichy chichot, a następnie z westchnieniem wtopiła się w tłum otaczający Żmijowy Płacz.
<Żmijo? Myślę, że na razie możemy zakończyć sesyjkę, chyba, że masz jakiś pomysł>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz